Obserwatorzy

sobota, 29 czerwca 2013

Chapter 51.!

Mój ostatni dzień wolny zapowiadał się nudno.Nie miałam pomysłu ani na dzień, ani na kolejne wolne, bo po prostu mi się nie chciało. Było dość późno, ale otworzenie na oścież okna (tak, znów jest ciepłe, efekt bardzo gwałtownych zmian pogody) i uderzenie poduszką Niall'a nie pomogło żeby go obudzić.
Gdy przeszłam obok lusterka w pokoju, zauważyłam coś co zostawiłam tu jakiś czas temu. No tak, mój wolny dzień sam sobie znalazł zajęcie. Zaproszenie dla mnie na premierę filmu '1000 lat po ziemi'. Niby nie mój świat filmów, ale Daiana wręcz kazała mi przyjść, by spotkać się z założycielem studia MSL. Mieszka on w Australii dlatego rzadko przyjeżdża. Nie miałam na nic takiego ochoty, zwłaszcza że to premiera w której występuje Jaden z ojcem. Wreszcie sobie ktoś pomyśli że to podejrzane.
Zeszłam na dół do kuchni bo skręcało mi kiszki, ale co zastałam w lodówce? Dwie marchewki i masło. Nie miałam nic do wyboru jak iść po zakupy do najbliższego spożywczaka. Wróciłam na piętro i w garderobie się przebrałam. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Tylko Whity wzięłam ze sobą. Bo musiała już wyjść, a Louis na noc poszedł do Eleanor.
Na szczęście sklep był niecałe 5 minut drogi. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy do śniadania, bo potem któryś z chłopaków pojedzie do Tesco. Przy kasie mignęło mi się zdjęcie Niall'a. Z uwagą przybliżyłam się i poprosiłam również gazetę THE SUN. Wyszłam ze sklepu czytając
okładkę. Niall obraził fanów? Mofo skrót od Motherfucker? Zawsze ceniłam The Sun z prawdziwych informacji, ale teraz już przegięli. Crazy Mofo nie jest niczym obraźliwym. Chyba każdy już się do tego przyzwyczaił, nawet ja, gdyż Niall ma kilka koszulek z takim napisem.
Wróciłam do domu i włożyłam zakupy do lodówki. Zjadłam śniadanie i razem z Whity poszłyśmy do góry. Niall już nie spał, ponadto siedział na parapecie, jak nigdy.
-Niall coś się stało?
-Wchodziłem właśnie na Twitter'a.
-Nie przejmuj się wyzwiskami, które nie są prawdziwe.
-Tu nie chodzi o wyzwiska! Czemu myślisz że jestem idiotą? - zeskoczył z parapetu i krzyknął tak że Whit schowała się w łazience.
-Ale nie rozumiem o co ci chodzi.
-Nie rozumiesz tak? Może to odświeży ci pamięć.
Podał mi zmięty kawałek papieru. Był to wydruk strony gazety. Wiedziałam że wczoraj robili mi i Jaden'owi zdjęcia, ale nie sądziłam że Niall zrobi z tego taką aferę. Zawsze coś pisali.
-O co ty masz pretensje?. Wyszłam z nim, bo ty poszłeś do studia.
-Gdyby było to zwykłe wyjście, czemu powiedziałaś że poszłaś z Melanie!
-Ona też tam była.
-A o nim nie wspomniałaś!
-Cholera Niall! To jest dziecko! O co tyle szumu - próbowałam położyć mu rękę na ramieniu, ale się odsunął.
-Sądziłem że przez zaręczyny coś się zmieni, ale jest tak samo. Myślisz że nie wiem że byłaś z moim najlepszym przyjacielem Harry'm na Jamajce?
-Teraz chodzi o Harry'ego?
-Nie udawaj idiotki!
To co mówił wcześniej nie ruszało mnie, ale teraz przegiął.
-Wiesz, ułatwię ci sprawę.
Ściągnęłam pierścionek od niego i rzuciłam mu w twarz. Jednym ruchem go złapał.
-O co ci chodzi? - ściszył głos.
-Nigdy nie masz zaufania do mnie. Zgodziłam się na zaręczyny, ale ty nadal mi nie wierzysz. Gdybym chciała być z kimś innym pewnie bym tak zrobiła. To nie ma sensu, twoja zazdrość mnie wykańcza. Nie pozostawiasz mi wyboru.
-Rób co chcesz, teraz to już na prawdę nasz koniec! - wrzasnął i wybiegł z pokoju, trzaskając drzwiami.
Łzy automatycznie zaszkliły mi oczy, łza leciała jedna za drugą, aż zaczęły skapywać po brodzie.
-Chciałam tylko przerwać zaręczyny - szepnęłam wpatrując się w drzwi.
Teraz mój płacz przeszedł w histeryczny szloch. Nie mogłam uwierzyć. Czułam się jak w najstraszniejszym horrorze, moim horrorze. Rzuciłam się na łóżko, by płacz zatamować poduszką. Ktoś zapukał do drzwi.
-Olivia, co się stało? Niall nie chciał ... Oliv? - Harry podszedł do mnie bliżej.
-Wyjdź! - krzyknęłam.
-Chciałem pomóc, nie to nie. - powiedział obrażony.
Nie mogłam stracić też jego. Drugą najważniejszą dla mnie osobę.
-Przepraszam - podniosłam się, ale twarz ukryłam w dłoniach.
Usiadł obok i mnie przytulił. Nie liczyło się to że cały czas szlochałam i że jego biały t-shirt jest na ramieniu cały mokry. Chciał mnie uspokoić, ale tylko gdy się odezwał zanosiłam się bardziej.  Straciłam jedyny powód mojego życia, tak jakbym straciła serce. Coraz bardziej chciałam skoczyć w pustą otchłań i już z niej nie wychodzić. Śmierć jest łatwa i szybka. To życie tak boli
-Olivia? - podniosłam oczy i ujrzałam Melanie.
Nic nie odpowiedziałam tylko ponownie wtuliłam się w Loczka. Podawał mi chusteczka za chusteczką. Ale nic mnie nie pocieszało, nawet to jego: niedługo wróci.
Może i wróci, ale mnie nie zastanie. Nie chce już być ze mną, więc nie będę utrudniać. Oderwałam się od Hazzy i poszłam do garderoby.
Chwyciłam pierwsze lepsze rzeczy i zaniosłam je do pokoju. Włożyłam potem do torby, Hazz tylko mi się przyglądał.
-Co robisz?
-Nie mogę tu nadal być, jedyne co mnie przymało to Niall. Teraz to bez znaczenia.
-Gdzie jedziesz?
-Nie wiem, gdzieś za granicę, jak najdalej.
-Oszalałaś? -wyprowadził mnie na korytarz, gdzie był już Louis, El i Mel.
Spojrzał pytającym wzrokiem na Eleanor.
 -Oj no jasne, możesz być u mnie. - przytuliła mnie.
-Nie, najlepiej będzie jak gdzieś wyjadę.
-Nie! Niall wróci, to tylko chwilowe, przecież znasz go.
-Myślałam że znam - mruknęła cicho i wróciłam żeby się skończyć pakować.
Louis automatycznie zgodził się zaopiekować Whity. Eleanor tak samo pomocna od razu wzięła mnie do siebie. Jej mieszkanie było urocze, ale nie miałam ochoty się nim zachwycać. Gdy pokazała mi mój pokój, zwinęłam się na łóżku w kokon i nie wychodziłam. Pukała do mnie od czasu do czasu i pytała się czy czegoś nie potrzebuję. Kiwałam głową - tylko. Nie umiałam z siebie wydusić słowa. Ból był tak dławiący, że czułam go , nic więcej. Tak jakby ktoś wybił mi wielką dziurę w sercu, a może uleczyć mnie tylko ten kto ją wybił. Od teraz bez Niall'a moje szczęśliwe dni się skończyły.  Nie będę umiała się cieszyć życiem z myślą że straciłam kogoś dla kogo mogłabym poświęcić wszystko.
To nie wydawało się prawdziwe. Sądziłam, a raczej miałam nadzieję, że obudzę się i zobaczę obok siebie jego. Słodki uśmiech i twarz z każdą sekundą przybliżającą się do mnie. To nie było sprawiedliwe. Jadne ma 15 lat i jest to jeszcze dziecko. Jego chorobliwa zazdrość wzięła tu górę, bo nic nie zrobiłam, kompletnie nic. Cały czas dzwoniłam do Niall'a z myślą że zaraz odbierze. Nie odbierał pierwszą godzinę, nie odbierał 
drugą. Wreszcie wyłączył telefon, a ja zaczęłam tępo wpatrywać się w moją tapetę na Iphonie. Zdjęcie zrobione w Nowy Rok miało dać nam szczęście na kolejny. A było jeszcze gorzej. Na początku to ja uciekłam nie zważając na jego tłumaczenie, teraz on. Tak samo nie wysłuchał mnie do końca, postąpił tak jak ja. Czemu na tym świecie istnieje cholerna zasada oko za oko, ząb za ząb. Przecież jeszcze niedawno nawiedzał mnie obrazek nas starych z wnukami, a teraz w tym miejscu jest puste, czarne zdjęcie, podpalany z jednej strony.
Koło godziny 4.00 po południu Eleanor nie wytrzymała i weszła do mnie. Zastała mnie w tej samej pozycji, w jakiej się tu położyłam czyli z nogami podkulonymi pod samą brodę.
-Może ja pogadam z Niall'em, przemówię mu do rozsądku?
-Nie trzeba, jak będzie chciał wrócić to wróci. Nie będę go trzymać skoro nie chce- podniosłam się do pozycji siedzącej - ale i tak dziękuję że mnie przyjęłaś.
Przytuliłam ją.
-Nie ma sprawy, możesz zostać tak długo jak chcesz.
-To miłe, ale nie będę długo. Pojadę najwyżej do rodziców.
Z Eleanor spędziłam na rozmowie następną godzinę. Nie widywałyśmy się często, nawet nie byłyśmy przyjaciółkami, ale dowiodła że zawsze mogę na nią liczyć. Cieszę że Lou ma kogoś takiego jak ona. Chociaż oni są szczęśliwi.
Po jakimś czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. W sercu czułam nadzieję że to może Niall przyszedł. Zawiodłam się. To Melanie i Dany.
Całkowicie zapomniałam o premierze. Eleanor bardzo przeciwna była mojemu wyjściu w takim stanie, ale to był mój obowiązek, który chcę czy nie musi być spełniony. Założyłam buty, wzięłam torebkę i okulary i wyszłam. Miałam dość tego dnia i tylko brakowało żebym uśmiechała się do ludzi, do których nie chcę się uśmiechać w tym stanie.
Najpierw pojechaliśmy do studia. Daiana dowiedziała się pewnie wszystkiego od Mel i nie pytała czemu mam tak popuchnięte oczy i brak chęci do życia.
Moja stylistka nałożyła mi grubą warstwę makijażu, szczególnie przy oczach i nałożyła coś na zęby, przez co nie mogłam przestać szczerzyć zębów.
Sukienka wcale nie odzwierciedlała mojego humoru. Dla mnie pasowałaby teraz czarna, żałobna, do ziemi.
Ogólnie byłam źle nastawiona na całe to przedsięwzięcie. Nie miałam na nic ochoty, chciałabym schować się pod kocem i z niego nie wychodzić, a musiałam odbyć rozmowę z założycielem MSL i zrobić jak najlepsze wrażenie.
Czułam się jakbym miała na głowie napisane: zrobię wszystko co mi każecie.
A najgorsze było to że One Direction też miało tam być. Niall miał tam być. Mieliśmy iść razem.
Czemu zawsze to po mnie chodzą takie nie szczęście. Złe rzeczy spotykają ludzi złych, a to ja się do nich zaliczam? Co ja takiego robię, że muszę tak pokutować?


Szłam pod rękę z Melanie, która również się przebrała i na pewno wyglądała sto razy lepiej ode mnie. Jej we wszystkim było ładnie, nawet w worku na ziemniaki.
Ręką dawała mi do zrozumienia, że nie pozwoli mi zrobić czegoś czego będę żałowała, nawet ucieczki z premiery.
Dojechaliśmy na miejsce limuzyną. Flesze, ludzie krzyczący coś, czego nie rozumiem, a mi pozostaje patrzyć się w każdy obiektyw ze zniewalającym uśmiechem, na który dzisiaj nie było mnie stać.
Zobaczyłam Jaden'a z ojcem,ale od razu uciekłam z miejsca, by znaleźć się jak najdalej. Miałam dość kłopotów przez niego. Nie widziałam chłopaków.
Miała się odbyć premiera, tylko po to się tutaj zgromadziliśmy , więc zajęliśmy miejsca w auli(?).
Koło mnie (na moje nie szczęście) zajął miejsce Jaden i od razu przedstawił mnie ojcu. A co ja, królowa Anglii, że każdy musi mnie poznać?
Początek filmu należał do Jaden'a. Spłonęłam rumieńcem gdy w jego mowie wymienił moje imię i nazwisko, ale nie wiedziałam czemu bo go nie słuchałam.
 Gdy film się zaczął zauważyłam Niall'a. Smutna twarz, smutne oczy - zero życia.
W pewnym momencie, gdy cały czas patrzyłam się na niego, nasze oczy się spotkały. Pokręcił głową, wstał z miejsca i odszedł, odprowadzany wzrokiem przez 1/3 zgromadzonych osób. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale zamknęłam je i nie dałam nic po sobie poznać. Po dwóch godzinach seansu wyszliśmy z pomieszczenia i  długą pogawędką zajął mnie założyciel MSL. Przedstawił się, ale nie zapamiętałam nazwiska. Nie chciałam nic pamiętać z tego dnia. Dosłownie nic.
Po tym mogłam już iść.  Skierowałam się do wyjścia, ale zatrzymał mnie Jaden. Miałam ochotę go uderzyć.
-Już idziesz? Myślałem że zostaniesz dłużej - złapał mnie przy tym za rękę.
-Posłuchaj! Jesteś jeszcze dzieckiem i nigdy, przenigdy nie będę nic do ciebie czuć, więc zostaw mnie w spokoju! - wybuchnęłam, aż kilkoro ludzi się obejrzało.
Odwróciłam się szybko i wyszłam z budynku. Poprawka, teraz miałam absolutnie dość. Wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki i pojechałam do Eleanor. Już w windzie do jej apartamentu wybuchnęłam płaczem. Zbyt trudne dla mnie to życie.
Weszłam do domu i od razu zaczęła mnie tulić El, ale to nie pomogło.
Zmyłam pozostałości makijażu, wziełam prysznic i położyłam się na łóżku, by ukryć nieustający całą noc szloch, w poduszce.






--------------------------------------

Moje plany szlag trafił! Miałam skończyć bloga przy 60 rozdziale, a tu mam jeszcze masę do napisania i nie wiem czy się przy 80 wyrobię :)) Kto się cieszy, a kto płacze?

Zapraszam na nowy blog: Trying Not To Love You

Następny rozdział jak zwykle, gdy będzie 8-10 komentarzy <33

12 komentarzy:

  1. Niall musi wrócić ! Oni muszą być razm!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieeeee!!! Zabije cie!! ONI MAJ BYĆ RAZEM TO JEST ROZKAZ!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej genialny rozdział nie mogę się doczekać nexta...
    Jak mogłaś to zrobić.. Uduszę cie haha..
    Zapraszam na mojego nowego bloga...
    http://life-is-not-better-or-worse.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja płacze!Rozdział Świetny.No zresztą jak zwykle

    OdpowiedzUsuń
  5. Super jak zawsze. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze normalnie się popłakałam jak to czytałam. Olivia płakała a ja razem z nią!
    Rozdział jest genialny :)
    Tylko muszę ci powiedzieć, a nawet rozkazać, że oni muszą być razem! Muszą się pogodzić! Masz tak zrobić, żeby znowu byli razem :D
    Ja nie wiem, jak mogłaś w ogóle to zrobić xD
    No ale nic. Czekam na kolejny :**
    I oczywiście bardzo się cieszę, że nie skończysz tego opowiadania na 60 rozdziale :D
    Bardzo, bardzo, bardzo się cieszę :D
    A teraz czekam nn i życzę weny <3
    onewayoranother-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. beczałam jak bóbr ;c
    Cudnie cudnie. Słowa tego nie wyraza.

    _______________________________

    ZAPRASZAM NA KOMENTOWANIE 4 ROZDIAŁU.
    http://in-my-mind-i-cry-for-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. On musi wrócić bo bo bo musi i koniec ;(
    Świetny rozdział czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. oni muszą być razem ! nie ma innego wyjścia , raz sobie poradzili i teraz też sobie poradą !

    OdpowiedzUsuń
  10. jak oni w ogóle mogli się o coś takiego pokłócić? Głupi Nialler. Mam nadzieję, że jak najszybciej wszystko między nimi będzie po staremu. Mój komentarz jest dwunastym, więc mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się dostatecznie szybko, abym mogła przeczytać, że się pogodzili, okej? :c Czekam! <3

    http://shoot-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział 2 na http://estar-9-contigo.blogspot.com/
    Zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. jak dla.mnie mozesz zrobic nawet 150 rozdzialow . dla.mnie to i tak.malo.! kocham ten blog i cb !!:*
    TT @Arri_g

    OdpowiedzUsuń