Obserwatorzy

wtorek, 30 kwietnia 2013

Chapter 36.

-Olivia ! Wstawaj, twój budzik dzwoni.
Zamruczałam tylko cicho i zaczęłam się wsłuchiwać w ten 'dzwoniący budzik', ale będąc na granicy snu i rzeczywistości, nic do mnie nie docierało.
Uchyliłam lekko powieki i ugodziło mnie bardzo jasny promień słoneczny. Od razu rozbudziłam się, próbując przed nim uciec.
Tak jak Mel mówiła, usłyszałam już mój budzik w telefonie i szybko go wyłączyłam, bo zaczął mnie powoli denerwować.
Tutejsze słońce było sto razy silniejsze niż to w Londynie, jakby miało jakieś dodatkowe baterie.
-Czy ty zawsze tak wcześnie wstajesz? - zapytałam Mel, która w ręczniku, suszyła włosy.
-No co ty, wstałam pół godziny temu i to nie jest wcześnie. A ty zawsze wstajesz tak późno?
-Nie jest późno, jest środek nocy!
Zaczęła się śmiać, ale prócz uśmiechu na twarzy nie było tego słychać, bo suszarka była głośniejsza.
Wreszcie wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki.
Była tak samo urokliwa jak pokój, tylko w odróżnieniu do niego miała  jeden kolor. Była cała biała, nawet żarówki świeciły na biało. Nic nie miało tutaj innego koloru, aż bałam się cokolwiek dotknąć by nie naruszać tej czystej jedności.
Jednak nie będę rezygnować z prysznica, tylko dlatego że mogę zachlapać ściany.
Pokój i łazienka były już tak nagrzane słońcem, że tylko zimna woda mogła mnie rozbudzić.
Tak jak Mel wyszłam w ręczniku i wyjęłam suszarkę z walizki, by wysuszyć włosy. Gdy już to zrobiłam i zaczęłam nakładać makijaż, Mel stała już gotowa do wyjścia.

-Czy coś się stało, że już musimy wyjść? - zapytałam ją bo było jeszcze trochę czasu.
-Nie, po prostu ja jadę na cały dzień do Rosario, mam tam sesję zdjęciową. Akurat fajnie się złożyło, że musieliśmy przyjechać do Argentyny, bo tako sama bym tu nie musiała być.
-To super, miłej drogi i nie przyjedź potem z jakimś Hiszpanem, których tu pełno.
Przytuliła mnie w geście pożegnalnym.
-Nie martw się, moje serce już jest zajęte.
-Co? Przez kogo?
-Powiem ci wkrótce. Cześć - uśmiechnęła się i wyszła.
Byłam jedną z tych ciekawskich osób i po prostu musiałam wiedzieć to czego nie mogłam, dlatego aż mnie skręcało od tej wiadomości.
Pogodziłam się z tym że na razie nie dowiem się. Wyjęłam ubrania z walizki i ubrałam się.
Przeglądając się w lustrze, uznałam że te długie skarpetki są trochę kiczowate, ale raz na jakiś czas chyba mogę ubrać się ' nie w swoim stylu'.
W jakimś momencie, weszła po mnie Daiana, bo Dany już czekał na nas w samochodzie, które dziś wypożyczył.
Po zejściu na dół, w holu kilka dziewczyn, parę lat młodszych ode mnie, zaczęło robić mi zdjęcia komórkami.
Nie jest to codziennością w moim życiu, dlatego na razie mi to nie przeszkadza, tylko martwi mnie to że na zdjęciu będę miała dziwną minę.
Hol był na tyle duży, że kilkadziesiąt zdjęć na pewno by zrobiły, ale zrezygnowały z tego i pod głównym wejściem podeszły do mnie i poprosiły o wspólne zdjęcie. Oczywiście się zgodziłam, chociaż wiedziałam że czas mnie goni.
Dość rozsądną decyzją było wyjechanie godzinę wcześniej, bo w tym mieście prócz wysokiej temperatury, były też strasznie długie korki.
W ten sposób, drogę 20 minutową pieszo, pokonaliśmy samochodem w 45 minut.
Nie wiele wiedziałam o tym całym serialu, ale przez całą tą drogę tutaj, Daiana opowiedziała mi o czym jest. Zapamiętałam główne osoby Violette czyli Martine Stoessel, Tomasa czyli Pabla Espinose, Leona czyli Jorge Blanco i Ludmile czyli Mercedes Lambre.
Więcej moja pamięć nie zdołała pochłonąć.
Gdy zatrzymaliśmy się przed wielkim budynkiem z napisem 'Studio 21',
wrażenie było niesamowite. Wszędzie byli przygotowywani statyści i aktorzy, kamery były po umieszczane w symetrycznej całości.
Przyzwyczaiłam się do tego że każdy się na mnie patrzy, toteż przy wysiadaniu z auta, nawet nie zerknęłam na reakcje innych.
Zanim się porządnie rozejrzałam, podszedł do nas - jak się przedstawił- główny reżyser. Miałam szczęście że mówił po angielsku.
-Jak się udał lot? Jak podoba się hotel?- zaczął mnie wypytywać, gdy zostałam tylko z nim w jednej z serialowych klas.
-Wszystko jest świetne, tak jak to piękne miasto.
-Cieszę się, potrzebujesz czegoś, coś przynieś?
-Dziękuję, nie trzeba.
-Dobrze, to wejdź przez te drzwi do pokoju obok, gdzie cię przygotują i wróć tutaj, dobrze? to super.- wskazał drzwi obok i sam wyszedł przez inne.
Tak jak powiedział, weszłam do pokoju, gdzie na drzwiach pisało "Olivia Feidley". Od razu zostały mi zrobione włosy i przy tym paznokcie, potem makijaż i ubrali mnie w sukienkę, która była tak jakby w moim stylu, tylko nie za bardzo podobały mi się buty.
 W tym samym pokoju dostałam scenariusz, tego odcinka, w którym nie mówiłam zbyt dużo i to dla mnie z korzyścią.
Wróciłam do poprzedniego pomieszczenia i usiadłam na jednym z krzeseł, przeglądając tekst.
Nie wiem ile tam siedziałam, może z 30 minut, ale w tym czasie nauczyłam się wszystkiego co miałam mówić.
Po tym wstałam i zaczęłam oglądać to co znajdowało się w sali.
Po kilku półkach drzwi się odtworzyły i wszedł znów reżyser, ale w otoczeniu wielu innych osób, zapewne aktorów.
-Olivia es Faidley, fue elegido su lugar Bridgit(to jest Olivia Faidley, to właśnie ją wybraliśmy zamiast Bridgit)- przedstawił mnie wszystkim.
-Hola, estoy muy contento de que voy a cooperar con usted(cześć, bardzo sie cieszę że będę z wami współpracować)- w szkole uczyłam się hiszpańskiego, dlatego umiałam skleić to jedno zdanie.
Na kilku twarzach pojawił się uśmiech, gdy to powiedziałam, bo pewnie myśleli że nie umiem rozmawiać w ich języku.
Przywitałam się z każdym z nich, imion nie spamiętałam, ale twarze będę kojarzyć.
Gdy przyszły kamery, zostałam z serialowymi: nauczycielem Pablo, dyrektorem Antonio, uczniami Ludmilą, Nati, Maxim, Violettą, Tomasem, Andreasem, Francescą i Camilą, to z nimi miałam wystąpić w mojej scenie.
Wyglądało to w ten sposób, że miałam być dziewczyną z wymiany i pod koniec tego odcinka miałam przyjechać i być przedstawiona uczniom Studia 21, potem miałam wyjść z klasy, a reszta zaczęła dyskutować na mój temat.
Wszystko wyszło za pierwszym razem i nie musieliśmy tego powtarzać. Chciałam się jeszcze rozejrzeć po tej szkole, więc przebrałam się i najpierw miałam zamiar wykonać telefon do Niall'a.
 Stanęłam pod ścianą i zaczęłam szukać jego numeru, gdy ktoś na mnie wpadł i telefon wypadł mi z rąk, po czym rozwalił się na ziemi.
-Lo siento, de verdad, me distraje. Lo siento.(przepraszam cię bardzo, zamyśliłem się, przepraszam) - zaczął się tłumaczyć.
Rozpoznałam w niego Jorge Blanco, którego wczoraj follownęłam na TT i trochę poczytałam też na jego temat.
-To że rozstałeś się z dziewczyną nie oznacza, że możesz chodzić gdzie chcesz, mógłbyś trochę uważać! - zaczęłam krzyczeć po angielsku z nadzieją że nie zrozumie.
-Wiem, przepraszam jeszcze raz- opowiedział w moim języku, bardzo posmutniał i odszedł.
Zrobiło mi się głupio. Pozbierałam telefon i pobiegłam za nim.
-Poczekaj, nie chciałam tego powiedzieć,trochę się wkurzyłam, nic się nie stało, telefon mogę odkupić.
-Wcale nie, masz rację, ostatnio trochę jestem myślami tak jakby w innym miejscu.
-Na prawdę cię przepraszam, mogłam tego tematu nie naruszać.
-Nic się nie stało, to ja powinienem cię przepraszać. Może na początek dasz się zaprosić na Shake'a?
Uśmiechnął się lekko, więc się zgodziłam, choćby z tego powodu że  w ten sposób go potraktowałam.
Dopiero w kafejce do której mnie zaprowadził, przedstawiliśmy się sobie.
Zamówiliśmy Shake i przy piciu ich, lepiej się poznaliśmy. Starałam się nie naruszać tematu jego eks, ale wydawał się tak świetnym chłopakiem, że nie rozumiałam jej.
Widać było nawet na pierwszy rzut oka, że ma podkrążone oczy i nie wygląda na kogoś kto tryska szczęściem. Do tego był strasznie winny za mój telefon.
Próbowałam go pocieszać, opowiadając ile ja rzeczy zepsułam i o wiele więcej komuś innemu, ale on tylko uśmiechał się i nic się nie odzywał.
Spróbowałam więc od innej strony.
-To jakie macie tutaj rozrywki? Lepsze niż w Londynie? - podniosłam brwi.
Podziałało, rozchmurzył się.
-Nie byłem nigdy w Anglii, ale tutaj na pewno nie pijemy herbaty o godzinie 5 i mamy o wiele więcej atrakcji.
-Chyba muszę cię kiedyś zaprosić do siebie, bo mało wiesz o Anglii.
-Na prawdę? Na pewno nie ma tam tak nieziemskich plaż, jak tutaj.
-Jestem w Buenos Aires pierwszy dzień, nie mam pojęcia.
Teraz uśmiechał się szerzej, ja również tylko z tego powodu, że mój plan poskutkował.
Zapłacił za nasze zamówienie i ciągnąc mnie za rękę, najpierw pojechaliśmy taksówką pod budynek, który mówił mi tylko tyle że to wieżowiec. Potem windą wjechaliśmy na dach. Nie miałam pojęcia co zamierza, czy może chce mnie stąd zrzucić.
Ale wszystko się okazało, gdy tylko ujrzałam powierzchnię tego dachu. Stał na nim wielki helikopter.
-Skąd ty o tym wiesz? - na prawdę byłam zdziwiona i jednocześnie zachwycona.
-To helikopter mojego ojca, nauczył mnie nim latać, to jak wsiadamy?
-Nie powierzę mojego życia, komuś kogo poznałam kilka godzin temu.
-Czuję się urażony tym brakiem wiary.
-Dobrze, ale jeśli tego nie przeżyje, ty oberwiesz.
Zaśmiał się i oboje wsiedliśmy.
Już na początku, jak zaczął to wszystko włączać, widać było że się zna i trochę się rozluźniłam.
 W powietrzu moje zaufanie stało się tylko teoretyczne. Wspaniale było oglądać całe miasto z wysokości. Miał rację, takie plaże jak te były tylko na Hawajach, a nie w Anglii. Powoli zakochiwałam się w tym mieście.
Po dwu-godzinnym locie, wrócił na tamten dach i z powrotem pojechaliśmy taksówką do Studia 21.
Nie było mnie 6 godzin, więc ani Daiany ani Dany'ego już nie było. Wiedziałam że dostanie mi się za to. Jorge sądząc że to jego wina (znowu), odwiózł mnie swoim samochodem do hotelu, a sam skierował się do siebie.
Próbowałam cicho przemknąć przez korytarz i zamknąć się u siebie, ale tylko gdy drzwi dotknęły framugi, Daiana wparowała do mojego pokoju.
-Czemu nie odbierasz telefonu i gdzie ty byłaś?Nie powinnaś znikać w obcym mieście, twoi rodzice by mnie zabili, gdyby coś ci się stało.
-Jestem już dorosła, na pewno się nie zgubię.A nie odbierałam bo telefon  mi się zepsuł. Kupię nowy.
-A gdzie byłaś?
-Poznałam takiego chłopaka, też gra w serialu.
-Lepiej uważaj, bo nie jest już jak dawniej, telewizja potrafi namieszać, a Niall nie byłby z tego powodu szczęśliwy, prawda?
-Ale ja nic nie robię, tylko pokazał mi miasto, a tak poza tym za cztery dni już nas tu nie będzie.
Wyszła z miną w stylu - żeby potem nie było że ostrzegałam.
Nie miałam pojęcia o co jej chodzi. Przecież nie zrobiłam tego dnia nic co by wyglądało podejrzanie.
Melanie nadal nie było. Zeszłam więc na dół do hotelowej restauracji, żeby coś zjeść. Zamówiłam Ravioli z grzybami i je skonsumowałam.
Nie miałam pojęcia co będę robić, ale wróciłam do pokoju.
Gdy zamknęłam za sobą drzwi, ktoś do nich zapukał.
-Nie uciekłam nigdzie Daiana!
Nie podziałało i ten ktoś nada pukał.
Zdenerwowało mnie to i gwałtowanie otworzyłam drzwi.
-Od naszego ostatniego spotkania nie zmieniłem imienia.
-Jorge, cześć! Przepraszam nie spodziewałam się ciebie.
-Nie szkodzi.
-Wejdź.
Zaprosiłam go do środka, rozejrzałam się po korytarzu czy nikt nas nie widział i sama weszłam.
-Co cie tu sprowadza, a tak w ogóle skąd wiesz pod którym numerem jestem.
-Spytałem się w recepcji, a przyszedłem bo mam coś dla ciebie.
-Mam się bać?
-Nie trzeba, mam nadzieję że ci się spodoba, bo nie wiedziałem jaki wybrać, a ten najbardziej mi to ciebie pasował.
Z kieszeni kurtki wyjął pudełeczko z napisem IPHONE 4 i podał mi.
 -Nie mogę tego przyjąć, przecież mogłabym sobie sama kupić.
-Nie przyjmuje zwrotu.
-Ale...
-Żadne ale, zajrzyj do środka.
Nie wiedziałam co miał na myśli mówiąc, że ten telefon pasuje do mnie, ale sądząc po tym że cały się błyszczał, chyba sobie już wyrobiłam u niego zdanie.
Był cudowny, na pewno lepszy od starego.
-Jest świetny, dziękuję.- przytuliłam go przy tym.
-Nie ma sprawy, nie mógłbym spać z poczuciem winy.
-To teraz pozostaje mi życzyć ci miłych snów.
-Dzięki. Do zobaczenia jutro.
Gdy wychodził, zdziwiło mnie, że znamy się jeden dzień, a on na pożegnanie całuje mnie w policzek.
Ale skoro wie że mam chłopaka, pewnie był to tylko przyjacielski gest.
W ten sposób od razu chciałam porozmawiać z Niall'em. Starą kartę, która pozostała cała przełożyłam do nowego telefonu i zadzwoniłam.
-Cześć Olivia, co tak późno, martwiłem się.
-Cześć, miałam drobny problem z telefonem, ale już się rozwiązał.
-To fajnie, a jak tam serial?
-Jest świetny, poznałam tu wiele na prawdę świetnych osób.
-Mam być zazdrosny.
-Nie masz o co, przecież wiesz że kocham tylko ciebie.
-Ja ciebie też kocham i już nie mogę doczekać się gdy oboje wrócimy do Londynu.
-Odliczam dni.
-Zobaczysz że to minie bardzo szybko.
-Mam nadzieję, tęsknie za tobą.
-Ja za tobą też kochanie.
Od razu gdy mówił do mnie w ten sposób szeroko się uśmiechałam i pewnie robiłam się czerwona jak pomidor.
Łącznie rozmawiałam z nim ponad godzinę, skończyliśmy dopiero wtedy gdy przyszła Melanie.
Próbowałam z niej wydobyć, który to obiekt jej westchnień, ale nie puściła pary z ust. Próbowałam gdy uczyłam się scenariusza na jutro, gdy oglądałyśmy film, a nawet gdy już leżała w łóżku, ale powtarzała że jeszcze nie jest pewna.

--------------------------------

Mówiłam że wam wszystko wynagrodzę!? Napisałam ten rozdział w 3 godziny, ale warto było się dla was pomęczyć :D
Od razu sprostuję pewną informację, nie martwcie się że Olivia zdradzi Niall'a czy coś takiego, nic więcej nie powiem, tylko czytajcie następne rozdziały, najbliższy już w niedzielę :))

A jak ktoś nie wie jak wygląda Jorge Blanco, to proszę bardzo:



sobota, 27 kwietnia 2013

Chapter 35.


     Dzisiejszy dzień miał być pierwszym od wielu miesięcy, dniem wolnym w którym mogłam robić co chciałam.Ale formalnie rzecz biorąc, to całego dnia nie miałam. Obudziłam się dopiero po 12.00, jeszcze przy 'drobnej' pomocy Niall'a, który dołożył wszelkich starań by wyciągnąć mnie z łóżka.
Gdy już stałam na nogach, Horan pojechał do siebie, by się przebrać- znów.
Na samym początku, zadzwoniłam do kateringu po kawę. Byłam pewna że dzisiejszego dnia bez niej nie wytrzymam, chociaż rzadko ją pijałam.
Została mi 'przywieziona' gdy skończyłam prostować włosy.
Była dość gorąca, ale i tak szybko ją wypiłam.
Trochę bardziej ożywiona, umalowałam i ubrałam się.
Gdy chciałam wyjść z pokoju i zaczekać na dworze na Niall'a, ten ubiegł mnie w korytarzu, więc razem zeszliśmy.
Nie wiem z jakiego powodu, ale byłam bardziej głodna niż zwykle, czułam się jakbym mogła zjeść ciężarówkę jedzenia.
Właśnie dlatego naszym pierwszym celem była restauracja, która w tym mieście była chyba na każdej ulicy i to nie w liczbie pojedynczej.
Było tak jak myślałam, w niecałą godzinę, jak tam byliśmy zjadłam 3 gofry, 2 naleśniki, 5 babeczek i 2 musy owocowe. Całość równała się z ilością jedzenia jaką jadłam niekiedy przez cały dzień.
Nie tylko ja byłam pod wrażeniem, bo sam Niall wręcz przeraził się że zjadłam tyle co on. Ja miałam tylko nadzieję że to z czasem minie i jest to tylko chwilowe.
Mieliśmy dzisiaj cały dzień dla siebie, więc pierwszy raz odkąd jesteśmy razem, poszliśmy do kina. Coś tak banalnego, a potrafi cieszyć.
Wybraliśmy Straszny Film 5, bo oboje chcieliśmy zobaczyć go bardziej niż jakąś mdławą komedie romantyczną.
Zawsze boję się horrorów i tak je oglądam, a potem nie mogę spać w nocy, jak wtedy po obejrzeniu Wzgórza Mają Oczy 2.
Jednak zdecydowałam się na to, przez to że i tak dzisiejszą noc miałam spędzić w samolocie do Londynu.
Film był chyba najlepszy z wszystkich które grali i wcale nie był taki straszny, bardziej śmieszny.
W samym budynku też nie było nudno. Pierwszy raz to ja zostałam poproszona o autograf, a nie Niall, co wydawało się dziwne jeśli się bardziej o tym pomyśli.
Zbliżała się godzina 16.00, ale tak jakby ten cały głód ze mnie uleciał.
Nie zważając na porę obiadu i tak wybraliśmy się do kawiarnii, czułam że mój mózg domaga się kolejnej dawki kofeiny.
Usiedliśmy w kącie i zamówiliśmy kawę, sok i dwa ciastka.
Zanim jeszcze przyszło nasze zamówienie, zadzwonił mój telefon.
Była to Melanie.
-Olivia gdzie jesteś?
-W kawiarni, chyba Decor Cafe.
-Okej nie ruszaj się, za chwilę przyjedziemy.
-Co? Nie, po co?
-Potem, na pewno się ucieszysz, paa.
Nie zdążyłam nic powiedzieć i się rozłączyła.
Tylko teraz brakowało ich. Może i byłam nieprzyjemna, ale na prawdę ten dzień chciałam spędzić z Niall'em.
-Coś się stało?- zapytał, gdy od kilku minut mieszałam kawę.
-Jeszcze nie wiem, ale za chwilę będę miała "kolejne spotkanie biznesowe". To już wkurzające, że za każdym razem gdy robię coś, to muszę to przerwać, bo są ważniejsze sprawy.
-Witaj w świecie show biznesu- zaśmiał się.
-Nie pomagasz.
-Nie przejmuj się, jakby to na serio nie było ważne, to chyba by nie dzwonili.
Kiwnęłam głową i wypiłam łyk napoju, przeglądając kto wchodzi do środka, jednocześnie rozmawiając z Niall'em.
Wreszcie weszła Mel, choć myślałam że przyjdzie też Daiana, trochę się przez to rozluźniłam. Widać było że coś wprawiło ja w euforię.
-To co to takiego jest tak ważne i super, że muszę to wiedzieć teraz.
-Nie bądź złośliwa. Nie chciałam wam przeszkadzać, ale to nie może czekać.
-Dowiem się co to takiego, chyba nikt nie zginął, albo nikt nie ukradł moich butów, co? Na serio, moje buty są na miejscu nie?
-Jeśli chciałabym być tak złośliwa jak ty, powiedziałabym że masz bzika na punkcie butów - uśmiechnęła się.
-Wcale nie- udałam obrażenie.
-Może już się dowiemy, bo teraz ja chce wiedzieć- wtrącił Niall, a ja z Mel zaśmiałyśmy się cicho.
-To od początku. Nie będę pytać czy wiesz co to jest Disney Channel, bo na pewno wiesz, ale na tym kanale jest nowy serial Violetta. Sama nigdy go nie oglądałam, ale podobno ma wielu wielbicieli. Teraz jest kręcony drugi sezon i miała w nim wystąpić Bridgit Mendler.
-Jeśli chodzi ci o to czy jestem jej fanką, to odpowiedź brzmi nie.
-Czekaj dokończę. Więc Bridgit nie może wystąpić w tych 5 odcinkach, bo złamała nogę. Nie mogą czekać aż będzie znowu chodzić, bo emisja 2 sezonu się opóźni. Tak więc zaczęli szukać kogoś nowego. Miała już ją zastąpić Selena Gomez, gdy nie wiem jak to było dokładnie, ale ktoś przez przypadek zobaczył cię w telewizji i wybrali ciebie, oczywiście jak się zgodzisz.
Musiałam chwilę pomyśleć nad tym co powiedziała, wtedy dopiero włączył się mój opóźniony zapłon.
-Aaaa !- krzyknęłam, aż kilka osób obok się na mnie spojrzało.
-Czyli zgadzasz się.
-No pewnie że tak, jakbym nie mogła się zgodzić.
-To ja lecę, bo trzeba kilka spraw załatwić, ale najważniejsze, dzisiaj o 20.00 wieczorem mamy samolot do Buenos Aires, bo jutro już są pierwsze nagrywania, czyli prościej mówiąc, jutro będzie nagrywany pierwszy odcinek.
Kiwnęłam tylko głową i już znikła. Miałam mętlik w głowie, ale na prawdę tak jak mówiła, byłam szczęśliwa. Nigdy bym nie pomyślała że zagram w serialu.
Niall który siedział naprzeciwko mnie i tylko się przysłuchiwał, teraz przesiadł się na siedzenie obok i mnie przytulił.
-Widzisz jak wszystko się super układa, po tym jak nagrasz te odcinki wrócisz do Londynu i możliwe że już będę tam na ciebie czekał.
-Tak, nie mogę nadal w to uwierzyć, przecież takie rzeczy na co dzień się nie zdarzają.
-Nie zdarzają się normalnej osobie, a ty taką nie jesteś. Jesteś 100 razy lepsza.
-Awww, ty to jednak umiesz pocieszyć.
-W ostatnim czasie muszę pocieszać wiele osób.
-Na przykład?
-Harry'ego.
-Czemu?
-Rozpacza po tym jak Liam i Zayn się wyprowadzają.
-Co?-  krzyknęłam.
-Liam już dawno o tym myślał, razem z Danielle kupili dom w Londynie. A Zayn będzie dopiero kupował, gdzieś za miesiąc jak Perrie wróci z trasy.
-Czemu ja o tym nie wiem, przecież to będzie takie dziwne, jak nie będzie was wszystkich.
-Oni nie byli jeszcze pewni, dlatego nic nie mówili, ale się zdecydowali.
-Z jednej strony ich rozumiem, ale to i tak będzie dziwne.
-Rozumiesz ich? Czyli gdybym za proponował ci przeprowadzkę, zgodziłabyś się?
-Sama nie wiem, na pewno bym ci od razu nie odpowiedziała.
Uśmiechnął się z nieznanego mi powodu.
Nie mieliśmy już ochoty dłużej siedzieć w tamtym miejscu, dlatego zapłaciliśmy i wyszliśmy.
Nic więcej w naszej 'liście' nie mieliśmy, dlatego po prostu chodziliśmy wzdłuż licznych ulic, mijając ludzi którzy bardzo nam się przypatrywali. Na samym początku myślałam że jestem brudna, ale potem dopiero zorientowałam się o co im chodzi.
Nie chciałam poruszać tego tematu, ale zostało nam tylko 2 godziny,  a my nadal chodziliśmy i rozmawialiśmy, choć i tak to było lepsze niż odstawianie tej całej szopki, gdy chcemy spędzić czas w jakimś miejscu publicznym.
Czas minął tak szybko, ani się obejrzałam jak odprowadzał mnie do hotelu. Wiedziałam że jeśli teraz lecę do Argentyny to jeszcze potem wrócę do LA, ale nie chciałam rozstawać się z Niall'em, dlatego upierałam się żeby został, dopóki nie wsiądę do samolotu.
W pokoju (hotelowym) znów zetknęłam się z tym że prawie każdy z kim pobędę trochę czasu, zna mnie na tyle dobrze, że wie o tym, że w godzinę się nie spakuję i mając jeszcze ogarnąć siebie w tym czasie.
Jeszcze nawet nie wchodząc do niego, zobaczyłam na korytarzu walizki wystawione przed drzwiami i rozróżniłam też własną.
Czyli już mnie spakowali...
-Myślałam że przyjdziesz wcześniej, dlatego cię spakowałam - wytłumaczyła to Melanie, chociaż nie miałam nic przeciwko.
Nie zawsze też znając kogoś, cała wiedza jest wykorzystywana.
Powinni przewidzieć, że nie polecę w tym w czym jestem teraz, a czemu? po prostu taka jestem - uwielbiam się przebierać.
Właśnie dlatego zaciągnęłam jedną z moich walizek do pokoju i zaczęłam ją przeglądać, ale niczego nie wyrzucając.
Czas mnie gonił, dlatego spróbowałam wyjąc te rzeczy, które były na wierzchu.
W poprawieniu makijażu posłużyły mi już tylko kosmetyki, które zawsze nosiłam przy sobie, bo Dany był trochę niecierpliwy w tym że musi czekać już tylko na mój bagaż.
Gdy już wszyscy czekali na mnie przed autem, oddałam klucze w recepcji i razem z Blondynem wsiedliśmy do samochodu, wtedy momentalnie Dany ruszył z pretekstem spóźnienia się.
Całą drogę na lotnisko trzymałam rękę Niall'a i nerwowo się nią bawiłam.
Zabolała mnie myśl że cały czas się tylko witamy i żegnamy, taka monotonia kiedyś nam się znudzi.
Jak na złość hotel nie był daleko i dotarliśmy w kilkanaście minut.
Po tym jak zostały oddane nasze bagaże, czekały już mnie tylko bramki, za które Nialler nie mógł przejść.
Nie wiedziałam od czego zacząć, nie byłam dobra w pożegnaniach, choć wiele razy je powtarzałam.
-Niall...
-Wiem, mnie też jest ciężko, ale popatrz z tej strony, że to nie są kolejne 2 miesiące, ale o wiele krócej.
-Tak, ale czasem jednak żałuję że i ja się w to wszystko wplątałam, wolałabym jednak jeździć z tobą w waszej trasie, tak jak mówiłeś.
Uśmiechnął się.
-Trochę za wcześnie na to, masz jeszcze tyle lat przed sobą, żałować będziesz za lat 40.
Chciałam go już pocałować, ale zauważyłam trzech facetów robiących nam zdjęcia i nie chciałam żeby mieli i takie.
Niall widząc moje zmieszanie nie przejął się nimi i , i tak dał mi buziaka.
Po tym odwróciłam się i udałam w stronę bramek, lecz w drodze jeszcze kilka razy się obejrzałam za siebie.
Zdjęłam buty i całą biżuterię i wreszcie przeszłam, jak zawsze myśląc że alarm zacznie wyć. Tak się na szczęście nie stało.
Nie musiałam wcale czekać na samolot, od razu skierowaliśmy się  do niego.
Po zajęciu miejsc i wystartowaniu, 'przytuliłam się' do okna i z słuchawkami na uszach przespałam cały lot. Nie chciałam myśleć o Niall'u, chciałam tylko odciąć się od rzeczywistości.
Ze względu na zmianę czasową, wylądowaliśmy kilka minut po godzinie drugiej.
Po tym nie miałam już na nic ochoty, chciałam iść do hotelu i położyć się w łóżku, ale to musiało trochę poczekać.Jak na złość, na wyciągu z bagażami, moja walizka pojawiła się ostatnia, potem był problem z wypożyczeniem auta, bo w nocy wszystkie wypożyczalnie są zamknięte, więc do hotelu musieliśmy dotrzeć taksówką.
Tym razem z powodu małej ilości miejsc w najlepszym hotelu w Buenos Aires, musieliśmy wziąć tylko 3 pokoje. Jeden mój i Melanie, drugi Daiany a trzeci Dany'ego.
W ten sposób poszłam spać dopiero po godzinie 4, a o 12, miałam być już na planie i zaczynać nagrywać.
Ustawiłam budzik na 10.00 i z nadzieją, że czas się cofnie, a ja pośpię dłużej, momentalnie, bez żadnego przekręcania się na boki, usnęłam.


----------------------------------

Już po egzaminie ! A jak mi poszedł? Okaże się w czerwcu :)

Jak już zdążyliście zobaczyć, cały czas przychodzą mi nowe pomysły na opowiadania, ale teraz wymyśliłam super:P i zamierzam je zacząć po tym <3 będziecie czytać?

sobota, 20 kwietnia 2013

Chapter 34.

Szyja bolała mnie niemiłosiernie. Jednak spanie ze zwieszoną głową nie służyło mi. Rozejrzałam się dookoła.
Obok mnie na kanapie, Niall'a już nie było i nie było też słychac nic w pokoju.
Zanim wstałam i porządnie się wyciągnełam, usłyszałam otwieranie drzwi i do pomieszczenia wszedł Blondyn z dość pokaźną tacą.
-Już wstałaś?- uśmiechnął się.
Podniosłam wyżej brwi.
-Przyniosłem ci śniadanie- uśmiechnął się szerzej.
Nie mogłam już sie opierać jego urokowi i również pokazałam ząbki.
Odłożył tacę i podszedł bliżej by mnie przytulić, ale ledwo mnie dotknął a syknęłam z bólu. Odsunął się.
-Przepraszam, to szyja - wytłumaczyłam.
-Tak, spanie w takiej pozycji na pewno nikomu nie sprzyja.
Znowu tylko podniosłam brwi, usiadłam na skraju łóżka.
-Wiem! - prawdopodobnie wpadł na genialny pomysł.
Usiadł za mną i zaczął masować moją szyję. Wiele razy już tak miałam i wiedziałam że to nie pomoże, ale nic się odezwałam bo chciałam żeby miał jakąś uciechę.
-Dobra, już mnie palce bolą - mruknął po jakiś 2 minutach.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i w tym samym momencie odwróciłam się do niego w rezultacie czego leżałam na nim.
Przez następne minuty tylko się na siebie patrzyliśmy, nic więcej. Nie mogłam uwierzyć że już jutro wracam do Londynu.
-Brakuje mi ciebie- odezwał się wreszcie.
-Mnie ciebie też.
W tej samej chwili drzwi do pokoju otworzyły się i weszła Melanie.
-Mogę porzyć lokówkę, bo moja.... ehm sorry, ale myślałam że już się szyujesz, skoro za godzinę masz sesje.
Szybko się podniosłam, pociągając za sobą Blondyna.
-Lokówka jest chyba w tej drugiej walizce, prawdopodobnie ma ją Dany.
-Dzięki- i wyszła.
-Myślałem że ten dzień spędzimy razem-odezwał się Nialler.
-Oczywiście że tak.Sesja będzie krótko trwać, góra 2 godziny. Potem mamy 6 godzin, a później pokaz mody, możesz iść ze mną.
-Czyli mamy tylko 6 godzin.
-Jeszcze zostaje jutro cały dzień.
-Tak lepiej, a ta sesja do czego?
-Dokładniej musiałbyś spytać się Daian'y ale chyba do nowej kolekcji tych czapek z Play Dirty.
Uśmiechnął się szeroko, nie miałam pojęcia czemu.
-Co?
-Nic, cieszę się że mam tak utalentowaną dziewczynę- podszedł do mnie i się przytulił.
-Powiedziałabym raczej na odwrót.
-A ja nie. Okej to ja mam teraz czas, żeby się przebrać.... spotkamy się przed taką kafejką, powiem Dany'emu adres.
-A czemu nie mnie?
-Bo wolę, żebyś jednak sama po Los Angeles nie jeździła.
-Teraz zazwyczaj bym się kłociła, ale mam pół godziny, a pół godziny prostuje włosy, więc idź mu powiec i do zobaczenia.
-Pa.
Gdy wyszedł z pokoju, od razu weszłam pod prysznic, z góry zakładając że się spóźnię.
Wysuszyłam włosy, przy tym je prostując. Nie miałam czasu zeby się pomalować, dlatego tylko usta
 przejechałam czerwoną szminką. Pięć razy sprawniej niż zawsze ubrałam się i gdy już zawiązywałam sznurówki weszła ponownie Mel.
-Gotowa?
Kiwnęłam głową i wyszłam za nią do korytarza, gdzie czekała już Daiana i Dany.
Schodząc na dół, trochę denerwowało mnie to że wszyscy się patrzą, ale chyba powinnam to przewidzieć, ładując się w to wszystko. Ale wszystko się usuwało gdy wchodziłam do samochodu z przyciemnianymi oknami.
Kiedyś paparazzi robili mi zdjęcia, dlatego że jestem dziewczyną Niall'a, a teraz dlatego też że i ja również śpiewam i to trochę pocieszało mnie, by kompletnie nie ześwirować w mojej fobii przed fleszami.
LA było jeszcze bardziej zatłoczone niż Londyn, dlatego dotraliśmy na miejsce, prawie w ostatniej chwili, lecz nie musieliśmy się tak śpieszyć. Dziewczynie z tej samej sesji przede mną, przydłużało się i mogłam spokojnie poddać się stylizacji. Nigdy specjalnie nie obchodziło mnie co będę reklamowac, jeśli to będzie przyzwoite.
Słysząc hasło - Reklama, sądziłam że będzie to reklama telewizyjna, a tym razem była to reklama 'gazetowa'.
Jeszcze bardziej zmartwił mnie fakt, że nie będzie tam widać mojej twarzy.
Od tego momentu postanowiłam bardziej interesować się tym, na co się zgadzam, ale przecież są i wzloty i mniejsze upadki.
Jednak było to prostsze niż zazwyczaj, miałam tylko stać i trzymać czapkę, nic więcej.

Po dwóch godzinach wychodziłam już z budynku wyglądając tak samo jak gdy tu wchodziłam, jednak towarzyszyli mi już tylko Dany i Melanie.
Jak zwykle, zaczęłam się buntować gdy mówił że pójdzie razem ze mną, a ja za nic nie chciałam żeby ktoś przyglądał mi sie co ja robię. W ostateczności wyszło na to że Dany tylko mnie zawiezie na miejsce- głownie też z tego powodu że nie znałam tego miasta. A zamiast niego pójdzie ze mną Melanie, ale słysząc wytłumaczenie że jest ode mnie starsza o 2 lata, uważałam to tylko za odbieganie od tematu. Wiedziałam że Mel i tak po jakimś czasie nas opuści, bo mnie rozumie.
Dany nie miał najmniejszego problemu z dotarciem na miejsce wyznaczone przez Niall'a.
Po tym jak wysiadłyśmy z auta i Dany stracił nas z oczu, jeszcze przed sptkaniem Horan'a, Melanie zniknęła.
Rozejrzałam się w okół. Zanim wykonałam pełny obrót, złapał mnie ktoś w talii. Tak jak myślałam był to Blondyn.
-Już myślałem że się rozmyśliłaś.
-Nigdy bym się nie rozmyśliła, tylko trochę się przeciągnęło.
Kiwnął głową i pocałował mnie w policzek. Po czym wziął za rękę i zaprowadził do auta stojącego nieopodal, dla niego nie itniało 'chodzenie pieszo'.
-To gdzie na początku?
-Na poczatku chciałbym ci kogoś przedstawić,wiem że go lubisz.
-Robert'a Pattinson'a?
-Co? Niee, Justina...
-Timberlake'a?
-Niee...Bieber'a.
-Aa tak, mogłam od razu o tym pomyśleć skoro się znacie, a czemu będę miała tą przyjemność?
-Ee... boo... tak na serio on chciał cię poznać.
-Czemu? Żeby sprawdzić czy na prawdę jestem tak niska jak wszyscy mówią?
Uśmiechnął się i poruszył ramionami jak 'nie wiem'.
Nasa dalsza konwersacja zajęła całą drogę do domu Bieber'a. Lubiałam jego piosenki, ale nie byłam jakąś tam fanką, która by mdlała na jego widok.
Od poczatku mogłam sobie zdawać sprawę z tego że na pewno nie jedziemy do jego domu, tylko do jakiegoś hotelu w którym aktualnie jest.
Gdy staneliśmy na parkingu, od razu wiedziałam po której stronie ulicy 'mieszka' Bieber, przez oblegane przez fanki wejście.
Z tego co czytałam w internecie, dowiedziałam się że jeśli jakaś dziewczyna jest Belieber, to rzadko kiedy jest również Directioner. W ten sposób mieliśmy ciut mniejszy problem z wejściem, ale i tak trudno było się przepchać.
Wreszcie gdy się dostaliśmy do budynku, windą wjechaliśmy na ostatnie piętro.
Mało się interesuje WIELKIMI gwaizdami, nawet nie wiem jak to jest gdy  1D mieszkają w hotelu, ale tutaj po obu stronach wejścia stało dwóch wielkich facetów, którzy na 100% mogliby nas staranować.
Ale jednak tak jakby znali Niall'a i bez zbędnych komplikacji nas wpuścili.
Pokój był na prawdę ogromny z 'bardzo wygurowanym' wyposażeniem.
Ale jednak nie zważywszy na te wszystkie urządzenia, Justin siedział na kanapie z telefonem w ręku.
Tylko gdy nas zobaczył, wstał i podał rękę mi a potem Blondynowi.
-Ty jesteś Olivia, tak?- zapytał od razu.
-Tak było jak ostatnio sprawdzałam- próbowałam być błyskotliwa, ale wyszło odwrotnie i wywołału u niego śmiech.
-Nialler bardzo dużo mi o tobie mówił, a tak na prawdę ostatnio tylko o tobie mówi,a temat mu się nie kończy.
Teraz to ja sie uśmiechnęłam, a Niall poczerwnieniał.
-Ehm, to może ja pójdę to toalety - wymigał się i odszedł.
-Dziwne rozmawiać z normalną dziewczyną, która nie krzyczy mi w twarz - od razu Jus podjął temat.
-Jeśli to jest w jakimś sensie pytanie czy jestem twoją fanką, to odpowiedź brzmi nie.
-Nie? To trochę smutna odpowiedź.
-Chodziło mi raczej o to że fanką nie jestem ale kilka twoich piosenek jest fajne.
-Tak lepiej, to jak może dasz mi swój numer, jeśli chciałbym się dowiedzieć które ci się podobają.
-Możesz zapytać o to teraz.
-Ale i tak nalegam - mrugnął przy tym.
Podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu.
-Powiem ci to bo cię lubię, ja cie walce nie lubię i nie zamierzam, przyjechałam tu tylko by nie zawieść Niall'a, ale więcej nie zamierzam tego robić.
Zaśmiał się, a mnie to zirytowało.
-Nie to nie.
-Nie robiłeś mi tym przysługi, nie umrę od odmówienia tobie.
Odsunęłam się od niego i w tym samym momencie wrócił Niall.
-To jak znaleźliście jakiś wspólny temat?
-Jasne- uśmiechnęłam się i uderzyłam Bieber'a w ramię jakbyśmy byli dobrymi znajomymi, tylko dwa razy mocniej niż zazwyczaj.
-To jak idziesz z nami na obiad?- zwrócił się do niego Blondyn.
-Nie on jest teraz zajęty, musi za chwilę wyjść prawda Jus?- odpowiedziałam za niego, by nie poszedł z nami.
Justin uśmiechnął się do mnie.
-Tak, nie mogę, może kiedy indziej.
Pożegnaliśmy się z nim, tzn, ja odetchłam z ulgą i wyszliśmy, wreszcie.
Obiad wcale nie był wymówką by Bieber spędził z nami czas. Już pół godziny później siedzieliśmy w restauracji przeglądając Menu.
Jak zawsze zamówiłam sałetkę z kurczakiem, za to Niall... o wiele więcej, w rezultacie czego cały stół był zastawiony.
Nie miałam pojęcia gdzie on to wszystko zmieści, ale jakimś sposobem po niecałej godzinie zostałe tylko puste talerze.
Tak naprawdę dopiero drugi raz jadłam z nim coś poza domem. Nigdy nie było czasu byśmy mogli sobie na coś takiego pozwolić, co według mnie powinno się zmienić.
-To co teraz? - zapytał gdy znów siedzieliśmy w aucie.
-Teraz chciałbym żebyś to ty wybrała.
-Serio? Ale zgodzić się?
-Jasne, chyba że chcesz skakać z bangue, to nie.
-To będzie coś mniej ryzykalnego.
Oboje się zaśmialiśmy.
Nie znałam tego mista, dlatego zostawiliśmy samochód i w ciemnych okularach zaczęliśmy pieszo szukać miejsca na którym mi zależało, jednak tylko ja wiedziałam co to miało być.
Nie wiedziałam czy w ogóle się na to zgodzi, bo moje nowe upodobanie nie za bardzo przypadło mu do gustu, ale chciałam spróbować.
Za kolejnym rogiem zobaczyłam miejsce którego szukałam.
Niall chyba się zorientował o co mi chodzi i lekko się skrzywił, ale nie mając pewności, szedł dalej.
Dopiero przed wejściem zaprotestował.
-Proszę, tylko jeden raz- próbowałam go przekonać.
-Możesz robić, ale mnie w to nie mieszaj.
-Proszę.
-Ale mówiłem tyle razy, że nie będę miał ani jednego.
-A dla mnie?
Udał zamyślenie, ale zeby ułatwić mu wybór, pocałowałam go.
-Jeden i mały.
Uśmiechnęłam się do niego i weszliśmy do środka.
Moja ostatnio uchwycona miłość do tatuaży nie była podzielana przez Niall'a ale jednak niedawno zachciało mi się mieć z nim taki sam.
Jego twarz wcale nie wyrażała zadowolenia jak moja, ale obiecując mu że będzie to jedyny, zgodził się.
Bardziej chętny był przy wybieraniu wzoru i w pewnym sensie sprawiało mu przyjemność.
Wreszcie razem wybraliśmy jeden. Jak chciał- mały i taki który podobał nam się najbardziej.
W pewnym stopniu przyzwyczaiłam się do robienia ich, ale Niall przy pierwszym dotknięciu maszynki z jego ręką, skrzywił się, ale nic więcej.
Jednak byłam zadowolona, bardziej niż wcześniej.
Po wyjściu z budynku spojrzałam na zegarek. Nie zostało nam zbyt wiele czasu, dlatego postanowiliśmy się tylko przejść (w kierunku samochodu).
Następnie odwiózł mnie do hotelu, gdzie tylko przesiadliśmy się do innego samochodu, który prowadził Dany.
Nie miałam ochoty już na nic, ale jednak ZNÓW poddałam się stylizacjom 'upiększającym'.
Zawsze źle się czułam, gdy otaczały mnie dziewczyny o wiele, wiele wyższe ode mnie, czułam się jeszcze mniejsza.
Ale za to podczas wybiegu byłam w samym środku, takie wyróźnienie.
 Próbowałam zachować kamienną twarz jak zwykle, ale spoglądając na Niall'a na widowni, kąciki ust podnosiły mi się.
Od początku marzyłam tylko o powrocie do hotelu, wiec ucieszyłam się gdy się skończyło, a przynajmniej ta część w której ja miałam wystąpić.
Szybko się przebrałam i razem z Dany'm odwieźliśmy Niall'a do niego, a Melanie i Daiana zostały do końca.
Już w moim pokoju byłam tak zmęczona tym dniem że padałam na twarz. Wzięłam szybki prysznic - jak zawsze ostatnio- i w piżamie składającej się z koszulki i krótkich spodenek, położyłam się w łóżku.
Pomimo zmęczenia kilka godzin nie mogłam zasnąć, a gdy już byłam na granicy jawy i snu, dostałam sms.
Wyciągnełam telefon i macając szafkę, odnalazłam telefon. Spojrzałam na ekran.
-Śpisz?- sms był od Niall'a.
-Jeszcze nie.
Nic więcej nie przyszło, ale za to moja praca nad snem poszła na marne i znów nie mogłam zasnąć. Mimo tego zamknęłam oczy i włożyłam w uszy słuchawki z moimi ulubionymi piosenkami.
Po upływie kilkunastu z nich, coś mnie dotchnęło.
Wystraszyłam się, aż zrobiło mi się gorąco, ale dopiero po otworzeniu oczu mało co nie zaszłam na zawał.
-Co ty tu robisz?- przede mną stał Niall we własnej osobie.
-Nie mogłem spać.
-I dlatego chciałeś wystraszyć mnie na śmierć?
-Mówiłem do ciebie, ale słuchałaś muzyki.
Wyszłam z łóżka, by usiąść koło niego.
-Jeśli nie możesz spać, to przyszłeś żebym cię utuliła do snu, czy jak?
Wytknął mi język.
-Nie, ale może po nocnym spacerze będzie lepiej?
-Chyba żartujesz, jest po północy.
-LA nigdy nie śpi.
-Mamy cały dzień jutro.
-Dla mnie?- wykorzystał moją technikę.
-Ubiorę się.
Wiedziałam że bez makijażu będę wyglądała jak straszydło, ale nie miałam na to ochoty, tylko się ubrałam i wyszliśmy z już 'uśpionego' budynku.
Miał rację, LA wcale nie wyglądało jak śpiące miasto, niebo było wyjątkowo jasne, a liczne lampy oświetlały całą resztę. Po przejściu dość długiego dystansu, widziliśmy wielu ludzi, ale większość była to młodzież, głównie chłopcy. W między czasie postanowiłam sobie, że mój syn - jeśli kiedykolwiek będę go miała - nie będzie wychodził tak późno
i dołoże wielu starań by tak się nigdy nie stało. Nie chciałam żeby wpadł w towarzystwo, jakie dzisiaj z Nialler'em mijaliśmy.
Blondyn jednak miał rację, po godzinie, gdy odprowadzał już mnie, byłam strasznie zmęczona, tak jak on.
Postanowiłam już go nie odsyłać do jego hotelu, choćby z tego powodu że się martwiłam.
Znów mógł przenocować u mnie, tylko już nie na kanapie.
Teraz już tylko się przebrałam, a Niall rozebrał się do bokserek i położyliśmy się, myślałam że usnę na stojąco.
Przewróciłam się na bok, a za mną Blondyn przytulił mnie od tylu i zaczął całować szyję.
-Myślałam że jesteś zmęczony.
-Na ciebie nigdy.
---------------
Niestety z pewnym opóźnieniem, ale mam strasznie dużo na głowie. Jak już nieraz pisałam, już za kilka dni bo we wtorek mam egzamin gimnazjalny i w szkole bardzo nas 'terroryzują' ze względu na niego.
Takie jeszcze krótkie ogłoszenie, następny rozdział pojawi się 27-28 kwietnia, bo cały następny tydzień nie będę wychodzić zza książek;/ Mam nadzieję że zrozumiecie :D,ale potem przyżekam że wam to wynagrodze ;)
*** Ostatnie! Plis trzymajcie za mnie kciuki pierwszego dnia egzaminu - 23.04 od godziny 9.00 do 10.00., wtedy piszę historię, a mi historia idzie najgorzej(ledwo 4 na półrocze), muszę mieć ponad 70% a z próbnego miałam 55% więc tylko cud pomoże, dlatego trzymajcie kciuki, plisss ! :*(nie zapomnieć!)

sobota, 6 kwietnia 2013

Chapter 33.

Nigdy nie sądziłam że moje życie aż tak bardzo się zmieni. Może i to są dopiero początkowe zmiany, ale już są diametralne.
Nie jestem sławna jak Rihanna czy Beyonce, ale bo zagraniu kilku koncertów (oczywiście support : Conor'a Maynard'a, Olly'iego Murs'a i The Wanted)poza poznaniem tych świetnych chłopaków, już większa część Anglii wie kim jestem.
Czy się zmieniłam ? Nie odczuwam tego i też tego nie zauważyłam. Nadal robię to co kiedyś, tylko jest tych rzeczy więcej.
Odkąd Sam wyjechała, prawie codziennie spotykam się z Melanie. Bez niej pewnie nie miałabym się do kogo odezwać, bo chłopaki też wyjechali. Mel, jak zauważyłam, jest bardzo podobna do mnie. Ma te same wartości i przede wszystkim ten sam styl co ja.
W te dwa miesiące też bardzo poznałam moją menadżerkę , która tak jak mówiła Melanie nie jest chłodna i poważna. Bardzo dobrze się spisuje.
Ten dzień jest szczególnie dla mnie ważny. Poza moją podwójną karierą modelki i piosenkarki, czekam też od dłuższego czasu by lecieć do LA do Niall'a. Tak się złożyło, że menadżer 1D zgodził się żebym zagrała Support na ich jednym koncercie, już jutro.
Nie tylko po to lecę do słonecznego LA. Tam też będę miała zdjęcia do reklamy i drugi pokaz mody Chanel.
Cały czas śpiewam w Supporcie gdyż moich 5 piosenek nie nadaje się na koncert. Ale nadal uczę się nowych i je nagrywam - pracuje nad pierwszym albumem. I to wszystko w ponad dwa miesiące.

*** Następny Dzień***
Lot pierwszy raz minął mi szybko. Zawsze jak latałam do USA, to latałam sama, prócz tego razu z Harry'm.
Teraz lecąc z Melanie, Daiana (menadżerka) i Dany'm (ochroniarz), wcale się nie nudziłam.  Ale to tylko i wyłącznie dzieki tej pierwszej osobie, bo pozostali siedzieli z słuchawkami na uszach.
Wylecieliśmy z Londynu o godzinie 11.00, a dzięki zmianie czasowej, w LA będziemy o 12.00. Te 5 godzin zleciały dość szybko, tylko najbardziej ciągnęła się ta ostatnia godzina.
Nie mogłam się doczekać momentu gdy zobaczę Niall'a. Pierwsze raz od 2 miesięcy, to będzie coś innego niż Skype, czy rozmowa przez telefon.
Przygoda w LA zaczęła się od mojej kłótni z Daianą, która nie pozwoliła mi nawet nieść swojej walizki. W ostateczności wziął ją Dany, a ja jak jakaś Primadonna niosłam jedynie torebkę.
Wyporzyczyliśmy samochód i skierowaliśmy się na salę w której miał odbyć się koncert. Dopiero potem mieliśmy jechać do hotelu.
A czemu najpierw tam? One Direction miało właśnie tam próbę, a ja chciałam zrobić niespodziankę Niall'owi, który nie wiedział że przyjeżdżam, co więcej nie wiedział że i ja wystąpie za te 5 godzin.
Co do mojej próby, miałam ją w Londynie,a tutaj miałam tylko raz
powtórzyć.
Jak to było w zwyczaju weszliśmy do budynku, wszyscy za Dany'm.
Daian'a poszła się spotkać z Paul'em (menadżerem 1D) a Mel z stylistami.
Razem z Dany'm poszliśmy przyjrzeć się próbie chłopców, zza kulis.
Gdy piosenka się skończyła Harry, Liam, Zayn i Lou, weszli za kulisy z drugiej strony, a Niall usiadł na jednym z głośników (tyłem do mnie) i wyjął telefon. Po chwili dostałam sms : 'Tęsknię za tobą'.
W tym samym momencie, podbiegłam, a raczej potruchtałam do Blondyna i przytuliłam go od tyłu. Na początku się wystraszył, ale rozluźnił się gdy poczuł moje perfumy.
Odwrócił się w moją stronę.
-Co tu robisz?!
-Ja tylę lęcę do ciebie, a ty takie powitanie.
-Nie o to chodziło, przecież miałaś dzisiaj grać...
-Tak, support po waszym koncercie.
-To super!
Tak mi go brakowało. Nie mogłam się nacieszyć jego obecnością, pierwsze raz od początku na tak długi czas się rozstaliśmy.
Wreszcie, na co tak długo czekałam, pocałował mnie. Widać było wyczekanie i tęsknotę.
Pozostali chłopcy wiedzieli że dzisiaj przyjeżdżam, to tylko Niall'owi chciałam zrobić niespodziankę.
-Do koncertu jeszcze zostało trochę czasu, to może gdzieś wyjdziemy.
-Gdzieś czyli?
-Gdzie tylko chcesz, do parku, na lody, możesz wybrać.
Uśmiechnęłam się do niego i pociagnęłam w stronę wyjścia. Jednak Dany zaczął do mnie wymachiwać nerwowo rękoma.
-Przyjdziemy za godzinę ! - krzyknęłam i wybiegłam razem z Niall'em.
Mieliśmy sobie tyle do opowiedzenia. Usiedliśmy z dala od ludzi w parku i trzymając się za ręce cały czas gadaliśmy, zajadając przy tym ciasteczka które kupiliśmy. O wszystkim. O tym co się wydarzyło, o tym co ma się zdarzyć i o dzisiejszym dniu.

W ogóle nie patrzyliśmy na zegarek, tam byliśmy pochłonięci sobą.
Zorientowaliśmy się dopiero która godzina, gdy zadzwonił jego telefon.
Z daleka słychać było jak ktoś na niego nie krzyczy, a wrzeszczy.
Byliśmy to nie godzinę a 3, więc koncert miał zacząć się za 2 godziny, a moja próba i jego stały w miejscu.
Na szczęście byliśmy kilkaset metrów od budynku.
Lekko się przstraszyliśmy, więc pobiegliśmy jak szybko umieliśmy.
Gdy weszliśmy za kulisy, Paul zaczął się drzeć na Niall'a, więc puścił moją rękę, bym i ja nie musiała go słuchać.
Diana nie była ani trochę zła. Może się zdenerwowała, ale powiedziała tylko tyle żebym szybko weszła na scenę przećwiczyć jeszcze raz wszystko.
Tak też zrobiłam.
Na jednej stronie sceny byłam ja, a na drugiej chłopaki.
Co trochę przelotnie uśmiechałam się do Blondyna by nie przejmował się gadaniem menadżera. Ale skoro Paul był trochę 'surowy' to bardzo zastanawia mnie jak dogadała się z nim Daiana, bym wystąpiła i ja tego wieczoru, zważywszy na to że ten koncert miał być emitowany w telewizji.
Moja próba trwała krócej niż chłopaków. Na początku mieli oni zaśpiewać 8 piosenek, potem ja 5 i oni znowu 8. Ryzykowaliśmy dość dużo, bo fanki które przyszły na koncert 1D, zobaczą też mnie i nikt nie przewidzi jak na to zareagują.
Godzinę przed całym koncertem poddałam się stylizacji, które trwałą do 3 piosenki chłopaków.
Trochę się denerwowałam, ale już nie tak jak przy pierwszym występie w Londynie.
Schodząc ze sceny chłopcy życzyli mi powodzenia. Włożyłam w uszy słuchawki i wyszłam. Nie chciałam słyszeć jak zareagowali na moją osobę, ale nie było tak źle skoro w połowie 1 piosenki 3/4 osób zaczęło tańczyć w rytm melodi.
Te 15 minut mogłabym spędzić w najróżniejszy sposób, wybrałam najlepszy z nich. Na prawdę nie myślałam że będę przyjęta tak dobrze.
Gdy koncert już się kończył byłam niezwykle szczęśliwa i chyba już pewna że nie będę się stresować przed następnymi.
Od razu po koncercie miałam udać się do hotelu. Jednak tak się nie stało. Dany i Daiana tam poszli, by się zakwaterować. Ja, Mel i chłopaki poszliśmy na imprezę.
Był to jedyny moment w którym mogłam sobie na coś takiego tutaj pozwolić, bo następne wieczory będę miała zajęte.
Była to raczej spontaniczna decyzja, bo inaczej przyczepiliby nam jakiegoś ochroniarza.
Zaczeliśmy od uczczenia dzisiejszego dnia i dwóch następnych.
Jak zwykle to Niall i Harry najwięcej wypili.
Jeśli chodzi o mnie, to prawie nic. Miałam dosyć tej nieświadomości i wiecznej rozpusty więc postanowiłam już nie pić.
Melanie, której jeszcze zbyt dobrze nie znałam, okazało się że ona nigdy nie pije alkoholu. Uważa że to głupie i jej do niczego nie potrzebne, może i dlatego też postanowiłam odrzucić ten głupi imprezowy nawyk.
Po jakiś 5 godzinach Zayn, Liam i Lou pojechali do ich hotelu.
Miałam im 'dać' Niall'a lecz ten mówił że się dobrze czuje, choć tak nie wyglądał.
Melanie i Harry też się zmyli i zostawili nas samych. Widząc Blondyna w takim stanie, nie pozostało mi nic jak wrócić do hotelu.
Nie miałam jednak pojęcia gdzie jest. Służąc za podpórkę Horan'a wykonałam telefon do Dany'ego, który był ponadto zły że wyszłam bez niego. Jednak przyjechał.
Pomógł mi wsadzić Blondyna do samochodu i pojechaliśmy do hotelu.
Niall nie był zbyt pomocny gdy pytałam się gdzie on śpi, więc pojechaliśmy do mojego pokoju.
Gdy Horan wreszcie leżał na kanapie w moim pokoju, układałam sobie w myślach 'kazanie' jakie mu wyprawie, gdy już coś będzie do niego docierać.
Miałam już dosyć tego że on zawsze taki wracał, a ja służyłam za niańkę.
To musiało się zmienić.
Zostawiając go tak jak sie sam ułożył, wzięłam szybki wręcz ekspresowy  prysznic i położyłam się łóżku, centralnie naprzeciw Niall'a który już spał na kanapie.
Mijały minuty, a ja nie mogłam zmrużyć oka. Po pewnym czasie usiadła na końcu sofy Blondyna. Głowę schowałam między kolanami i usnęłam.
Tak też się obudziłam, a w powietrzu unosił się nieziemski zapach...

---------------------------

Miałam w tym tygodniu nic nie dodawać, ale w następnym też nie będę miała czasu, więc coś skleciłam i ... uważam że jest najgorszy z wszystkich;/ Nic się prawie nie dzieje, tylko blebleble.
I kilka małych sprostowań.
Ankieta która zajmuje pierwsze miejsce po prawo: nie jest tak że teraz, gdy mają 19-20 lat coś z tego sie stanie. Jak już komuś odpisałam, postanowiłam wkrótce przyśpieszyć troszeczkę akcję. Troszeczkę !
A po drugie. Był jeden komentarz o tym że Olivia i Niall nie zachowują się jak dawniej, czyli jest mało romantycznie. Spokojnie, będzie więcej takich rzeczy, a dzisiejszy rozdział jest tego przykładem.
Jeśli macie jakiś jeszcze uwagi, to pisać ;)




poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Chapter 32 !

Zawsze powtarzałam, że chcę w życiu zmiany. Spróbować czegoś nowego, by nie było cały czas tak samo, monotonnie. Nudziło mnie wykonywanie tych samych czynności setki razy z rzędu. Jednak czy taka zmiana w którą właśnie wkraczam, nie wiem czy jest tą, którą chciałam. To nie jest już zmiana, to gwałtowny przewrót mojego życia do góry nogami. Kiedyś w takich sytuacjach odpuszczałam, gdy tylko nie byłam pewna poprostu uciekałam. Teraz postanowiłam chwytać każdą nadarzającą się okazję, bo więcej razy może już nie przyjść.
Bo każda jest niepowtarzalna.
Budząc się rano nadal nie mogłam uwierzyć w to co się stało. To było takie nierealistyczne, przecież kilka dni temu byłam normalną- na swój sposób- dziewczyną. A teraz miałam podpisać kontrakt ze sławną wytwórnią płytową.
Wyskoczyłam z łóżka szczęśliwa jak nigdy, przez to też zapomniałam o Niall'u i przez przypadek zrzuciłam go z łóżka.
Zdezorientowany wstał i znów się położył.
Zaśmiałam się cicho pod nosem.
Na zegarze wybiła godzina 9.00 a ja czułam się nadzwyczaj wyspana.
Wyjęłam rzeczy z szafy i zdziwiło mnie że od pewnego czasu zaczęłam ubierać się jaśniej .Włosy spięłam na czubku głowy w luźny kucyk.
Nie miałam pojęcia kiedy ten ktoś kto ma po mnie przyjechać, przyjedzie, więc zeszłam na dół zjeść śniadanie.
Chłopaki jeszcze spali. Wyjęłam zimne mleko z lodówki i zalałam nim płatki. Tylko gdy wstawiłam miseczkę do zmywarki ktoś zapukał do drzwi. Biorąc po drodze telefon z blatu, otworzyłam drzwi.
Za drzwiami stał facet średniego wieku, ubrany w granatowy uniform. Przez tego samego koloru kaszkiet wyglądał niczym szofer.
-Dzień Dobry - zaczęłam.
-Witam, czy możemy już jechać?
-Chwileczkę.
Weszłam szybko do domu, założyłam kurtkę i wzięłam torebkę, po czym wyszłam na zewnątrz.
Mężczyzna stał teraz przed dość dużym, czarnym samochodem i właśnie otwierał tylne drzwi. Uśmiechnęłam się do niego i wsiadłam. Okrążył samochód i sam usiadł za kierownicą.
Wcale się nie skarżyłam, wręcz przeciwnie, pasowało mi takie życie, gdzie zawsze mnie ktoś wozi, ale jednak było to zbytnie przejmowanie się moją osobą. Umiałam sama prowadzić i to była już lekka przesada.
Jednak nie odzywałam się.
Budynek, do którego jechaliśmy znajdował się na drugim końcu Londynu, dlatego przejechanie przez całe miasto zajęło nam sporo czasu.
W tej części Londynu, chyba nigdy nie byłam, alblo byłam bardzo dawno temu.
Przy wyjściu z auta, tak samo miałam otworzone drzwi, jak i później każde drzwi prowadzące do pokoju w którym miałam podpisać mój kontrakt.
Tam weszłam już sama, a czekało tam na mnie dość dużo osób.
Jak to miałam przedstawione, moja menadżerka rozmawiała z dwoma innymi kobietami. Na sofie siedziało trzech chłopaków mniej więcej w moim wieku, a wielu innych ludzi chodziło od miejsca do miejsca z jakimiś kartkami w ręku.
Tylko gdy weszłam do środka, wszyscy spojrzeli się na mnie, czego tak nie lubiałam.
Następnie zaczęli mi tłumaczyć na czym to ma polegać, ale i tak mało zrozumiałam z tych specjalistycznych określeń.
Ktoś inny na moim miejscu wziąłby ze sobą prawnika lub chociaż przeczytał to co jest w tej umowie napisane, ale nie ja. Szybko podpisałam w wolnych miejscach i odłożyłam długopis.
Wszystko było tak przygotowane jakbym już była wielką gwiazdą, a to było tylko przedłużenie kontraktu.
Moja menadżerka przedstawiła mi mój zespół, tych trzech chłopaków: Cody, James i Diego. Wydawali się dość sympatyczni, ale nie mogłam z nimi zamieniść ani jednego słowa, gdyż następnie przedstawiła mi pierwszego ochroniarza. W tym momencie się już odezwałam. Nie miałam potrzeby by ktoś za mną chodził krok w krok, wtedy gdy to nie potrzebne. Z trudem zgodzili się ze mną i dali mi miesiąc na jeszcze 'samotne' życie. Ale pod warunkiem że do tej pory nic się nie rozkręci.
Przez następne pół godziny, poznawałam ludzi których nawet imion nie spamiętałam. Tylko ładnie się uśmiechałam i przytakiwałam
Na sam koniec dostałam tekst. Tekst mojej nowej piosenki: "Beautiful".
Troszeczkę zdziwiło mnie, że tak szybko, ale podobno była napisana już o wiele wcześniej.
Na parkingu zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjecie Melanie.
-Cześć Mel.
-Hej, miałabyś dzisiaj ochotę na lody?
-Ehm jasne, a jest jakaś szczególna okazja?
-Oczywiście, podpisałaś kontrakt. To jak? O 6.00PM wpaść po ciebie?
-Jasne, pa.
Do domu wróciłam tym samym samochodem i z tą samą osobą za kółkiem.
Wchodząc na podwórko, miałam cały czas prze nosem tekst piosenki.
Nie zauważyłam przez to, że na ławce przed wejściem czeka na mnie przyjaciółka.
-Cześć, chłopaków nie ma?
-Hej, nie wiem, nawet nie dzwoniłam. Czekam na ciebie.
-Dobra, to chodź wejdziemy.
-Nie. Chciałabym lepiej spotkac się z tobą potem, okej?
-Akurat juz się umówiłam z Melanie, ale możesz teraz wejść...
-Wolałabym potem.
-To dołącz do nas, idziemy tylko na lody.
-Okej.
-Przyjdź przed 6.00PM.
Kiwnęła głową i odeszła. Zdziwiło mnie jej zachowanie. Była lekko poddenerwowana i coś ukrywała. Znałam ją zbyt długo by się tego nie pomyślić.
Weszłam do domu. Z korytarza było słychać telewizor. Weszłam do chłopaków, jednak siedział tylko Niall i Liam.
-Cześć, gdzie wywiało pozostałych?
-Zayn jest z Perrie...
-Niech zgadnę, Lou z Eleanor, a Harry eee... - przerwałam Liam'owi.
-Akurat nie, bo Louis i Harry gdzieś razem wyszli.
Chwilę wpatrywałam się w film który oglądali, ale był już prawie koniec, dlatego nie wiedziałam o co chodzi.
Weszłam do kuchni. Wzięłam paczkę ciastek z szafki i udałam się do mojego pokoju. Zanim jednak do niego weszłam, znów moją uwagę przyciągnął ten 'tajemniczy' pokój. Miałam już zajęcia do mojego wyjścia.
W moim pokoju zdjęłam buty i kurtkę, odłożyłam torebkę. Wzięłam stolik na kółkach, który ostatnio kupiłam i przepchałam go do tamtego pokoju, po czym wszystkie szkatułki z moja biżuterią również tam zaniosłam.
Skoro nie miało być tam nic, a pokój stał pusty to postanowiłam to wykorzystać.
Miałam zamiar zrobić tam garderobę. Moje ubrania nie mieściły się już w szafie, a te nowe, kupione leżały nadal w torbach, bo nie miałam miejsca by je powiesić.
Wywaliłam całą biżuterię na podłogę i zaczęłam ją układać na stoliku.
Kilka razy mój brak cierpliwości wchodził na pierwszy plan i wszystko się sypało, ale po godzinie wszystko ułożyłam i też wiele rzeczy, już starych wyrzuciałam.
Na razie póki nie miałam żadnych półek nie mogłam przenosić ubrań, więc postanowiłam że jutro zamówię cały zestaw mebli tutaj, trochę ożywić to miejsce.
Miałam jeszcze trochę czasu, więc pierwszy raz chyba od miesiące weszłam na internet by przeszukać najnowsze informacje. Nie było nic ciekawego, gwiazdy, gwaizdy, 1D, gwiazdy, 1D i tak w kółko. Było kilka moich dziejszych zdjęć, przy których ludzie się zastanawiali czemu jechałam z szoferem. Wiele też fanek chłopaków zarzuciło mi że bez potrzeby i na moje własne zachcianki wydaję pieniądze Niall'a, ale nie zamierzałam wcale się bronić, bo by to nie pomogło. Już od dawna miałam to w głębokim poważaniu.
Wyłączyłam laptopa i zaczęłam się szykować. Skoro szłyśmy tylko na lody, miałam też szybko wrócić.
Rano założyłam okulary, gdyż nie chciało mi się zakładać soczewek, okulary były szybsze. Teraz odnalazłam pudełeczko z zamiarem założenia kontaktów.
Ku mojemu zdumieniu było puste, a jeszcze wczoraj kupywałam nowe.
Przeszukałam całą łazienkę, ale nie było więcej.
Zbiegłam na dół do chłopaków. Nadal w okularach.
-Czy wiecie gdzie są moje wszystkie soczewki?- warknęłam, wiedziałam że któryś to zrobił.
-Noisz soczewki?- zdziwił się Liam.
-Jakbym nie nosiła, to teraz nie miałabym okularów.
-Myślałem, że to zerówki.
Zmrużyłam oczy.
-Harry dzisiaj czegoś szukał w twojej łazience, może przez przypadek wysypał - odezwał się Niall.
-A czego niby szukał w mojej łazience?
-Mówił coś o odżywce do włosów.
-Czyli teraz muszę wyjść w okularach? Super.
-Ale już tak byłaś - uśmiechnął się w triumfalnym geście Payne.
Nie odezwałam się już nic. Wbiegłam spowrotem do góry. Rozpuściłam włosy, by w razie czego zakryć nimi gogle na moim nosie.
Ubrałam się, pomalowałam i zeszłam na dół. W tym samym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi.
Nie musiałam otwierać bo to Lou i Harry weszli, a obok nich Mel zajęta rozmową z Haroldem.
On się do mnie uśmiechnął, a ja przyjęłam wściekłe spojrzenie.
Wyszłam na zewnątrz z Melanie, dochodząc do samochodu, którym jechałam wcześniej spotkałyśmy Samanthe. Usadowiłyśmy się na tylnych siedzieniach i samochód ruszył w stronę najbliższej lodziarni.
 Cały czas rozmawiałam z Mel, a gdy chciałam by i Sami włączyła się to po dwóch wyrazach cichła. Widoczne było że coś ją gryzło.
Gdy Max (szofer) czekał na nas w aucie, my poszłyśmy zamówić lody.
Wybór był naprawdę ogromny, pewnie nie wywarło by to na mnie większego wrażenia, gdybym przychodziła w to miejsce często, ale sama nie pamiętam kiedy jadłam lody, nie przepadałam za nimi.
Przejrzałam wszystkie smaki i jedyne które wydawały mi się najlepsze to o smaku Wanilii, takie też zamówiłam. Samantha wzięła jej ulubione malinowe, a Melanie cytrynowe.
Po skończeniu lodów, tzn gdy Sam i Mel skończyły, ta druga wyszła do toalety.
-O czym chciałaś ze mną porozmawiać?- zaczęłam.
-Nie wiem jak to powiedzieć...
-Mów, jestem pewna że zniosę wszystko.
-Wiem, że Alexis wyjechała 2 miesiące temu i czemu.
-Do czego zmierzasz?
-Ja też wyprowadzam się.
-Co? Obie mnie zostawiacie, to nie fear !
-Dlatego tyle czasu ci nie mówiłam, mnie też jest trudno. Sydney nie jest tak blisko.
-Sydney?! Powiedz mi jedno, czemu?
-Z tego samego powodu co Alex. Zanim poznałam Dylan'a, on już chciał się stąd wynieść, ale szukał wtedy miejsca. A teraz gdy znalazł wyjeżdża, ja razem z nim.
-Ale zostawiasz wszystko dla chłopaka?
-A ty byś zostawiła Niall'a, gdyby wyjeżdżał?- trochę się obraziła.
-Ja jestem w innej sytuacji.
-Bo ty jesteś najważniejsza, tak?- dodała z ironią.
-Nie chodzi mi o to.
W tym momencie, gdy wypowiedziałam ostatnie zdanie, pojawiła się Melanie.
-Atmosfera trochę padła? Czy mi się wydaje?-powiedziała po kilku minutach ciszy.
-Trochę- mruknęłam.
Mel uniosła brwi.
-Możesz powiedzieć, to nie żadna tajemnica.
Sam chyba przemyślała wszystko, bo jej głos wydawał się łagodniejszy.
-W wielkim skrócie, Sam się wyprowadza - wytłumaczyłam Mel.
-Uuu. Może zamiast się smucić, pójdźcie gdzieś ostatni raz razem.
To nie koniec świata, są przecież samoloty.
-Ale...- zaczęłam ale Samantha przerwała mi.
-Dokładnie, idziemy teraz wszystkie na impreze.
-Czemu teraz, może jutro?
-Ale ja jutro rano wyjeżdżam.
Myślałam że wrócę wcześniej do domu, ale nie mogłam odmówić Sam.
Zapłaciłyśmy za lody i wyszłyśmy.
Max zawiózł nas do Tiffaniego, ulubionego klubu Sam. Potem odjechał, miałam po niego zadzownić, gdy będę wychodzić.
Zaczęłyśmy od Martini, po trzy lampki. Po kilku godzinach, do naszego stolika przysiadło się trzech chłopaków, na oko kilka lat młodszych od nas. My niby śmiałyśmy się z ich żartów, a tak na prawdę z nich.
Po godzinie 11.00 Sam musiała iść. Pożegnałam się z nią.
Z Mel zostałyśmy gdzieś do 3 nad ranem, gdy już ledwo trzymałyśmy się na nogach. Jednak jakimś sposobem zadzwoniłyśmy po Max'a, który nie był szczęśliwy że ma przyjechać w środku nocy.
Po wejściu do domu, nie miałam siły wchodzić do góry.
Położyłam się w kurtce i butach na kanapie z mętlikiem w głowie.
Najpierw się zastanawiałam czemu tak śmierdzi, ale zorientowałam się że to alkohol ode mnie. Usnęłam z jedną myślą w głowie: ' miałam nauczyć się przecież piosenki'.
--------------

Jak wam minęły święta? Na pewno było dużo śniegu :)
Chciałabym jeszcze tylko napomnknąć o nowym serialu Disney'a (mój świat). Ogląda któraś z Was Violette? Ja jestem po prostu tym oczarowana, na początku w ogóle mi się nie podobało, a teraz kocham. Jeśli ktokolwiek ogląda to jak ja, to podajcie mi swój TT lub Fb, bo mam pytanko :D a jeśli nie to na prawdę polecam ! xox (wczoraj był dopiero 11 odcinek)

A i jeszcze coś ważnego! ILE MA BYĆ ROZDZIAŁÓW ? piszcie w komentarzach, nie robię ankiety bo już jest za dużo, ale chciałam dodać że będę pisać do końca wakacji, dlatego chciałabym wiedzieć ile ma być rozdziałów, by mniej więcej rozmieścić je w czasie :B