Obserwatorzy

niedziela, 24 lutego 2013

Chapter 26 :*

Po wczorajszym wieczorze , rano byłam ledwo żywa .Nie wiedziałam która godzina i czy Hazza jeszcze śpi , ale nie chciałam wiedzieć . Oczy otworzyłam dopiero wtedy , gdy mój brzuch przypomniał o sobie .Wyszłam z łóżka , by obudzić Loczka , ale go nie było .
-Harry ? - zapytałam , ale odpowiedziała mi cisza .
Wzięłam telefon i wybrałam jego numer , ale dzwonek rozległ się w pokoju . Nie wziął komórki .
Przeszłam przez wszystkie pokoje , ale wyparował .
Miałam nadzieję , że niedługo wróci . Poszłam pod prysznic .

 Coraz więcej razy , gdy spoglądałam w lusterko , tęskniłam za swoimi ciemnymi włosami .Ubrałam się i wyszłam do pokoju , gdzie we własnej osobie Harry , czekał na mnie .
-Musisz mnie tak straszyć ?
-Byłem tylko po śniadanie , nie porwali mnie kosmici - wskazał na stół, na którym leżały dwa talerze .
-Widzę .
Podeszłam bliżej stołu . Nasz śniadanie składało się z gofrów i lodów polanych czekoladowym syropem .
-Czytasz mi w myślach - uśmiechnęłam się do Loczka .
Zjedliśmy śniadanie , podczas którego opowiadał mi jak wczoraj , o planie dzisiejszego dnia .Wszystko brzmiało nieźle , ale miałam nadzieję że dojdzie do skutku .Po skończonym posiłku , założyłam kapelusz i wzięłam torebkę , razem z Haroldem wyszliśmy na zewnątrz. Nasza piesza droga nie była wcale długa . Doszliśmy zaledwie na molo . Tam czekał na nas średniej wielkości jacht . Był przeznaczony nie na więcej jak 5 osób .
Hazzuś znowu mnie zaskoczył . Nie wiedziałam , a nawet bym nie podejrzewała że potrafi prowadzić jacht .
Płynęliśmy dość długa , już zaczęłam się martwić , czy aby nie planuje na tym wrócić do Anglii . Jednak po upływie trzech kwadransów zatrzymał się . W pobliżu nie było żywej duszy , to był jako cel . Nie chciał by nas ktokolwiek zobaczył . Dla postronnego obserwatora na pewno nie wyglądałoby to na dwójkę przyjaciół, tak jak w rzeczywistości .
Sprawdził , czy aby na pewno wszystko co nas otacza jest bezpieczne. Rozebrał się , pozostawiając na sobie tylko szorty i wskoczył do wody .
-Nie dołączysz ? - spytał gdy przez kilka minut przyglądałam mu się .
-Dołączę , ale przy brzegu . Nie chce żeby mnie rekin zjadł .
Zaśmiał się i zanurkował .
Ja również się rozebrałam . Postanowiłam skorzystać z ładnej pogody i się trochę opalić , choć z natury miałam oliwkową cerę .
Gdy Harry po godzinie wyszedł z wody , położył się obok mnie , ale jednak szybko to mu się znudziło . Nie umiał wytrzymać nawet 15 minut .
Skoro jedno i drugie zajęcie już mu nie pasowało , przez następną godzinę zajęty był przeglądaniem TT .
-Wiesz , chyba powinniśmy wracać .
-Czemu ? Mamy cały dzień i jest dopiero 2.00 .
-Tak , ale niedługo będzie niezła burza , a ja nie chce jej spędzić na wodzie .
-Dobra , możemy wracać .
Początkowo myślałam , że leżąc na końcu jachtu podczas drogi spadnę , ale nie było tak źle . Tylko raz się zachwiałam .
Gdy wróciliśmy nad brzeg musiałam się zebrać , gdyż jak to fajnie Hazz ujął "nikt nie powinien nas razem zobaczyć".
-Podasz mi bluzkę? - poprosiłam Loczka , który stał obok niej .
Z tajemniczym uśmieszkiem wziął top i podszedł do mnie . Ale zamiast mi go podać , niby przypadkiem zachwiał się i niby drugim przypadkiem razem wylądowaliśmy w wodzie .
-Harry ! - krzyknęłam gdy wynurzyłam się z wody .
-Co-o-o ? - wręcz dławił się ze śmiechu .
Rzuciłam się na niego i próbowałam go podtopić , ale 'okazało' się że jest silniejszy i nic z tego nie wyszło .
Nasze wodne potyczki trwały dość długo , aż niektórzy ludzie zaczęli się nam przyglądać . Gdy Loczek ogłosił rozejm , zabrałam moje rzeczy i w samym bikini przemaszerowałam drogę z plaży do naszego domku, a Hazz podśmiewając się ze mnie , szedł w bezpiecznej odległości .
Nadal ociekając wodą , weszłam do domu . Chwyciłam pierwsze lepsze ubrania i weszłam do łazienki .
Po zimnym prysznicu byłam coraz mniej zła na Loczka , nawet lekko rozbawiona .
Ubrałam się i wyszłam do Hazzy , który również już był przebrany.
Uśmiechnął się i skinieniem głowy wskazał drzwi .
Skierowaliśmy się do restauracji , gdyż nadchodziła pora obiadu .
Na niebie jak to przewidział Styles , było dość ciemno jak na godzinę 5.
Przez cały pobyt tutaj nie musieliśmy się nigdzie śpieszyć , nigdzie nie musieliśmy być na czas . Tak jak teraz , wolno zjedliśmy nasze zamówione posiłki i wyszliśmy z budynku .
Hazz postanowił wracać okrężną drogą . Mijaliśmy liczne sklepy , różnych ludzi i weszliśmy do parku . Bardzo ładnego parku .
Gdy zamierzaliśmy usiąść na ławeczce , rozpadało się i to dość solidnie .
W którejś chwili Loczek niespodziewanie złapał mnie za rękę i puścił się biegiem w stronę naszego tymczasowego domku .
Tam znaleźliśmy sobie koce i za nimi oglądaliśmy burzę która rozpętała się na zewnątrz . Było tam tak ciemno , że w domku musieliśmy pozapalać światła .
W którymś momencie , po silnym grzmocie , zgasły wszystkie światła, ogarnęła nas ciemność z każdej strony.
-Harry !?
-Spokojnie , pewnie za chwilę to naprawią .
-Mówiłam ci kiedyś , że jedna z rzeczy których się panicznie boję , to ciemność ?
-Nieee .
-To teraz to wiesz .
-Przecież nic ci się nie stanie .
-Coś do mnie podejdzie albo gorzej .
-Nie przesadzaj , przecież nikogo oprócz nas tu nie ma .
-Weź telefon i podświetl swoją twarz .
-Czemu ?
-Chce wiedzieć że to ty .
-Serio ?!
-Tak .
Może i zachowywałam się paranoicznie , ale w młodości za dużo naoglądałam się serialów o duchach i do tej chwili nie mogę o tym zapomnieć . Hazz zrobił to o co prosiłam , chociaż pewnie w środku się ze mnie śmiał . Przyglądałam mu się , kiedy wybuchnie .
Oczy , noc , usta , aż ...
Chwila słabości albo niekontrolowany umysł , nie wiedziałam co się ze mną dzieje . Pięć minut temu pomyślałabym , że całowanie mojego najlepszego przyjaciela , to jest jakiś dobry kawał , ale teraz gdy to się działo , było czymś normalnym i nawet mnie pociągało .
A on ? sam oddawał pocałunki i w ogóle mu to nie przeszkadzało.
Jednak było to coś innego od pocałunków Niall'a . Harry był bardziej dziki i nieprzewidywalny i na pewno nie podobało mi się to bardziej .
Przy wymianie śliny dopiero oprzytomniałam . Puściłam jego loczki i oderwałam się . W głowie mi huczało , nie wiedziałam co zrobić .
-Przepraszam - szepnęłam i odsunęłam się na drugi koniec kanapy .
Zawsze się razem wygłupialiśmy , dokuczaliśmy sobie ,ale nie sądziłam że dojdzie to tak daleko .
-Ej , nic się nie stało , nie przejmuj się , jak chcesz będzie to nasz mały sekret .
-Nie mów o tym jakby to nic nie znaczyło! To się nie powinno stać , moja wina .
-Słuchaj . Wiem że kochasz Niall'a , jakby tak nie było nie widziałabyś w tym nic złego . On kocha ciebie tak samo , więc proszę wróć ze mną . To co tutaj się stało ,nie musi wyjść poza ten teren .
-Ale myślisz że tak łatwo zapomnę ? To będzie mnie dobijać .
-Nie musi , to było tylko chwilowe . W Londynie , nadal będziemy najlepszymi przyjaciółmi , nic więcej . To jak , wracamy ?
-Nie wiem , muszę się jeszcze zastanowić .
W tym samym momencie rozbłysło światło .
Było dość wcześnie , ale i tak czułam się znużona tym całym dniem .
Najbliższą godzinę spędziłam na gorącej kąpieli .
Potem położyłam się na łóżku. Dalej myślałam o tej całej prawie . To było takie dręczące . Wyciągnęłam z torebki MP4 i włączyłam piosenki które zawsze pomagały mi usypiać . Jednak w tym wypadku i to nie pomogło .

---------------------

Muszę się wam przyznać , że myślałam przez ten tydzień o likwidacji bloga . Mam bardzo dużo na głowie . Trzecia klasa już nie jest taka prosta jak poprzednie , dlatego więcej muszę się przyłożyć , by mieć czerwony pasek . Ale postanowiłam , że dotrwam do końca , chociaż miałoby się tu znaleźć 50 rozdziałów , zakończę to opowiadanie :)

A dzisiaj koniec ferii i jutro już piszę trzy sprawdziany i jedną kartkówkę , rzygam tęczą ! ;/ to zabieram się do nauki na ostatnią chwilę :D

PS: Przepraszam że taki krótki , ale jestem świeżo po chorobie .

niedziela, 17 lutego 2013

Chapter 25 :O


Ktoś zaczął okładać mnie po głowie poduszką , a ja na oślep próbowałam oddawać napastnikowi . Jednak pozycja leżąca i dająca się we znaki głowa , utrudniały moje zamierzenie .
-Wstawaj !
Przeklęłam cicho pod nosem i otworzyłam oczy . Zdziwiło mnie że byłam na łóżko , choć jak pamiętam, siedziałam na kanapie .
Usiadłam na łóżku i złapałam się za bolącą głowę , lecz w tej samej chwili ktoś podał mi szklankę z wodą . Podniosłam głowę do góry i tak jak mi się zdawało była to Alexis .
-Która godzina ? - zapytałam ją , gdy jednym susem opróżniłam szklankę .
-Po 8.00 .
-To czemu mnie budzisz , jest tak wcześnie .
-Ale o 3.00 wyjeżdżamy , masz czas by się spakować i zrobić ... co tam jeszcze chcesz .
Pomachałam tylko ręką na znak że rozumiem , ale i tak po kilku minutach wstałam . Gdy tylko się podniosłam na podłogę zleciała mała karteczka .
Rozłożyłam ją i okazało się że została wydarta z jakiegoś notatnika , gdyż z tyłu było kilka słów : na , się , potem , gdy .
Jednak tu o to nie chodziło . Istotna była bardziej pierwsza strona .
*Mam nadzieję że coś pamiętasz z poprzedniej nocy . Gdy się obudzisz, będę na basenie , chciałbym żebyś przyszła .
                                                                                                                     Max*

Skoro miałam jeszcze kilka godzin do wyjazdu , postanowiłam go jakoś wykorzystać . Zanim jeszcze cokolwiek zrobiłam , szybko spakowałam się , choć i tak prawie wszystkie rzeczy miałam cały czas w walizce . Zanim ostatecznie zamknęłam ją , wyjęłam strój na podróż , gdy jak zawsze w moim przypadku będę biegać we wszystkie strony i się nie wyrobie .
Jednak potem i tak ją otworzyłam gdyż przypomniało mi się o kosmetyczce , a skoro potem miałam się malować , to jej włożyć teraz nie mogę .
Nie miałam już nic więcej do robienia , więc przebrałam się w kostium kąpielowy i zakryłam się długą tuniką.
W moje kroki poszli pozostali , razem ze mną poszli na basen .
Josh i Stev od razu wskoczyli do wody . Natomiast ja i Al położyłyśmy się na dryfujących po wodzie matach. Nie widziałam nigdzie Max'a , więc wdałam się w rozmowę z Alexis .Gdy jej chłopak przewrócił jej matę i w ten sposób wpadła do wody , ja tylko przewróciłam się na drugą stronę bym mogła obserwować wejście na basen .
Opłaciło mi się to . Po chwili wszedł Max , od razu odnalazł mnie wzrokiem.
Zeskoczyłam do wody i wyszłam na błękitne kafelki w pomieszczeniu .
-Już myślałem że nie przyjdziesz .
-Ja ? To ciebie nie było .
-No tak , bo wyszedłem na chwilę .
-Bo ?
-Mój brat dzwoni co 5 minut , nawet nie rozumiem co mówi - zaśmiał się .
W tym samym momencie zadzwonił jego telefon . Wywrócił oczami .
Odwróciłam się by wyszukać wzrokiem przyjaciółkę , ale zanim zdążyłam ją zawołać ktoś zakrył mi usta dłonią .
Myślałam że Max wrócił , ale gdy ten ktoś zaczął mnie ciągnąć ku schowkowi , straciłam te wątpliwości .
Gdy drzwi się zamknęły , ugryzłam napastnika i sprzedałam mu kopniaka w czułe miejsce . Szybko dopadłam klamki .
-Czekaj - wychrypiał przez ból .
Znałam ten głos . Przyjrzałam się mu uważniej . Miał czarną bluzę , której kaptur zakrywał całe włosy , a jego szczęka była schowana za materiałem , tak że widać było tylko oczy i nos . Dobrze znałam te oczy .
Zdjęłam kaptur i wypuściłam loczki .
-Przepraszam - wyszeptałam , bo nadal się trzymał za rękę .
-Nic się nie stało .
-Ale po co ta cała szopka Harry , nie mogłeś normalnie do mnie podejść .
-Chciałem cię odszukać w spokoju , bez fanek i paparazzi chodzących za mną krok w krok . A tak poza tym chłopaki też nie wiedzą że tu jestem .
-Czemu , przecież ...
-Nie chciałem nic mówić , bo nie wiedziałem że cie znajdę .
-No właśnie , jak to zrobiłeś ?
-Masz nadajnik w telefonie , tylko cię namierzyłem .
-Tylko - powtórzyłam z ironią .
-Możemy gdzieś pójść , bo  tu dziwnie pachnie ?
-To był twój pomysł , ale dobra chodź do mnie .
Najpierw wyszłam ja , ale zamiast wyjść niezauważona tak jak chciałam , ludzie wytrzeszczali na mnie oczy . Całkiem zapomniałam że jestem w samym bikini . Szybko przemknęłam do windy , gdzie za chwilę zjawił sie Loczek .
Pojechaliśmy do mojego , a raczej w 1/4 mojego pokoju .
-Więc ? - zaczęłam gdy usiedliśmy na kanapie .
-Wyjeżdżacie już ? - zauważył walizki w pobliżu drzwi .
-No tak , mamy zamiar .
-To może lepiej . Proszę wróć ze mną do Londynu.
-Nic mnie tam nie trzyma , wy i tak wyjeżdżacie niedługo w trasę .
Pokiwał głową . Przez dłuższy czas siedzieliśmy w ciszy .
-To może tak . Dam ci 3 dni . Zastanowisz się . Będziesz chciała zostać , sam wrócę . Jeśli będziesz chciała dołączyć do mnie , wrócimy razem .
-Sama nie wiem . 3 dni ?
-Wystarczająco dużo czasu .
-Dobrze , ale wydaję mi się że jeśli ja tu zostanę to reszta tak samo , więc...
-Ale nie powiedziałem że tu zostajemy .
-To gdzie ?
-Zobaczysz na miejscu .
-Nie! Wsadzisz mnie w samolot do Londynu . Ja się tak nie bawię !
Zaśmiał się .
-Obiecuje że tak nie zrobię .
-I tak ci nie wierzę .
-Dobra , jak tak zrobię będziesz wyprostować mi włosy .
-Okej .
Wzięłam rzeczy które uszykowałam wcześniej i poszłam się przebrać .
Harry wiedząc że to długo potrwa , rozłożył się przed telewizorem .
Najpierw musiałam wysuszyć włosy , zrobić makijaż , wyprostować włosy i przebrać się . Gdy byłam gotowa wyszłam do Harolda .
Zdziwił się na mój widok .
-Eeee , nie było cię pół miesiąca , ale chyba bym zapamiętał że masz blond włosy .
-Mam je dopiero od tygodnia .
-Gdy były mokre widać tego nie było . Jeszcze jakieś inne niespodzianki .
-Mam jeden tatuaż - wyszczerzyłam zęby .
Chciał go zobaczyć, więc odsłoniłam szyję .
W tym samym momencie do pokoju wszedł Max , a za nim Al , Josh i Stev .
-Szukaliśmy cię ... - zaczął , ale urwał na widok Harry'ego .
-Harry ? - zdziwiła się Alex.
Nie odpowiedział jej nic . Nadal świdrował wzrokiem Max'a .
Odciągnęłam na bok przyjaciółkę i wytłumaczyłam jej wszystko . Nie mówiła nic , tylko kiwała głową .
-Jasne , jedź , tylko mam nadzieję że jeszcze kiedyś mnie odwiedzisz .
-Na pewno .
Przytuliłam ją . Potem wzięłam torebkę i walizkę i wyszłam z pokoju , a za mną podążał Harry .
Jednak w wejściu zawahał się i wrócił do pokoju . Zwrócił się do Max'a .
-Skoro już tutaj jestem . Niall kazał mi coś ci przekazać , no można tak powiedzieć .
Brunet nie zdążył odpowiedzieć , a loczek już wycelował w jego nos .
Musiał w to włożyć na prawdę dużo siły , bo Max upadł na podłogę , łapiąc się za nos .
Harry wziął mnie a łokieć i zaprowadził do windy .
-Czemu to zrobiłeś ?
-Rano leciały bardzo interesujące wiadomości .
-Może jaśniej .
-Nie tylko to miasto wie , gdzie wczoraj byłaś .
-Ale on nie jest niczemu winny . Pomagał mi tylko .
Zaśmiał się szyderczo .
-Możemy już zakończyć ten temat ?
Pokiwał głową , a winda się otworzyła .
Nie wiedziałam czemu nie założył znowu kaptura , ale śmiało przemaszerował przez hall .
Przed hotelem stałam duża taksówka . Prawdopodobnie cały czas czekała na loczka . Wsiadłam szybko do samochodu , ale Harry bardzo się ociągał . Fanki które go "wytropiły" domagały się wspólnego zdjęcia i autografu .
Wreszcie gdy wsiadł do auta mogliśmy ruszać .
Wiele zrobił bym nie zobaczyła gdzie lecimy .
Lot trwał zaledwie godzinę dlatego dopiero teraz uwierzyłam mu że nie wracamy do Londynu . Wreszcie mogłam zobaczyć gdzie jesteśmy .
-Harry , Jamajka ?
-Fajnie , nie ? - wyszczerzył zęby .
Nie miałam się już o co kłócić , skoro pozwoliłam mu na to wcześniej .
Tym razem nie braliśmy żadnej taksówki , ale Hazza wiedział gdzie idzie i nie miałam pojęcia skąd.
Idąc wzdłuż plaży trafiliśmy do hotelu , albo bardziej domu całego z drewna.
Weszliśmy do niego , bez "zbędnych" formalności .
Harry odstawił swoją walizkę i wyszedł na chwilę , nie tłumacząc gdzie się wybiera . Rozejrzałam się po domku . Będąc w największym pokoju, doszedł do mnie Loczek .
-Ty śpisz na kanapie - powiedziałam od razu , by miał to na uwadze .
-Taak , byłem załatwić żeby donieśli jeszcze jedno .
-Super.
-A teraz jeśli obejrzałaś wszystko możemy już iść .
-Gdzie ?
-Pokażę ci okolicę .
-Okej . Ale czekaj muszę jeszcze się przebrać .
-Dziewczyno zlituj się , ładnie wyglądasz , idziemy .
-W takim razie idziesz sam .
-Dobra - powiedział przez zęby .
Postanowiłam się pośpieszyć .Wzięłam prysznic w ekspresowym tempie i przebrałam się w świeże rzeczy .
Zapinając bransoletkę wyszłam do Loczka .
-Wow , wyrobiłaś się w 20 minut . Rekord ! - w jego głosie słychać było sarkazm .
Przymrużyłam oczy , ale on jedynie zachichotał .
-Jakimś szczególnym planem było to że przyjechałeś w Walentynki ?
-Chciałem ci umilić ten dzień moją obecnością .
-Chyba ci się nie udało .
Pociągnął mnie w stronę stoiska ze słodyczami . Choć nigdy nie mogłam przesadzać z nimi , czułam się jak w raju . Harold nalegał , by w tym dniu wybrać tylko te różowe żelki . A czemu żelki , bo tylko je kochałam .
Zajadając się nowym zakupem , wpadł mu do głowy następny , wspaniały pomysł .
Wielki uśmiech pojawił się na jego twarzy i zaczął biec wzdłuż ulicy .
I tak bym go nie dogoniła , a w tych butach tym bardziej , ale potruchtałam za nim . Nie biegł daleko , zatrzymał się przed klubem , ku mojemu zdziwieniu , klubem karaoke .Nie pytając o zdanie wciągnął mnie do środka .Co prawda uwielbiałam śpiewać , ale można było to porównywać , do odgłosu wyjącej kozy . Znowu zniknął , więc usiadłam na jakimś wolnym miejscu .
Zanim spróbowałam cokolwiek ogarnąć , stałam na scenie ściskając nerwowo mikrofon w dłoni .
Zaczęły lecieć pierwsze melodie , które od razu rozpoznałam . Tą samą piosenkę miałam ustawioną jako dzwonek w telefonie i Hazza oczywiście o tym wiedział . Próbowałam sobie przypomnieć pierwsze słowa piosenki , ale nie mogłam , byłam zbyt zszokowana i to tez nie pozwalało mi trzeźwo myśleć . Na tablicy zaczął widnieć tekst 'JB & Jessica Jerrel-Overboard' , puknęłam się w głowę . Przecież w każdym karaoke musi być tekst .
Zaczynałam ja :
It feels like we've been out at sea,
Oh, so back and forth that's how it seems,
And when I wanna talk you say to me,
That if it's meant to be it will be.

Whoa-oh-oh...

 A skoro nikt nie zaczął mnie wygwizdywać , piosenka bardzo mnie wciągnęła . Po skończeniu usłyszeliśmy gromkie brawa , ale byłam pewna że są bardziej dla Loczka niż dla mnie .
Po zejściu ze sceny , zaczęliśmy szaleć w klubie do rana .

---------------------------------

Rozdział dodaję trochę wcześniej niż zazwyczaj , ale nudziło mi się , a skoro rozdział był napisany to go wstawiłam :) Mam nadzieję że spodobają się wam te 'odwiedziny' ;p i ogólnie całość , bo uważam że jest dość ciekawy :3 ( ta moja skromność:))

środa, 13 lutego 2013

Chapter 24 :*

Cały tydzień spędziliśmy prawie tak samo . Codziennie chodziliśmy na pobliską plażę i spędzaliśmy na niej gorące popołudnia .Serfowanie , opalanie się , nawet wygłupianie się w wodzie , nie znudziły nam się , chociaż powtarzały się monotonnie .Co dzień budziliśmy się z tą samą perspektywą przed oczami i wykonywaliśmy te same nic nie zmienione rzeczy , jednak nadal robiliśmy to z uśmiechem na twarzy .
*13 luty*
Obudziłam się z głośnym krzykiem . Pierwszy raz zdarzyło mi się krzyczeć to samo co we śnie , do tego w tym samym czasie . Pamiętam to straszne spojrzenie .
*Stałam nad wolno płynącą Tamizą . Wpatrywałam się w nią póki coś czarnego nie przemknęło w niej .W tym samym momencie odwróciłam się . Stał za mną Niall , taki jak go zapamiętałam . Był ubrany na czarno , prócz bluzki . Jako jedyna była koloru skóry , a na niej widniało wielkie złamane serce .Cofnęłam się gdy spojrzałam na jego twarz . Była mokra od łez , lecz nie takich normalnych łez . Zamiast przeźroczystych strużek na policzkach , były czerwone strugi , a w oczach było tak samo . Niebieskie tęczówki pokrywała soczysta czerwień.
W pewnym momencie podał mi rękę , ale ja stałam za daleko . Nie mogłam się ruszyć , więc odebrał to za znak że nie chcę . Wyciągałam dłoń jak najbardziej potrafiłam, ale nie mogłam , była to za duża odległość . Popatrzył na mnie ostatni raz i skoczył do rzeki w ułamku sekundy.
Zanim doleciał do tafli wody , owa czarna poświata wystrzeliła w górę i porwała go na dno . W tym momencie zaczęłam krzyczeć -Nieeeee ! *
Tak też było naprawdę .
-Co się dzieje ? - Alexis odskoczyła od łóżka jak oparzona .
Nie mogłam wykrztusić słowa . Steven i Josh przyglądali się nam w milczeniu , chyba z powodu gwałtownej pobudki .
-Przepraszam , zły sen - bezwładnie opadłam na poduszki .
Al wróciła na swoje miejsce obok i przytuliła mnie .
-Tęsknisz za nim -mruknęła .
-Skąd wiesz , że to o nim mi się śniło ?
-Szeptałaś jego imię przez sen .
-Szeptała ? Ja bym powiedział , że gadała sama do siebie - włączył się Stev , ale Alex posłała mu mordercze spojrzenie .
-Za nikim nie tęsknie prócz Sam i nic tego nie zmieni .
-Czyżby ? - uniosła brew .
Wywróciłam oczami . Wyplątałam się z jej objęć i chwyciłam telefon .
Weszłam do łazienki , by w spokoju zadzwonić . Chwilę się zawahałam, ale w ostateczności wybrałam numer Harry'ego .
Sama nie wiedziałam po co dzwonie . Po trzecim sygnale miałam się już rozłączyć , gdy odebrał .
-Halo ? - poznałam jego ochrypły głos .
-Harry ?
-Olivia !Tyle razy dzwoniliśmy , co się z tobą dzieje ?
-Ehm za dużo by gadać .
-Po co dzwonisz o 4 nad ranem , coś się stało ?
-Przepraszam że cię obudziłam , ale zapomniałam o zmianie czasowej .
Harry , chciałam się tylko dowiedzieć czy wszystko u ... was dobrze .
-Jeśli chodzi ci o Niall'a ... to prócz załamania psychicznego , żyje .
-Dzięki , chciałam się dowiedzieć , ten sen . Sama nie wiem .
-Kiedy wracasz ?
-Jeszcze nie podjęłam decyzji , ale na pewno nie w najbliższym czasie .
-Powiedz mi chociaż gdzie jesteś .
-Nie mogę Harry . Zrób coś dla mnie , nie mów mu o tym że dzwoniłam.
-Olivia powiedz ...
-Cześć .
Rozłączyłam się . Dość długą chwilę dochodziłam do siebie . Ale wzięłam się w garść . Szybki prysznic i wyszłam z łazienki .
Ku mojemu zdziwieniu , Stev , Josh i Al byli już ubrani i pewnie gotowi do wyjścia .
-Zlituj się ! Co ty tam robiłaś przez godzinę , za chwilę umrę z głodu ! - Josh pokazowo złapał się na brzuch .
-Możecie już iść , za chwilę do was dołączę .
-Serio ?
-Tak , idźcie .
Josh dopadł drzwi pociągając za sobą Al , która zdążyła mi tylko posłać pełne dezaprobaty spojrzenie .
Spojrzałam na Steven'a , ten tylko uśmiechał się .
-Nie głodny ?
-Poczekam na ciebie .
Wzruszyłam ramionami . Jeśli chciało mu się tyle czekać , to nie mam nic przeciwko .
Zaczęłam chodzić od walizki do łazienki i z powrotem . Stev tylko mi się przyglądał . Nałożyłam lekki makijaż i wyprostowałam niesforne pasma moich blond włosów .
Wreszcie skompletowałam strój i poszłam się przebrać .
W pokoju dołożyłam jedynie buty , czapkę i okulary i byłam gotowa .
-Tak , nic się nie zmieniłaś - zaśmiał się cicho Stev gdy wychodziliśmy z pokoju .
Zamknął je za sobą i skierowaliśmy się ku windzie .
Nie spodziewałam się tego , ale w pewnym momencie chwycił mnie za rękę . Szybko rozplotłam nasze palce.
-Nie mogę cię potrzymać za rękę ? - jego reakcja mnie zdziwiła .
-Oczywiście że możesz , ale mam wrażenie , że dla ciebie znaczy to więcej niż dla mnie .
Pokiwał głową i zaczął nerwowo wciskać guzik windy .
Oparłam głową o ścianę .
-Posłuchaj Olivia , nie wiem co on ci zrobił , bo pewnie nie chcesz o tym rozmawiać , ale ja bym na pewno tak nie zrobił , na pewno bym  cie nie skrzywdził .
Podniosłam wzrok na niego .
-Stev , myślałam że rozumiesz .
-Nie , nadal nie rozumiem .
-Przepraszam , ale nie chce między nami nic zmieniać .
Pokiwał głową .
Przez to wszystko nie zauważyliśmy , że winda już na nas czeka . Weszliśmy do środka .
Droga na plażę zajęła nam mało czasu , jednak w między czasie kompletnie zapomnieliśmy o śniadaniu , które znać o sobie dało dopiero u celu .Przybrałam bardziej wesoły wyraz twarzy gdy dotarliśmy do Josh'a i Al .
Stali na linii , gdzie woda stykała się z piaskiem .
Josh stał za dziewczyną i pocałował ją w policzek , na co ona w rekompensacie zabrała jego kapelusz i zaczęła z nim uciekać . Zatrzymała się dopiero gdy zobaczyła nas .
-Coś wam długo zeszło - uśmiechnęła się promiennie .
-Trochę - odpowiedziałam jej tym samym .
Zdjęłam z siebie ubrania , by zostać tylko w kostiumie .
Okulary jednak zostawiłam .
Gdy Josh i Steven gdzieś się ulotnili , razem z Al zaczęłyśmy spacerować wzdłuż plaży .
Po drodze kupiłyśmy sobie Hot-Dogi , chociaż za nimi nie przepadałam , ten dało się zjeść .
-Trochę szkoda wyjeżdżać ,co ? - odezwała się wreszcie.
-Tak , ale kiedyś trzeba wrócić do szarej rzeczywistości.
-Wracam do Londynu - dodałam po kilkunastu minutach, gdy wracałyśmy już do chłopaków .
-Jedziesz do nich ?
-Nie , kupię jakiś dom , a do tego czasu będę w jakimś hotelu czy coś . Do nich pojadę tylko po rzeczy .
-Nie będziesz spała w hotelach , przecież będąc u nas też można kupić dom .
-Pewnie tak .
-A Steven ? - wskazała na chłopaka w wodzie .
-Sama nie wiem , to tylko kolega .
-Masz wreszcie szansę na normalne życie .
-Dobrze wiesz , że moje życie nigdy nie było normalne .
Zaśmiała się cicho i wzruszyła ramionami .
W tej samej chwili podbiegł do nas Josh i pociągnął nas za ręce bliżej wody . Wziął aparat do ręki i oddalił się od nas .
Uśmiechnęłam się szeroko do zdjęcia , ale Al miała inne plany . Pocałowała mnie w policzek , gdy szatyn robił zdjęcie . Po tym , to my zaczęłyśmy robić im zdjęcia . Kto by się spodziewał , że będziemy się "bawić" aparatem , póki mu się bateria nie rozładuje.
Koło godziny 5.PM , po zjedzeniu obiadu, wszyscy zaczęli się zbierać .
-Coś się stało ? - zapytałam zbita z tropu .
-Josh ! Miałeś jej powiedzieć , że idziemy dzisiaj na imprezę !
-Olivia idziemy dzisiaj na imprezę - chłopak szeroko się uśmiechnął , jednak chwilę potem dostał sójkę w bok od Stev'a .
-Super , jak zwykle dowiaduje się ostatnia .
Wywróciłam oczami i zaczęłam się ubierać .
Gdy doszliśmy do hotelu , przy horyzoncie zachodziło już słońce . Nie chciało mi się wierzyć , że już jutro o tej samej porze , będę możliwe że w samolocie do Londynu . Westchnęłam przeciągle , zwracając przy tym uwagę przechodnia .
Moment później zaczęłam się szykować na wspomnianą imprezę . Na razie nie obchodziło mnie gdzie idziemy i kiedy wrócimy , chciałam korzystać z tego że tutaj jesteśmy .
Dziękowałam Bogu za to ,że jeszcze (chyba) nikt nie odkrył że tu jestem . Na lotnisku w NY , kilka osób zaczęło mi robić zdjęcia , tutaj z inną fryzurą i przeważnie z okularami na nosie pozostaje prawie niezauważalna .
Zaczęłam przeszukiwać moją walizkę i zdziwiłam się , gdy wyciągnęłam z niej cekinową sukienkę . Co prawda pakowałam się w pośpiechu , ale nie pamiętałam żebym ją wzięła , gdyż wisiała jeszcze z metką i czekała na swoją kolej . Nie zauważyłam więcej sukienek , dlatego wzięłam tą ( ale też dla tego że pozostali już na mnie czekali ) . Makijaż już zrobiła i spięłam włosy w wysokim koku . Założyłam sukienkę i pasujące do niej buty w wyniku czego , byłam już gotowa .
W ostatniej chwili , gdy wszyscy wychodzili z pokoju chwyciłam okulary.
Dogoniłam Alexis , która szła z przodu . Jej  krótka , zielona sukienka zaimponowała mi , gdyż Al przeważnie nie chodziła w takich rzeczach . Jedynym niezmiennym elementem były buty , zawsze płaskie .
Zamówiliśmy taksówkę , ponieważ żadne z nas potem nie byłoby wstanie prowadzić auta .
Po dość krótkiej jeździe stanęliśmy pod klubem Crustis*, przed którym już stała dość pokaźna grupka ludzi którzy chcieli się tam dostać . Steven przywitał się z ochroniarzem i weszliśmy do środka , gdzie od razu zdjęłam okulary , przez co jedna z dziewczyn tam będących dziwnie przeszyła mnie wzrokiem .
Nie mogłam uwierzyć , że już jest koniec karnawału , a ja siedziałam w domu jak stara panna z kotem i nigdzie nie wychodziłam .
Usiedliśmy przy jednym ze stolików . Po chwili dołączył do nas Stev z tacą drinków .
Wznosiliśmy toast po toaście . Nie chciałam przesadzić, aby potem normalnie ( jak człowiek ) wrócić do hotelu, dlatego szóstego drinka piła przez resztę nocy .
Niestety tylko ja  tak robiłam . Stev i Josh kiwali się na dwie strony . Zaczęło mi się nudzić , więc poszłam na parkiet .
Wykonywałam dzikie ruchy w rytm muzyki , a po chwili dołączył do mnie jakiś chłopak . Był nieźle zalany , choć młodszy albo w moim wieku .
Mój na pozór normalny taniec zamienił się w erotyczny.
W oczach tego chłopaka oprócz rozmazanego wzroku widziałam że jest nieźle napalony .
Lekko mnie to rozśmieszyło . Ja chciałam tylko się zabawić , ale nie aż tak .
Przy którymś z kolei kawałku , pociągnął mnie za rękę w stronę baru . Wypiliśmy kilka drinków z nieznajomym .
Gdy myślałam że wracamy z powrotem do tańca on ciągnął mnie w stronę wyjścia .Nie miałam nic do stracenia . Zabrałam szybko torebkę z naszego pustego stolika i wyszłam za nim .
Nie było tak jak wtedy gdy wchodziliśmy . Teraz zaślepiły mnie blaski niezliczonych fleszy . Nawet nie widziałam skąd dochodzą , usiłowałam się tylko zasłonić moją małą kopertówką .
Moje myśli zaczęły szybko się przewijać . Dziwnie musiało to wyglądać , gdyż wyszłam z kompletnie nieznajomym chłopakiem , który do tego obejmował mnie niżej niż w pasie .
Ku mojemu zdumieniu okazało się że nie była tam zalany jak myślałam .
Pociągnął mnie w kierunku parkingu . Aparaty nie odstępowały nas na krok.
Nawet w ciemnym samochodzie otoczyli nas ze wszystkich stron .
Chłopak wysłał mi porozumiewawcze spojrzenie i ruszył z piskiem opon .
Cały czas mi się wydawało że skądś go znam ,ale nic mi nie świtało .
Zatrzymał się dopiero przed hotelem w którym do tej pory przebywałam .
-Skąd wiesz że tutaj ? - zdziwiło mnie jego wiedza na mój temat .
-Jesteś mało spostrzegawcza . Od kilku dni mam pokój bok ciebie i twoich przyjaciół .
-Wiedziałam , byłeś jakiś znajomy .
Zaśmiał się cicho . Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się do windy . Zawahał się przez chwilę , ale to ja wcisnęłam 8 przycisk . Miałam nadzieję że Alex nie będzie miała nic przeciwko temu , że kogoś zaproszę .
W pokoju usiedliśmy na długiej skórzanej kanapie przed telewizorem .
-Skąd znalazłeś się na Islip ? - zapytałam po dość długiej chwili milczenia .
-Z Hiszpanii .
-Hiszpan ? Dość płynnie mówisz po angielsku .
-Nie , nie jestem z Australii , tylko dużo podróżuję .
-Masz życie pełne przygód .
-No nie do końca .
-Nie jesteś za młody na podróżnika ?
Uśmiechnął się pokazując białe zęby .
-Wiele osób tak mówiło , ale nie uważam że 18 lat to mało .
-No wiesz , gdy ciebie jeszcze nie było , chodziło się po świecie .
-20 ? - zaczął strzelać .
-Pff 19 - uśmiechnęłam się szeroko .
-A ciebie skąd cię poniosło ?
-Z Londynu .
-W celu ?
-Poznania reszty świata .
-Twoje oczy kłamią , ale nie wnikam .
Podniosłam wysoko brwi .
-Gdybyś nie była nikim ważnym , tłum paparazzich na pewno by na ciebie nie czekał .
-Każdy ma swoje tajemnice .
-A czy tą tajemnicą jest twoje imię ?
-Olivia Faidley - podałam mu rękę którą uścisnął .
-Max Jeferson .
-Wow , dość znane nazwisko , potomek Jeferson'a ?
-Kto wie , ale twoje nazwisko też gdzieś słyszałem ...
-Przecież nie jestem jedna z tym nazwiskiem - zaśmiałam się nerwowo .
By nie paść ofiarą kolejnych pytań , włączyłam telewizor .
Leciał akurat film Duże Dzieci (Big Kids) , zaczęliśmy go oglądać , co chwile wybuchając śmiechem . Po godzinie poszłam się przebrać w coś wygodniejszego . Oglądaliśmy jeden film pod drugim . Przy którymś wreszcie zasnęłam .

*Kłania się fanka serialu Taniec Rządzi z Disney Channel (ale tylko tego):*
______________
Dobra , właśnie zaczęłam ferie i będę pisać o wiele częściej. Ehm , ehm to chyba tyle :) Komentujcie :*
PS : Przepraszam , że tak długo nie dodawałam , ale miałam drobny problem z internetem .:P mam nadzieję że teraz wszystko będzie okej <3

niedziela, 3 lutego 2013

Chapter 23 :)

  Fajnie jest czasem odpłynąć w krainę snów . To takie miejsce , gdzie nie trzeba się o nic martwić , gdzie sny, dobre lub złe , porywają nas w ich świat . Rzeczy które nas martwią lub smucą , w tym miejscu nie mają żadnego znaczenia . Można to porównywać z alkoholem . Po jakimś czasie nic nie ma znaczenia , tak samo zapomina się co jest ważne , a co nie . Jednak sen pozwala nadal w jakimś stopniu trzeźwo myśleć . Przez alkohol tracimy wszystkie bodźce , zostaje tylko ta beznadziejna słabość .
 Osobiście byłam w pełni za pierwszą opcją . Chociaż kraina Morfeusza , była chwilowym rajem , ale w porównaniu ze stanem w którym nie można się opanować jest czymś lepszym - "porządniejszym" .
W takich chwilach jak ta , dziękuję za to że jest takie coś jak sen . Za to że nie jesteśmy wampirami które nie sypiają . Dziękuję za te kilka godzin w których mogę odłączyć swój mózg od TEJ sprawy .
Choć wiele razy rzucałam się po łóżku i co chwila zmieniałam pozycję , jakoś do rana przetrwałam , a raczej miałam przymusową pobudkę . Chyba w całym pokoju słychać było basowe chrapanie jednego z chłopaków . Mimowolnie powoli otwierałam oczy .Nie chciałam jeszcze wstawać , dlatego przewróciłam się na drugi bok . Ku mojemu zaskoczeniu Alexis już nie spała i szeroko się do mnie uśmiechała podpierając się na łokciu .
-Widzę że też nie możesz spać ? - mruknęłam .
-Od dawna . Nie mogę uwierzyć że Josh wytrzymuje chrapanie Steven'a - zaśmiała się cicho .
-To Stev ? Choć z drugiej strony gdyby był to Josh , pewnie byś się przyzwyczaiła .
-Po jakimś czasie - podsumowała .
-Dobrze że ja tak nie robię całą noc - wywróciłam oczami .
Al pokręciłam przecząco głową , ale nie wytrzymała i zaczęła się śmiać .
-Żartuje ! - wytłumaczyła .
-Ej ! Już myślałam że mnie też słychać w nocy w całym hotelu .
Jeszcze raz wyszczerzyła zęby i wstała z łóżka . Śledziłam każdy jej ruch.
Najpierw owinęła się szlafrokiem i podreptała do swojego wczorajszego plecaka.
Wyjęła z niego mały notesik i wyrwała kartkę . Zaczęła coś pisać na niej . Gdy skończyła , położyła ją na końcu łóżka chłopaków .
-Co napisałaś ? - zapytałam z ciekawością .
-Że zostają sami , bo my idziemy zaszaleć .
-Podoba mi się ten plan - wygięłam usta w ironicznym uśmiechu .
-To wstawaj i ubierz się , póki nie wstali . Potem nam nie dadzą wyjść .
Zrobiłam to o co prosiła . Z szafy , w której teraz znajdowały się moje ubrania , wyjęłam spódniczkę i obcisłą bluzkę na ramiączkach .By nie wyglądać w tym i marynarce dość tandetnie założyłam martensy pasujące do bluzki .
Włosy związałam w luźnego koka , tak że te krótsze włosy zwisały swobodnie .
Nałożyłam delikatny makijaż i byłam gotowa do wyjścia .
Choć to wszystko robiłam płynnie , musiało mi zająć dość dużo czasu .
Alexis stała przy framudze drzwi i lekko tupała nogą o podłogę , przy czym jej luźne spodnie delikatnie falowały.
Różnica między naszymi wyglądami była od razu widoczna . Choćby wziąć pod uwagę fryzurę i makijaż . Ona miała włosy związane z tyłu głowy i zero makijażu, ja bym tak nigdy nie wyszła na ulicę . Nie chodziło tu o wygląd , ale mnie to po prostu nie pasowało .
Jej strój również się różnił od mojego . Luźne bluzka i spodnie , nawet buty nie były zasznurowane . Hmm... każdy jest inny .
Moje przemyślenia , szybko przewinęły się przez moją głowę i więcej nimi sobie nie kłopotałam głowy .
Dałam znak głową że jestem gotowa i razem wyszłyśmy z pokoju , zostawiając śpiących chłopaków .
Skierowałyśmy się do windy .Płynęła w dół łagodnie , bez żadnego dźwięku .
Zatrzymałyśmy się na samym dole . Przechodząc przez hol , można było zobaczyć mało licznych ludzi , którzy śpiesząc się gdzieś jedli poranny posiłek.
Nie wiedziałam skąd u mnie taka nagła zmiana , ale do każdego mijanego przechodnia uśmiechałam się szeroko . Była to chyba zasługa cudownej pogody, która nigdy nie traciła na sile w Islip .
Przed hotelem na dłużej zatrzymałyśmy się  przed mapą miasta . Zapamiętałyśmy wszystkie miejsca , które można by było odwiedzić .
Najpierw skierowałyśmy się do pobliskiej kawiarni . Zjadłyśmy dość duże ciastka z budyniem i owocami w środku . Na cały dzień kupiłyśmy wody mineralne , które teraz leżały wygodnie w naszych torbach .
Do końca nie przyzwyczaiłam się do dolarów , których nie zostało mi dużo . Na zatłoczonej ulicy znalazłam Kantor . Wiedziałam , że albo teraz albo z zakupami mogę się pożegnać . Wymieniłam 1500 funtów na dolary.
Alexis chyba bardzo chciała mi poprawić humor , który nie był taki jak dwa dni temu .Najpierw zaciągnęła mnie do znienawidzonej przez nią kosmetyczki .
Moje paznokcie zostały zrobione według kolorów moje dzisiejszego stroju , ale i tak byłam przekonana , że długo będę do nich powracać . Al krzywiąc się i pod nosem mrucząc coś do siebie , również poddała się "zabiegowi" i na jej paznokciach widniał zwykły czerwony kolor . Wiedziałam że robi to tylko dla mnie i po powrocie je zmyje , ale i tak było fajnie .Następnym jej celem , był ciągnący się tylko wzdłuż jednej alejki targ . Nie było to zwykłe skupisko straganów , ale też wiele różnych atrakcji .
Szczególnie zaciekawiła nas wielka szkolna tablica . Chodziło o to by ją samodzielnie zaprojektować .Z powodu braku pomysłu , zaczęłyśmy grać w kółko i krzyżyk . W kilku miejscach ją pomazałyśmy. Następnym tego punktem było lub można było zrobić sobie koło tego zdjęcie w wybranym przebraniu . Zbliżało się południe , dlatego założyłyśmy tylko "szkolne" koszule podany przez dwie starsze panie . Prawdopodobnie ktoś z ich rodziny , albo i nie - dziewczyna koło 16 lat zaproponowała że zrobi nam zdjęcie . Zdjęłam okulary , a Al została w swoich . Do zdjęcia wysunęłam język , a moja przyjaciółka zrobiła minę zbitego psiaka . Pstryk ! . Zdjęcie zapisało się na moim telefonie . Zdjęłyśmy koszule i ruszyłyśmy dalej. Usiadłyśmy na chwilę na ławeczce .
Za namową brunetki wstawiłam zdjęcie na TT . Momentalnie pojawiło się baaaardzo dużo komentarzy etc . Postanowiłyśmy że przeczytamy je później .
Podniosłam wzrok z nad telefonu . Pierwsze co zobaczyłam to studio tatuaży .
Nie wiedziałam czy to znak , ale pociągnęłam Alex właśnie w tamtym kierunku .
Nie wiedziała o co chodzi i patrzyła się na mnie pytającym wzrokiem . Wiedziałam że nie lubi tatuaży,uważa to za "marnowanie skóry".
Weszłyśmy do środka .
-Chyba żartujesz ? -podniosła brwi i założyła ręce .
-Czemu nie , nowe doświadczenie - uśmiechnęłam się zachęcająco .
-Nie . Jeśli chcesz rób , ale mnie w to nie wciągaj .
-Jeden , mały . - próbowałam ją przekonać .
Pokręciła głową z mina zwycięzcy .
Wzięłam katalog , który podał mi tatuażysta . Wcale nie zamierzałam korzystać z niego , ale w czasie przewracania kartek myślałam jaki ma być .
Jako pierwszy zawsze chciałam zrobić napis . Pierwsze co mi się nasunęło to Never Lose Hope (nigdy nie trać nadziei ) . Zawsze należałam do osób które najpierw robią , a potem myślał i z takim sposobem znalazłam się na czarnym fotelu .
Tatuażysta uśmiechał się zachęcająco . Zdjęłam marynarkę ukazując moją szyję . To właśnie tam miał być tatuaż . Pierwsze dotknięcie maszynki z moja skórą wydawało się o wiele mniej bolesne niż to sobie wyobrażałam . Można było się do tego przyzwyczaić .
Po skończeniu napisu , chciałam więcej , wręcz wytatuować całą rękę czy plecy . Jednak niechętnie zsunęłam się z fotela z perspektywą wrócenia tu w niedługim czasie.
Zapłaciłam za dziarę i poszłam pokazać ją Alexis .
Stanęłam przed wielkim obrazem przedstawiającym , jak mi się zdaje - zboże , na który Al przyglądała się .
Stwierdziła że jest ładny , ale sama by nie chciała .
Pewnie gdyby była tu Sam , podzielałaby moją opinię .
Super , kolejna osoba za którą tęsknie .
Założyłam marynarkę i wyszłam z przyjaciółką .
Nie wiedziałam czy to przez ten tatuaż czy przez zmianę środowiska , ale czułam potrzebą kompletnego zmieniania siebie . Czy akurat to było coś czego potrzebowałam , tego nie wiem , ale chciałam spróbować.Moim kolejnym punktem był fryzjer , a raczej blond włosy , coś tak banalnego , ale może na prawdę zmienić.
Nie chciałam przez moje niecodzienne zachcianki Alexis nudziła się , dlatego następne 2 godziny spędziła na zakupach , a ja u fryzjera .
Po tym czasie spotkałyśmy się pod kawiarnią w której wcześniej jadłyśmy . Z początku nie mogła mnie poznać . W okularach i z innymi włosami wyglądałam jak nie ja .
Moją uwagę przykuła grupka chłopaków , koło 17-18 lat na rowerach . Nie byłoby nic w tym dziwnego , ale jeden z nich przeszywał nas wzrokiem na wylot .Wzruszyłam ramionami i zaczęłyśmy iść na przód . Wtedy wszyscy podjechali do nas i za torowali nam drogę . Choć było to dziwne posunięcie z mojej strony , nie bałam się . Wręcz przeciwnie - byłam ciekawa .
Weszłyśmy do budynku , a potem do naszego pokoju .
Chłopaków tam już nie było . Postanowili pewnie postąpić tak samo jak my . Zostawili karteczkę : jesteśmy na basenie .
Obie wysoko podniosłyśmy brwi i wzruszyłyśmy ramionami . Nie chciałyśmy do nich dołączyć , gdyż byłyśmy wykończone dzisiejszym dniem . Dochodziła godzina 5.00 PM . Zaczęłyśmy zajadać frytki kupione przed chwilą w McDonaldzie . Przy okazji oglądałyśmy MTV , przełączając co jakiś czas na BBC 1 .
Chłopaki przyszli dopiero po godzinie 8 .
Znałam moich kolegów z klasy aż za dobrze . Przyszli kompletnie zalani . Brunetka zaczęła ich totalnie ochrzaniać , ale do nich nic nie docierało . Pomogłam jej wreszcie , prawie , że przywiązać do łóżka .
Z naszego zaplanowanego seansu filmów nic nie wyszło . Nie mając nic do roboty , po kolei wzięłyśmy prysznic i położyłyśmy się na łóżku . Al kończyła książkę , a ja do kompletnego odpłynięcia w krainę Morfeusza , słuchałam piosenek z MP4 .


--------------------------------

Nie za bardzo mi wyszedł . Wiem . Te ostatnie 2 tygodnie ( czyli poprzedni i następny) mam na serio pod górkę , co dzień kartkówki i sprawdziany . Nie wyrabiam się . Dzisiaj znalazłam trochę czasu , tzn. nie mogłam od 6.00 spać , więc wzięłam laptopa i coś nastukałam , ale sądzę że jest do dupy itp . W piątek zaczynają mi się ferie ( nareszcie) sooo rozdziały będą lepsze i częściej dodawane :D