Obserwatorzy

niedziela, 23 czerwca 2013

Chapter 49.

Od dawna planowałam wcisnąć gdzieś wyjazd do rodziców w mój codzienny grafik. Mojego taty nie widziałam dłużej niż mamy i to mnie niepokoiło. Jest to wspaniały facet, zawsze byłam jego małą córeczką, do czasu. On nigdy nie pochwalał świata show biznesu. Gdy zaczęłam mieszkać z chłopakami,a potem spotykać się z Niall'em to musiał być dla niego szok, bo wpajał mi tą zasadę zawsze gdy wspominałam o lekcjach śpiewu lub gry na gitarze. Chodziłam na nie, ale nic więcej - żadnych konkursów, czy X-Factora w którym chciałam wystąpić. Ponadto złamałam jedną zasadę. Żeby tego było mało, sama stałam się sławna i możliwe że to jest powód, dlaczego nie rozmawiałam z tatą ponad pół roku. Moja rodzicielka pogodziła się z prasą przed drzwiami i z pytaniami o mnie, bo zawsze chciała żebym spełniała swoje marzenia. Z tatą to już inna historia.
Jednak plany, planami, a z ich realizacją już osobna sprawa. Dzisiejszy dzień na pewno odpadał, bo obiecałam bo długim czasie i wreszcie cały dzień od początku do końca spędzić z Niall'em. To trochę smutne, że widzimy się codziennie, a nie mamy dla siebie czasu.
Ale nawet wizja: chodźmy na zakupy etc, nie wygoniła nas z łóżka.
Leżeliśmy z Whity w nogach, a nareszcie słońce wpadało do pokoju. Czego chcieć więcej?
-Olivia? - szepnął Niall, gdy z zamkniętymi oczami leżałam mu na brzuchu.
-Hmmm?- mruknęłam.
-Ehm, wiem że nie przepadasz za Justin'em... - zaczął i się zawahał.
-Skąd to wiesz? - od razu się podniosłam.
-Po twojej minie, gdy od niego wyszliśmy.
Pokiwałam głową i znów się położyłam.
-Więc dzisiaj będzie miał koncert w Londynie i zastanawiałem się czy pójdziesz ze mną.
-Jeśli to cię uszczęśliwi.
-Ale możemy zostać w domu i...
-Nie, mogę iść, skoro to twój przyjaciel, to mogę go chyba polubić - przerwałam mu.
Zapowiadał się 'przemiły' dzionek, przynajmniej była lepsza pogoda.
Postanowiłam założyć sukienkę, by jak najlepiej wykorzystać nawet to 20 stopni ciepła.
W między czasie Louis zabrał Whit na spacer, a Niall... Niall pewnie już coś jadł. Po nocnym koszmarze z Liam'em, zaczęłam się o niego martwić, bo dość dawno do nas nie zaglądał, a chłopcy nie podzielali mojej opinii o odwiedzinach jego i Danielle.
Gdy byłam już gotowa, wszedł (jak na zawołanie) Lou z Whity, miał też jakiś list.
-Heej, to do ciebie - na powitanie przytulił mnie (zresztą jak zawsze) i wręczył kopertę.
-Dzięki.
Rozdarłam ją i wyjęłam zdjęcia. Tak, kolejne zdjęcia do kolekcji, które chyba niedługo zacznę wyrzucać. Tak w ogóle to był pomysł Daiany, która zasugerowała żebym miała zdjęcia z każdej sesji. Zgodziłam się, ale nie pomyślałam wtedy, że te zdjęcia będą wszędzie się walać stosami.
Louis zaglądał mi przez ramię, gdy je oglądałam, po czym rzuciłam je na biurko, gdzie leżały pozostałe. Uśmiechnął się do mnie i odwrócił w stronę drzwi, ale ręką go zatrzymałam.
-Lou, nie wiesz co może z Liam'em?
-Widziałem go kilka dni temu i mówił, że wszystko dobrze. A co się stało?
-Martwię się o niego. Wiem, że nie mam czym, ale oddalił się i zresztą Zayn tak samo - przyznałam się.
-Nie martw się, wszystko się ułoży - przytulił mnie, ale tym razem dłużej.
Nigdy bym nie pomyślała że w Lou też mogę znaleźć przyjaciela. Zawsze to on był mi najbliższy.
Ale to co do mnie powiedział, w żaden sposób nie mijało się z prawdą. Może i trzeba zdać się na los, ale kto powiedział że nie można mu pomóc?
Wiedziałam od początku, że pies to wielki obowiązek, a właśnie teraz nie będę miała co z nim zrobić co potwierdza moją hipotezę.
Postanowiłam więc ją zawieść do Melanie, która na pewno się nią zaopiekuje, na góra dwie godziny. Po sprawdzeniu godziny, musiała być już w pracy, dlatego z Whity skierowałyśmy się moim Porshe do studia MSL.
Na szczęście nie musiałam wdrapywać się po schodach (była winda, o której z reguły zapominałam). Mel właśnie wchodziła do budynku z papierowym kubkiem w ręku. Wyglądała jakby zarwała nockę - no tak, w pokoju Hazzy.
Dogoniłam ją nieudolnie, bo nowe, nie rozchodzone buty nie nadawały się do biegania. Zdziwiła się na mój widok.
-Olivia!? Myślałam że masz dzisiaj wolne?
-Tak, tak, tylko mam do ciebie małą prośbę.
-No słucham.
-Wzięłabyś na jakiś czas Whity, bo nie będę mogła jej wziąć ze sobą.
-A gdzie się wybierasz? Na herbatkę z królową?
-Wszystko ci potem wyjaśnię, dzięki - pocałowałam ją w policzek i po oddaniu jej Whit odeszłam w stronę samochodu. Planowałam co zrobić następnie i po zebraniu wszystkich pomysłów, najlepszym rozwiązaniem - chociaż się bałam - było odwiedzenie Liam'a, w tej chwili.
Na GPS-ie ustawiłam jego adres zapisany w kalendarzu i zgodnie ze wskazówkami udałam się na sam koniec Londynu.
Było już po południu, więc nie musiałam się martwić że go obudzę. Zanim zapukałam do drzwi, kilka razy się zawahałam. Co miałam powiedzieć? Cześć Liam, czemu do nas nie przyjeżdżasz? Wyszłabym na idiotkę, bo to jego życie i nie musi nas odwiedzać.
Ale jakoś tak samo wyszło, że zapukałam i nie było odwrotu.
Usłyszałam kroki i ukazała się Danielle. Stwierdzenie że Melanie miała podkrążone oczy było niczym w porównaniu z dziewczyną Liam'a. Wyglądała jak chodzący nieboszczyk. Blada twarz, cienie pod oczami i wychudła twarz, zresztą tak jak całe ciało. Nie wyglądała jak ta Dan z którą widziałam się kilka tygodni temu. Przestraszyłam się.
-Cześć Danielle, miło cię widzieć, jest może Liam?
-Nie ma go i mam nadzieje że nie planuje powrotu - odpowiedziała oschle.
-A nie wiesz gdzie jest?
-Ty myślisz, że kim ja jestem żebym chodziła za nim, wszędzie gdzie się ruszy?!
-Oj dobrze, nie nerwowo.
Zatrzasnęła mi drzwi przed nosem jakbym coś nieodpowiedniego powiedziała. Może chłopcy mieli rację? Może nie powinnam się mieszać i samo by się jakoś ułożyło, a teraz do tego z niejasnych dla mnie powodów Dan mnie nie lubi.
Wsiadłam do samochodu i siedziałam tak póki w głowie sobie wszystkiego nie poukładałam. Nic nie trzymało się całości. Gdyby Danielle była chora, nie była by taka zimna, a w jej głosu nie słychać było obojętności i pogardy dla świata.
Ruszyłam przed siebie do najbliższej stacji benzynowej, bo z takim poziomem paliwa nie dojadę nawet na następną przecznicę. Pozwoliłam zatankować do pełna, podczas gdy skierowałam się zapłacić.
Może i los nie pozwalał sobie pomóc, ale był bardzo pomocny. Liam, o którego się tyle martwiłam właśnie wychodził z budynku, gdzie sama szłam.
-Liam!- krzyknęłam by mnie zauważył. On następny wyglądał jak cień dawnego siebie.
-Hej Oliv, co u ciebie?
-Liam to nie ważne, co się z tobą dzieje, byłam u was, ale Danielle nie. .. nie wiedziała gdzie jesteś.
Przełknął głośno ślinę.
-Wszystko jest dobrze, na prawdę.
-Nie wciskaj mi kitu, bo wiem że coś nie gra.
-No okej! Czy jeśli pokłóciłem się z Danielle to jest koniec świata?!
-Ehm, bo...
-Wszystko się ułoży, to tylko chwilowe - pocieszył mnie już cichszym głosem i by to przenieść w czyn, przytulił mnie.
-To może spotkasz się dzisiaj z chłopakami, na stadionie? Proszę, oddalacie się od siebie.
-Nie mam nastroju.
-Proszę? Dla mnie.
Uśmiechnął się blado. Zapłaciłam szybko za benzynę i wsiadłam do samochodu. W środku zadzwoniłam do Zayn'a, który też po wielu naleganiach zgodził się. Pojechałam do domu. Oczywiście 'moje' lenie siedziały na kanapie i oglądały jakieś beznadziejne reality-show.
Wystarczyło słowo, żeby poszli ze mną tam gdzie chciałam - jedzenie.
Na szczęście kierowałam i śmiało zawiozłam ich na stadion.Zostali tam zdezorientowani, podczas gdy mówiąc że idę po to obiecane jedzenie, poszłam pod Zayn'a i Liam'a, którzy czekali na parkingu, ale w znacznych odległościach od siebie.
Zaprowadziłam ich do chłopaków, niczego nie tłumacząc. Gdy byli już wszyscy razem, każdy jeden, nawet Niall spojrzał się na mnie jak na wariatkę. Nie musiałam nic tłumaczyć, bo podszedł trener miejscowej drużyny, z którym wcześniej się umawiałam.
-Miłej zabawy - życzył, rzucając piłkę, która złapał Hazz.
Zorientowali się o co chodzi i zaczęli mieć w sobie więcej życia.
Zanim się ustawili, Nialler podszedł do mnie i ni stąd ni zowąd pocałował mnie.
-Dziękuję - szepnął i ustawił się przy bramce.
Wiedziałam za co dziękuje mi i byłam zadowolona z siebie, że się wtrąciłam w całą tą sprawę.
Usiadłam na najbliższej ławce i przyglądałam się jak chłopcy wracają do siebie, gdy dopiero się poznali.
Fajnie było tak na nich patrzeć, aż... któraś z kolei piłka poszybowała do góry, do bramki, a Niall wskoczył żeby ją złapać. Nie wpuścił jej, ale za to upadł w dziwnej pozie na plecy. Od razu wstałam i zastanawiałam się czy nie pobiec do niego.
-Niall?! Wszystko dobrze? - krzyknęłam w jego strone.
Jak gdyby nigdy nic wstał i otrzepał się. Chyba moje przewrażliwienie było ponad mnie.
-Tak skarbie, wszystko gra!
Mój pomysł wyszedł im na dobre. Ożywili się i chyba przypomnieli o własnym istnieniu. Długo się żegnaliśmy z Liam'em i Zayn'em na parkingu aż odjechali.
Na stadionie spędziliśmy więcej czasu niż podejrzewałam. Zbliżała się godzina koncertu. Z jasnych przyczyn Harry pojechał do Melanie po Whity. Gdy z Niall'em zaczęliśmy się szykować.
-Masz tylko mnie z nim nie zostawiać - ostrzegłam go.
-Oczywiście.
-I po koncercie wracamy do domu, jutro możemy się z nim spotkać.
-Dobrze.
-Daj mi jeszcze bilety.
-Czemu?
-Bo je zgubisz - wystawiłam mu język.
Wywrócił oczami i podał mi je. Westchnęłam. Nawet na biletach musi być jego twarz?
Tym razem mieliśmy pojechać autem Niall'a. Gotowi do niego wsiedliśmy i skierowaliśmy się na Arenę. A gdzieżby wielki pan Bieber śpiewał w innym miejscu? Dojechaliśmy pod budynek, gdzie już zgromadziło się masę fanek.
A jednak w pewnych okolicznościach znana twarz pomaga. Ochroniarze od razu nas wpuścili - pewnie gdybym była na miejscu tych fanek, znienawidziłabym takiego kogoś.
Zajęliśmy miejsca z przodu, a w niekrótkim czasie wszystko się zaczęło. Nie mogła powiedzieć że nie lubiłam piosenek Justina, bo je lubiłam, tylko jego osoby nie tolerowałam.
Chyba dla wszystkich szokiem było, że gościnnie w piosence Never Say Never wystąpił Jaden Smith. Poznałam go tylko dlatego że to syn jednego z najlepszych aktorów - Will'a Smith'a.
To było nie do pojęcia. 15-latek który wyglądał na mojego rówieśnika, ale i tak cały wieczór razem z Niall'em świetnie sie bawiliśmy.
Na szczęście Justin nie miał potem czasu dla nas, więc umówiliśmy się na jutro.
Mogłam wrócić do domu bez zepsutego przez niego humoru.
Ten dzień miał być dla mnie i Niall'a, ale nie wyszło tak jak chcieliśmy.
Ale jedna opcja jeszcze nam pozostała. Wzięliśmy prysznic i z laptopem położyliśmy się do łóżka. Zanim włączyliśmy film, Niall musiał sobie przynieść pizze. Też byłam głodna więc skorzystałam.
Potem położyła się też z nami Whity i wspólnie oglądaliśmy LOL.

---------------------

I jak? Musicie mi wybaczyć, ale tak to jest pisać w środku nocy rozdział. Mojego laptopa nie da się naprawić i muszę czekac do sierpnia na nowy;c nie wytrzymam tyle!!! A do tego przyszły wyniki ;// najgorzej poszło mi z matematyki, a z historii spodziewałam się mniej :)) średnia całości to 76%, chyba nie jest tak źle?

Zapraszam również na mój nowy blog. Trying Not To Love You

8-10 ( minimalnie) komentarzy = nowy rozdział.


10 komentarzy:

  1. Na sam początek od razu przepraszam za brak komentowania poprzednich rozdziałów, ale już wszystko nadrobiłam i jestem na bieżąco :)
    A co do tego rozdział to jest genialny, świetny i nie wiem jaki jeszcze xD
    Ciekawe co będzie dalej :)
    Rozdział bardzo mi się podoba i już czekam nn :*
    onewayoranother-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo fajny rozdział :)
    czemu tak bardzo nie lubisz Justin'a ?
    nie , żebym ja jakoś mocno go lubiła , ale wiesz ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wcale go nie lubię, tylko wolę jego piosenki, od jego osoby :))

      Usuń
  3. Super rozdzial ! Fajnie wymyslilas to spotkanie wszystkich chlopakow i gre w pilke nozna .
    Ciekawe jak potoczy sie spotkanie Olivii i Justina. :-)

    zycie-bogatych-i-rozpieszczonych.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się jak piszesz : **
    Nominuję cię do Liebster Award
    Więcej u mnie
    tusia-pisze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział niech wszystko będzie po staremu czyli Dan i Liam i Zayn taki jakis...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ochh,, Oł jeea ;D
    Ciekawa jestem co dalej wymyślisz, ale znając ciebie to bedzie to interesujące ;)
    Świetny rozdział.
    Pozdrawiam Bella♥

    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. fajne, fajne, fajne :)
    zapraszam ------>http://justdreamabout1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest genialny jak każdy ; ) Czekam na natępnego ; ) Zapraszam na mojego bloga jeżeli ci się spodoba dodaj się do obserwowanych i komentuj http://from-friends-to-love-1d.blogspot.com/‎

    OdpowiedzUsuń
  9. Nic się nie stało, ale lepiej gdyby znalazł się też komentarz do rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń