Obserwatorzy

sobota, 26 stycznia 2013

Chapter 22 :}




Obudziłam się na kanapie w pokoju . Już miałam z przyzwyczajenia odwrócić się by spojrzeć w niebieskie oczy Niall'a ale jego ze mną nie było . Był tysiace kilometrów ode mnie . Podniosłam się do pozycji siedzącej i poprawiłam szorty w które przebrałam się w nocy , gdyż temperatura zaczęła mi przeszkadzać .
Odszukałam w torebce telefon . Była godzina 09.20 . Wstałam wreszcie z kanapy i poszłam do toalety . Ogarnęłam się w mozliwy sposób i wyszłam z niej i również pokoju . Na samym początku nie wiedziałam gdzie iść , ale wychodząc z pokoju wpadłam na chłopaka mojej przyjaciółki . Musiałam zadrzeć do góry głowę , by spojrzeć mu w oczy.
-Hej Josh . - w mój uśmiech włożyłam jak najwięcej energi ale i tak wyszedł z tego grymas .
-Cześć Oliv , jak samopoczucie ?
-Lepiej być nie może - odparłam z przekąsem .
Uśmiechnął się tylko ukazujac idealnie białe zęby i razem ze mną poszedł do Alexis , która szykowała śniadanie .
Tam od razu , doszła do mnie Al . Niosła dwie filiżanki , jedną mi podała , a wolną ręką mnie przytuliła . Wolnymi łykami wypiłam kawę ,  podczas gdy Alex i Josh toczyli dyskusję . Nie miałam pojęcia o czym , gdyż całkowicie się wyłączyłam .
Siedziałam przy oknie , myśląc o mojej najbliższej przyszłości .
Przyjaciółka musiała powtórzyć dwa razy moje imię bym się ocknęła .
-Nom ? - zapytałam zdezorientowana .
-Pytaliśmy czy nie pojechałabyś z nami w jedno fajne miejsce - spytałam mnie brunetka tak jak małe dziecko , które nie chce się ruszać od swoich zabawek.
-Jakie miejsce ?
-Oderwałabyś się od ... tych przykrych rzeczy . Na prawdę będzie fajnie .
-Jakie miejsce ? - nie dawałam za wygrana .
-Wyspa Islip , na północny-wschód od NY .
-Mogę pojechać - westchnęłam zrezygnowana , bo wiedziałam że i tak nie mam co robić , więc zostaje mi pojechać .
-Super ! - ucieszyła się dziewczyna .
-Wyruszamy za chwilę , tylko powiem Steven'owi że może już schodzić .
-Czekaj , czekaj . Już za chwilę ?
-No tak , bo byliśmy przekonani że sie zgodzisz , jesteś spakowana , dlatego co nas dłuzej tu trzyma .
-Steven ?
-A to druga rzecz do wyjaśnienia - zarumienił sie Josh .
-Jeszcze powiedz że to Steven z Londynu .
-Tak , to on .
-Co on tu robi ? - zaciekawiło mnie co mój 'adorator' ze szkoły robi w NY .
-Trochę nie chodziłaś do szkoły , a my w tym czasiem razem z nim przeprowadziliśmy się tutaj . Więc , za pół godziny wyjeżdzamy .
Moje myśli na chwilę oderwały się od Blondyna , ale gdy się przebierałam mój telefon zadzwonił i Niall dał o sobie znać .
Po kilkudziesięciu jego telefonach , przestałam patrzeć na ekran komórki kto dzwoni .
Kilka rzeczy które wyjęłam do tego czasu , przez krótki pobyt tutaj , włożyłam je na powrót do walizki . Jednocześnie wyjęłam z niej ubrania na dzisiaj .Gdyż od dawna w Londynie nie było okazji i pogody do założenia krótkich szortów , dzisiaj postanowiłam skorzystać z ładnego i bezchmurnego nieba .
Zapinając ostatniego guzika od koszuli , do mojego pokoju wszedł Steven . Nie widziałam go zaledwie ponad miesiąc , a zmienił się nie do poznania . W nosie i uszach miał srebrne kolczyki . Jego krótkie włosy zastąpiła długa grzywa prostych włosów . Na samym początku zaczęło mi się wydawać , że jego włosy są jakby jasniejsze , ale doszłam do wniosku że to tylko złudzenie .
Szeroko się uśmiechnął .
-Hej Stev , Nowy Jork lepszy niż Londyn ? - zaczęłam .
-Wiesz ... na samym początku był remis , ale jak okazało się że zabawisz tu dużej , jakoś Nowy Jork zaczął górować - zaśmiał się  , a ja wywróciłam oczami.
-Pomóc ci ? - zapytał , gdy chwyziłam bagaż .
-Jasne .
-Co ty tam masz ? - zapytał gdy w rękach już trzymał walizkę .
-Każdego dnia trzeba ładnie wyglądać - dla żartów poprawiłam włosy .
-Tyle lat minęło , a ty się nadal nie zmieniłaś .
-No co , przecież nie będę paradować w brudnym dresie -żachnęłam się .
-Tak jak wtedy gdy jechaliśmy na obóz . Założyłaś 15-centymetrowe buty i wchodziłaś pod górę . Komiczny widok - zaczął się śmiać .
-Ej ! To było 3 lata temu , nie do wiary że pamiętasz ! - dołączyłam się do jego donośnego śmiechu .
Mój telefon ponownie zadzwonił . Gdy szybko odrzuciłam połączenie , Steven badawczo na mnie spojrzał , ale o nic nie zapytał .
Bez słowa opuściliśmy pokój . Okazało się że już tylko Alexis na nas czeka .Pospieszyła nas i razem zjechaliśmy windą na sam dół .  Skierowaliśmy się w stronę czarnego Mercedesa Josh'a . Chłopaki zapakowali bagaże ,a my z Al przyglądałyśmy się ich poczynaniom z odległości . Gdy już miałam wsiadać , moją uwagę przykuła taksówka . Nie chodził mi o auto , tylko o kogoś kto z niej wysiadał . Wysoki chłopak , który miał strasznie podobne włosy do Hazzy , nie mogłam tego osądzić na 100 % gdyż stał tyłem i rozmawiał z facetem przy wejściu do budynku . Byłam przekonana że moja wyobraźnia płata mi figle i po prostu tęskinie za przyjacielem .
Wyrzucając tę myśl z głowy wsiadłam do samochodu z przyjaciółmi. Wyjechalismy na ulicę , podaczas gdy Steven włączył radio . Czas leciał bardzo szybko . Jechaliśmy autostradą , głośno sie śmiejąc i co rusz opowaidając jakieś zabawne historie . Josh i Steven siedzieli z przodu , przez co ja i Al siedzaca koło mnie mogłyśmy wymieniać porozumiewawcze spojrzenia .
W pewnym momencie , gdy nadal się śmiałam , dobiegły mnie pierwsze melodie LWWY .Juz się nie śmiałam , a dziura w moim sercu dała o sobie znać .
-Wyłącz to ! - prawie krzyknęłam do Steven'a .
-Czemu ?
-Wyłącz to - powtórzyłam .
-Dobra , ja też nie lubię tych gejów , ale nie tak nerwowo .
-To nie są geje ! - powiedziałam przez zaciśnięte zęby .
-Sory , zapomniałem że akurat jeden z nich jest twoim chłopakiem.
Zaczęłam spazmatycznie oddychać . Pewnie gdybym stała koło niego , rzuciłabym się , ale samochód utrudniał ruchy .
Spuściłam tylko głowę . Wiele wysiłku włożyłam w to by łzy napływające do oczu , nie rozlały się po policzkach .
Zobaczył jak zareagowałam na jego wypowiedź . Nic już nie powiedział . Wyłączył radio , ale i tak Josh trzepnął go w głowę .
-Josh , mógłbyś stanąć przy jakimś barze - zapytała Al chłopaka .
Pokiwał głową . Nie jechaliśmy jeszcze pełnych 15 minut , ale samochód zszedł powoli na pobocze . Zatrzymaliśmy się przy barze " Muszlka " . Najwidoczniej byliśmy już blisko celu naszej wycieczki . Miejsce nie było wcale zatłoczone . Gdzieniegdzie tylko siedzieli podróźnicy odpoczywajac po długiej drodze i pojąc kawę .Zajęliśmy miejsce i od razu Alexis poszła zamówić dla nas .
Nie pytała się nas o zdanie , ale każdego z nas znała dość dobrze , by ocenić nasze kulinarne gusta .
Wróciła z dużą tacą . Dla chłopaków wzięła Hamburgery z dużymi frytkami . Dla siebie wielką tortillę i małe frytki . Moje gusta ograniczały TAKIE rzeczy , więc dostałam sałatkę z kurczakiem i obok truskawki z lodami .
-Lody zawsze poprawiają humor - puściła mi oczko .
Nie rzucała słów na wiatr .Już niedługo potem , mój smutek uciekł . Skończyliśmy posiłek i kontynuowaliśmy naszą podróż . Już bez radia , powróciliśmy do opowiadania żartów i historii .
Po 2 godzinach jechaliśmy już obok plaży , by nieopodal zatrzymać się przed pokaźnym hotelem .
Od razu po wysiadzięciu z auta , jak na elegancki hotel przystało , dwóch brunetów ubranych w uniformy , zabrało nasze walizki , a jeden zaparkował samochód . Pełna klasa .
Każde z nas było zmęczone długą podróżą . Josh i Stev szybko załatwili formalności przy recepcji . Nie było wielu miejsc w budynku , gdyż hotel był na prawdę ... nonszalancko przyjemny.
Przy machoniowej ladzie , gdy chłopaki rozmawiali z recepcjonistką , ta uśmiechnęła się w naszą stronę i wręczyła Steven'owi kluczyk . Wjechaliśmy windą na 3 piętro .
Nasz pokój mieścił się na samym końcu korytarza po lewo . Nie znaleźlibyśmy go , gdyby nie boj który cały czas za nami podążał , pchając wózek z bagażami .
Weszliśmy do wielkiego pokoju . Był bardzo przytulny , ale zachował też wiele z elegancji i przepychu , który panował w hotelu niczym z okresu baroku .
Jednak jedna  rzecz w pomieszczeniu mnie zaniepokoiła . Były tylko dwa łóżka małżeńskie , a nas była czwórka . Przypomniałam sobie tajemniczy uśmiech recepcjonistki i zaczęłam się śmiać .
Wszyscy na mnie spojrzeli jak na wariatkę .
-Dali nam taki pokój , bo myśleli że jesteśmy dwoma parami - wytłumaczyłam im.
-Właśnie , jak to będzie - zaczęła Alexis .
-Ja śpie z tobą , chłopaki razem i każdy szczęśliwy - zasugerowałam .
Josh i Steven odsunęli się od siebie , jakby chcieli zaznaczyć że ta opcja odpada.
-Nigdy ! Sama z nim śpij - oburzył się Josh .
-Ja ? chyba śnisz .
-Ej , nikogo nie ugryze - wtrącił się Stev z kpiącym uśmieszkiem .
-Ja jestem za propozycją Oliv - wtrąciła Al i dała mi sójkę w bok .
-Czyli przegłosowane - uśmiechnęłam się do nich .
Zrezygnowani poszli rozpakować bagaże , z Al zrobiłyśmy to samo .
Po godzienie postanowiliśmy włączyć któryś z licznych filmów .
Trójka moich kompanów jednogłośno wybrała Piłe 7 . Zrezygnowana usiadłam w rogu kanapy z poduszką w ręce . Film był dla mnie tak straszny , ze prawie cały czas spędziłam ukrywając się za poduszką . Josh , Stev i Al na okrągło się śmiali z tych momentów , które u mnie przyprawiały dreszcze .Film się skończył , gdy słońce zdąrzyło już zniknąć za choryzontem . Za oknem drogę przyświecały tylko liczne latarnie i wielkie szyldy pobliskich budynków .
Zabrałam wszystkie potrzebne mi rzeczy i pobiegłam do łazienki , gdy reszta mozolnie wyłączała " kino " . Nie chciało mi się spać , ale nie chciałam też czekać w kolejce .
Gdy w wannie spędziła pół godziny , zaczęli się do mnie dobijać . Jak zagrozili że otworzą drzwi , sprawnie wytarłam ciało i przebrałam się w piżamę z satynowym szlafrokiem na wieżchu . Uśmiechnęłam sie i wyszłam do pokoju , gdzie od razu zaczęli się przepychać kto teraz wejdzie .Alexis wykorzystała sytuację i tym razem to ona zamknęła się tam na następne 40 minut .
Wyjęłam z torby z małymi zakupami , które zrobiliśmy po drodze ,zielone i duze jabłko . Przez telefon weszłam na TT . Nie wiem co mnie do tego pociągnęło , ale z 79.000 obserwujacych został zaledwie 15.000 .Wiedziałam że tak będzie .
Zaczęłam przeglądać wiadomości do mnie . Jedna szczególnie mnie zainteresowała .Nie była to setna wiadomość w której ktoś mnie wyzywał . "Niall to bardzo przeżywa , nie mieszam się w wasze sprawy , ale nadal cię kocha " .
Pod spodem było zdjęcie . Z daty umieszczonej w prawym , górnym rogu wyczytałam że był to dzisiejszy dzień . Było to zdjęcie z wywiadu . Liam , Lou , Zayn i Hazz z czegoś sie śmiali , a Niall miał spuszczoną główę .
lekko mnie to zdenerwowało , bo przez to że on jest smutny nie wrócę do Londynu i nie rzucę mu się na szyję .
Wyłączyłam telefon i odłożyłam go na stolik nocny .Zanim Al wyszła z łazienki zamknęłam już oczy i ułóżyłam się do snu .
"Życie za oknem też powoli gasło , by rano na nowo odżyć ."
----------------------
Zajrzyjcie do zakładki : HEROES ! Tam będzie dłuższy opis , dwóch nowych postaci czyli Steven'a i Josh'a :3 .

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Chapter 21 ;/

Wraz z początkiem lutego odbyły się 19 urodziny Hazzy , które oczywiście były bardzo ... wesołe . Wszyscy świetnie się bawili , ale to chyba Harold miał największy ubaw , gdy Lou wyskoczył mu z tortu .
Niedługo , bo dwa dni później , chłopcy wyjechali do USA na rozdanie nagród .
Na szczęście wyjechali na 4 dni . Pierwsze trzy dni snułam się po domu bez celu . Jednak czwartego dnia , ogarnęłam się i postanowiłam wreszcie wybrać się do szkoły .

*07.02 czwartek *

Obudziłam się mniej więcej o godzinie , o której ostatnio wstawałam .Chociaż było już późno , monotonnie zwlekłam sie z łóżka i podreptałam do łazienki . Perspektywa , kilku godzin do przyjazdu chłopaków dawała niezłego kopa . Związałam na czubku głowy włosy i ubrałam się . 
Torebkę i kurtkę wzięłam w ręce i zeszłam na dół . Zjadłam śniadanie składające się z trzech tostów z dżemem i wypiłam herbatę . Założyłam kurtkę i wyszłam na dwór zamykając za sobą drzwi . Wsiadłam do mojego nowego samochodu , którym od kilku tygodni panoszyłam się po Londynie , kilka razy oczywiście się gubiąc . Przekręciłam w stacyjce kluczyki z przywieszką : Proshe . Odpaliłam samochód i wyjechałam na ulicę . W kilkanaście minut już byłam pod moją (starą ) szkołą . Zaparkowałam przed budynkiem i zastanawiając się co mam powiedziec , weszłam w tłum rówieśników - i nie tylko. Przeszłam przez korytarz . Chociaż byłam wytykana palcami i wiele osób za moimi plecami się śmiało , dumnie przeszłam całą odległość . Nie widziałam co zrobiło takie zamieszanie , ale wiele osób stało przy szafkach i sobie coś pokazywało . Zbytnio mnie to nie obchodziło . Weszłam do pokoju dyrektora .
Choć bardzo się tego spotkania bałam , dyrektor nie zareagował tak jak podejrzewałam . Powiedział jedynie , że szkoda mu tracić tak dobrego ucznia . Podpisałam kilka kartek i byłam wolna - na zawsze . Gdy wyszłam z pomieszczenia , zaczęła się lekcja . Korytarz opustoszał . Sprawdziłam na telefonie która godzina - 14.23 . Od przyjazdu chłopaków dzieliło mnie zaledwie 4 godziny.
Właśnie weszłam na korytarz z szafkami . Pierwsze co przykuło moją uwagę , to były różowe kartki , które były porozwieszane praktycznie wszędzie .
Rozejrzałam sie czy nikt nie idzie i podeszłam by zobaczyć co jest na nich takiego ciekawego .
To co zobaczyłam , było moim najgorszym przeżyciem w całym moim życiu . Jedna kropla z oczu spadła na kartkę , dwie , trzy i juz praktycznie żywnie płakałam .
Zerwałam się z miejsca i pobiegłam na dwór. Zatrzymałam sie przed samochodem . Samochodem od NIEGO .Zaczęłam kopać ze złości w oponę , ale zobaczyło mnie kilku "przechodniów" z aparatami , więc szybko wsiadłam do auta i pojechałam do domu .
Stanęłam pod nim i drżącymi rękami wzięłam kartkę jeszcze  raz do rąk .
Chociaż kolor jej nie był rzeczywisty , łatwo można było poznać , że jest to okładka gazety . Czemu jej wcześniej nie widziałam ? bo była to amerykańska gazeta .W połowie mokra od łez , nadal wierciła w moim sercu wielką dziurę .
Nie mogłam nadal uwierzyć . Ten chłopak którego tak kochałam , dla którego mogłam wskoczyć w ogień ot tak zapomniał o mnie , ze czekam na niego w Londynie .
Każdy miał rację , to nie mogło przetrwać dalej , chociaż już za długo się ciągnęło - trzy miesiące .On był sławny , a ja nikomu nie potrzebną dziewczyną , zakochaną w wielkim Horanie .
On również chyba sie oprzytomniał i nadzwyczajnej zdecydował że należę do przeszłości .
Zmięłam kartkę . Cały czas miałam ten obraz przed oczami . Niall trzymający Demi Lovato w tali , tak jak to miał w zwyczaju robic ze mną . Usiadłam w salonie na dużej kanapie .
Zawachałam się , ale zdecydowanie zdjęłam pierścionek od niego z ręki . Położyłam go obok zmiętej kartki na stoliku . Do niego również dołączył naszyjnik , z jego imieniem .Pokręciłam głową z niedowierzaniem . Przyszła mi do głowy pewna myśl . Wzięłam do ręki telefon i szybko sprawdziłam jaka jest temperatura w NY .
20 stopni - też coś , w porównaniu do stałych , niskich temperatur w Londynie . Odłożyłam kluczyki od Porshe , do wszystkich "prezentów" Nialla . Napisałam obok tego karteczkę - Nie szukaj mnie .
Szybko weszłam go mojego pokoju . Miałam niecałe 3 godziny do ich przyjazdu . Wyjęłam moją dużą walizkę , którą zabierałam na wszystkie wyjazdy . Wpakowałam w nią , wszytkie letnie ubrania , które były z wierzchu , kosmetyki , buty i dodatki . Całe pakowanie zajęło mi godzinę . Następnie wykonałam telefon na lotnisko .Zamówiłam pierwszy lot do NY , który na całe moje szczęście był za godzinę , pół godziny po przyjeździe chłopaków . Przebrałam sie w coś stosowniejszego , gdyż do słonecznego NY nie mogłam w paradować w zimowej kurtce .
Zamówiłam taxi i zeszłam z pakunkiem na dół . Nie miałam żadnego już zajęcia , więc wyszłam na dwór . Zobaczyłam van jadący w tym kierunku . Jednak za nim mozolnie wlekła sie taksówka .
Tak jak podejrzewałam , pierwszy z czarnego wozu wysiadł Niall i od razu podbiegł do mnie , nawet nie zauważając walizki i łez w oczach .
Chciał mnie przytulić , ale go odepchnełam .
-Co się stało ?
Zaśmiałam sie ironicznie i dostał ode mnie z "liścia" .
W tym momencie taksówkarz zatrąbił , więc wziełam walizkę i chciałam iść , ale Niall mocno złapał mnie za rękę .
-Co ty robisz ? -spytał mnie zdziwiony .
-Zostaw mnie - powiedziałam przez zęby .
W tym momencie złapał mnie za dwa nadgarstki .
-Zostaw mnie ! - krzyknęłam i zaczęłam się szarpać .
Podbiegł do nas Liam , a za nim reszta .
-Gdzie jeździesz Olivia -spytał mnie Liam , ale zignorował jego pytanie .
-Zostaw mnie - zwróciłam sie do Horana z irytacją w głosie .
-Nie mogę . Co ci się stało , nie chciałem wyjeździać , wiesz że ...
-To nie przez to że wyjechałeś - przerwałam mu , ale mój głos się załamał .
-Co chcesz zrobić ? - spróbował Zayn .
-Nie wasza sprawa .
-To jest też moja sprawa - wtrącił się Niall , ale w jego głosie było już słychać , że wie że przegrał tą bitwę .
-Już nie - warknęłam na niego i ponownie chciałam się uwolnic .
-Jak nie ? Przecież .... Kocham cię , proszę powiedz mi co ...
-Czy nie rozumiesz , że to koniec . Nie dociera to do ciebie ? - krzyknęłam .
-Czemu ? - teraz jemu głos sie załamał .
-Puść , chcę iść .
-Ja , ja nie mogę .
-Niall przykro mi , puść ją , jej życie - powiedział bez życia Liam .
Ale blondyn odepchnął go . Musieli mu pomóc Zayn i Lou  żeby wreszcie mnie puścił . Trzymali go pod rękę.
-Do widzenia , Niall . - powiedziałam przez łzy .
-Co sie stało ? - krzyknął .
-Spytaj o to Demi !
Pobiegłam do taksówki . Facet szybko ruszył .
Schowałam twarz w dłoniach i takiej pozie dojechałam do lotniska . Szybko wyszłam z auta i poszłam w stronę kontroli .
Po kilkunastu minutach juz szłam po schodkach prowadzących do wnętrza samolotu .
Nie  byłam pewna co ja do końca robię , ale szybko zajęłam moje miejsce i na dobre sie rozpłakałam .
Po godzinie od wystartowania wreszcie się ogarnęłam . Wyjęłam z torebki iPad'a i podłączyłam do niego słuchawki . Resztę drogi spędziłam słuchając w kółko moich ulubionych piosenek .
Gdy samolot zaczął się zbliżać , schowałam urządzenie i wnętrza torebki wyciągnęłam skrawek papieru z adresem Al , następnie schowałam go do spodni .
Gdy znalazłam się już na lotnisku , za oknami panowała noc . Gdyby nie bardzo oświetlone ulice ,nie wiedziałabym gdzie jestem .Na zegarze w sali gdzie czekałam na bagaż , widniała godzina 23.05 .
Wreszcie znalazłam swoją walizkę . Opuściłam głowę , by nikt mnie nie rozpoznał . Na zewnątrz było ciepło , o wiele cieplej niż w Londynie , ale nie miałam ochoty zdejmować kurtki .
Złapałam jedną z kilkudziesięciu taksówek . Podałam adres i byłam w drodze do przyjaciółki , gdy przypomniałam sobie o włączeniu telefonu .
Jednak od razu pojawiła się informacja , że mam 21 nieodebranych połączeń od Niall'a , 10 od Harry'ego , 15 od Sam i 12 od Liam'a . Zignorowałam to i schowałam telefon .
Droga dłużyła mi się nie miłosiernie , choć Alex mieszkała 25 minut od lotniska .
Po dojechaniu , zapłaciłam taksówkarzowi pieniędzmi które wymieniłam w kantorze na lotnisku .
Jak się okazało , moja BFF mieszkała w uroczym apartamencie .
Wjechałam na samą górę , naruszając przy tym bezszelestną noc panującą w budynku .
Na ostatnim piętrze były tylko drzwi po prawej i lewej stronie .
Z pewnym zmieszaniem , zapukałam w te z numerem 69 .
Usłyszałam że coś we wnętrzu się poruszyło . Potem odezwało się leniwe szuranie po podłodze i wreszcie ukazała mi się Alexis .
Na mój widok jej oczy zrobiły się niczym piłeczki ping pong-owe, ale z sekundy na sekundę zmniejszały się .
-Co się stało ? - wyszeptała wreszcie i wciągnęła mnie do mieszkania .
Nie odpowiedziałam jej od razu . Gdy ona w pełnym skupieniu przyglądała sie mi , ja rozglądałam sie po jej nowym mieszkaniu .
Na dłużej zatrzymałam się na wesoło trzaskającym kominku .
-Miałaś rację co do tych wszystkich znanych gwiazdek - mruknęłam ponownie spoglądając na nią .
-Nie rozumiem . Przecież Niall jest taki ...
-Może tylko z pozoru .
Wzieła mnie za rękę na kanapę , gdzie leżała książka , którą przed chwilą pewnie czytała .
-Co zrobił ? Może da sie to jakoś wytłumaczyć , albo ...
-Stajesz po jego stronie ? - zarzuciłam wchodząc w jej zdanie .
-Nie , ale widziałam jak się zmieniłaś dzięki niemu . Jesteś cały czas uśmiechnięta i pełna życia .
-Byłam . - poprawiłam ją .
Nadal wpatrywała się we mnie , czekając na odpowiedź . Nie wiedziałam od czego zacząć , szukałam poprawnych słów , analizując to po raz setny w mojej głowie .
-Byłam dzisiaj w szkole i - głos mi się załamał - na każdej szafce była przywieszona okładka gazety amerykańskiej z Niall'em i Demi Lovato na okładce .
Nie musiałam dokańczać zdania , wiedziała o co mi chodziło .
-Spytałaś go chociaż o to ?
-Po co ? Nie było nic do tłumaczenia - żachnęłam sie .
-Na pewno chcesz żeby to tak sie zakończyło ?
-Do końca nie jestem pewna .
Zaczęłam bawić się swoimi palcami . Nie wiedziałam co zrobić , co myśleć .Poczułam w kieszeni spodni wibrowanie telefonu , ale zignorowałam to .
-Wie ktoś że tu przyjechałaś ? - szepnęła po kilku minutach .
-Nie mówiłam nikomu . Chłopaki widzieli że gdzieś jadę , ale na pewno nie znają twojego adresu .
-Chyba na dzisiaj masz dość ... wrażeń . Wstawaj , mam drugi pokój . Prześpisz sie z tym i może spojrzysz na to z innej perspektywy .
Uśmiechnęłam się blado . Poszłam za brunetką wzdłuż korytarza , po drodze zabierając torebkę i walizkę .
Zaprowadziła mnie do pokoju i tam też bez słowa mnie zostawiła .
Zapaliłam małą lampkę na toaletce w rogu pokoju . Pokój miał ściany koloru pudrowego różu .
Ustawiłam mój bagaż obok duzej szafy . Zdjęłam buty i kurtkę , następnie usiadłam na łóżku opierając głowę na ramie .
Nie chciało mi się spać , ale też nie umiałabym w takiej sytuacji usnąć .
Analizując wszystko jeszcze raz , nie mogłam uwierzyć że tyle wydarzyło sie w zaledwie kilka godzin .
W środku nocy przeniosłam się na wysoki parapet i na nim do rana obserwowałam powolnie wstające słońce i budzący się do życia Nowy Jork .




--------------------

- - -  Mam nadzieję że spodoba się wam zwrot akcji :)

niedziela, 13 stycznia 2013

Chapter 20 . :*

Czasami na swoje urodziny czeka się zwielką euforią . Każdy czeka na dzień w którym , może powiedzieć : tak , jestem o rok starszy .To jest ten czas,  w którym wszystkie niepowodzenia i wszystkie naruszenia są odpuszczane .Można powiedzieć że jest się nietykalnym .
Normalni ludzie wykorzystują ten czas , by do późnych godzin pobyć z przyjaciółmi lub spróbować czegoś nowego . A z drugiej strony , nienormalni ( w tym ja ) mają dzień na to , by mocno i porządnie trzepnąć Styles'a i Tomlinson'a w głowę .
Nie wystarcza im , że dzień w dzień mnie budzą na najróżniejsze sposoby , to właśnie dzisiaj przkroczyli barierkę , nad którą cały czas się wahali .
Mogli by jak ludzie , obudzić mnie i powiedzieć o co im chodzi , a nie niebezpiecznie skakać wokół mnie i mojej głowy .
Z zamkniętymi oczami odganiałam ich rękami , ale można było to porównać do żółwia , próbującego uciec przed Ferrari .
-Cholera , chłopaki zejdźcie ze mnie - mruknęłam .
-Coś za coś - zaśmiał się Loczek .
-Pieprz się .
-Z samego rana już takie propozycje dostaje . Jakiś rekord ! - zażartował .
Sama myślałam że weźmie to na żarty , ale Harry jak to on z takich rzeczy nigdy nie żartuje . Przestał skakać i jak gdyby nigdy nic , położył się na mnie , tak że nasze twarze dzieliło kilka centymetrów .
Zaczęłam się spazmatycznie śmiać i tym samym próbowałam go z siebie zrzucić , ale zawsze gdy się śmieję tracę wszelką siłę - nic to nie dało . Louis , stał z boku i śmiał sie w niebogłosy .
-Wiem , pójdę po Nialler'a - krzyknął , gdy Harold gwałcił mnie przez kołdrę .
-Tomlinson , nie waż się !
Ale już go nie było . Próbowałam teraz bardziej go zrzucić , ale nie mogłam , bo w ten sposób i to co mnie nakrywało by spadło , a wtedy było by ze mną gorzej niż w tej sytuacji .
-Co się tak trzymasz tej kołdry ? - śmiejąc się , spytał .
-Złaź !!!
-Co masz na sobie ?
-Koszulkę .
-Czyją ?
-Moją .
-Coś jeszcze ?
-Nie - zarumieniłam sie .
-Ani się waż - krzyknęłam .
-Czasami się dziwiłem , jak Niall mógł nie mieć przez tyle czasu dziewczyny . Najwidoczniej , teraz odrabia .
Wykorzystałam moment jego nieuwagi i zrzuciłam go na podłogę . Wymacałam szybko moje figi i je założyłam , jednak to był moment mojej nie uwagi . Tak jak ja jego , Styles zrzucił i mnie , tak że teraz ja leżałam na nim .
Nie zdążyłam zejść , a drzwi otworzyły się z głośnym hukiem . Odwróciłam  głowę . Wrócił Lou , ale tym razem z Niall'em , Liam'em i Zayn'em .
-Cholera - mruknęłam .
Niall teatralnie złapał się za serce,a pozostali płakali ze śmiechu .
Chyba z obiektywu nic nie podejrzewającego człowieka , tak samo bym zareagowała . Nie chodziło tu o sam sposób w którym leżałam na nim , ale również to że prawie nic nie miałam na sobie .
Niall nadal w swojej tragicznej pozie , zaczął osuwać się po szafie , ale kąciki ust cały czas drgały jakby chciał powstrzymać się od uśmiechu .
Jak gdyby nigdy nic , wstałam , założyłam długą flanelową koszulę , która leżała niedbale na podłodze i zapięłam ją pod samą szyję .
Usiadłam na łóżku i rzuciłam pełne dezaprobaty spojrzenie Haroldowi .
Wiedział o co mi chodziło , nadal chichocząc pod nosem , wyszedł z pokoju zostawiając mnie z Niall'em .
Chwilę się zawahałam , ale podeszłam do niego . Nic nie wskazywało na to że był zły . Na jego twarzy widoczny był blady rumieniec , a jego usta co rusz wykrzywiały się w lekkim uśmiechu .
Jego oczy nadal były zamknięte . Wykorzystałam ten fakt i delikatnie go pocałowałam , wręcz tylko musnęłam jego wargi .
-Nauczka za to , że co rano znikasz z pokoju - szepnęłam mu do ucha .
-Czas przenieś lodówkę do pokoju - podumował krótko .
-Wiedziałam , że to kiedyś się stanie - zaśmiała się , a on mi zawtórował .
Wreszcie otworzył oczy , które błyszczały mu się ze szczęścia . Gwałtownie się podniósł , chwycił mnie za ręce i pomógł mi wstać .
-Wszystkiego najlepszego - uśmiechnął się szerzej .
-Dziwne że mam tyle lat co ty ?
-Ja będę mieć 20 za pół roku .
-Zestarzałeś mi się trochę .
-Ja ? To ty masz 19 .
-Ale nie jestem wcale stara , to czyste prawa fizyki . Kobiety starzeją się wolniej .
-No nie wiem , a ten siwy włos ?
-Nie możliwe .
Podbiegłam do lusterka w łazience . Przeczesałam wzrokiem moje włosy , ale nic nie znalazłam .
-Żartowałem ! - krzyknął .
-Bardzo śmieszne - skwitowałam i wróciłam do niego .
Trzymał w dłoni białą kopertę i tego samego koloru małe pudełko .
Bez słowa obie rzeczy mi podał . Moja podśwaidomość bardziej chciała się dowiedzieć co skrywa koperta . Rozdarłam ją niczym małe dziecko i wyjęłam zawartość . Była to mała plastikowa " kartka " z moim zdjęciem .
-To nie jest prezent , ale dał je ci teraz .
Dopiero teraz przeczytałam , że jest to prawo jazdy , które miałam odebrać dopiero za kilka tygodni .
-Tak wcześnie ?
-Myślałem , że wolałabyś już teraz je mieć , dlatego moje sławne nazwisko zainterweniowało .
-Nie chwal się tak .
-Otwórz pudełko .
Zrobiłam to o co prosił , a raczej kazał mi zrobić . Uniosłam wieczko .
Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to dużo różu , ale po sekundzie zdałam sobie sprawę , że na atłasowym  , ciemnoróżowym materiale leży śliczny pierścionek zrobiony z białego złota . Unisołam go wyżej , pozostawiają pudełeczko w dłoniach Blondyna . Nie odzywał się nic , gdyż chciał poczekać na moją reakcję.Pierścionek był śliczny . Co chwila , gdy zmieniałam kąt w którym go oglądałam , jego średniej wielkości brylancik połyskiwał .
Od wewenętrznej strony było wygrawerowane N A O F . Spojrzałam pytająco na chłopaka .
Ten tylko ponownie podał mi pudełeczko . Wzięłam je bez zbędnych pytań . Na wieczku napisane było to co oznaczał szyfr , nie tyle co napisane a wytłumaczone .
N A O F - Niall and Olivia Forever .
W kąciku mojego oka pojawiła się łezka . Nie wiedziałam czy ze szczęścia , czy wręcz przeciwnie . Byłam zła na siebie za to że tego Forever nie mogę mu dać . Od dłuższego czasu mam przeczucie że coś się stanie . Coś co podzieli nasze losy .
Nigdy nie byłam żadnym medium , ani też w to nie wierzyłam , ale uważam to za pewne , coś co już się musi wydarzyć i nie ma odwrotu .
Widząc , że po moich policzkach spływa coraz więcej łez , Niall podszedł do mnie i dwoma kciukami wytarł je .
-Nie chciałem żebyś płakała - szepnął .
-To nie twoja wina ... jest piękny . Dziekuję - ogarnęłam się wreszcie i wtuliłam się w jego ramiona z których mogłabym już nigdy nie wychodzić .
Był taki ciepły , tak ładnie pachniał , przypominał mi zakazany owoc . Zabroniony , dlatego jeszcze bardziej pożądany .
-To może czas się ubrać ? - zapytał .
-Tak - niechętnie się od niego odkleiłam .
-Chłopaki cały poranek przygotowywali ci śniadanie .
-A ty ?
-Mnie nie wpuścili do kuchni .
Zaśmiałam się . Widząc że mój nastrój sie poprawił , zawtórował mi .
Wzięłam z szafy sweter , który dostałam od Alexis na święta i pasujące do tego spodnie . Szybko sie ubrałam i związałam włosy w kitkę .
Schodząc po schodach z Niall'em , cały czas przyglądałam się pierścionkowi , który teraz połyskiwał na mojej ręce .
Wchodząc do kuchni , Niall objął mnie w pasie .
Miał rację , szykowali coś i to od dłuższego czasu , gdyż cała kuchnia była zabryzgana najróżniejszymi substancjami .
Całokształt wręcz mnie rozśmieszył . Zayn z wysiłku przygryzający wargę , Lou w czapce kucharskiej , Hazza próbował wbić świeczki , a Liam wszystko ogarnąć, ale średnio mu to wychodziło .
Tylko gdy weszłam , Mulat który trzymał dość duży talerz odwrócił się do mnie , a za jego przykładem poszli pozostali .
W sekundzie na ich "zmęczonych: twarzach pojawił się HUGE SMILE .
-HAPPY BIRTHDAY ! - krzyknęli wszyscy razem .
Mój uśmiech zajmował teraz połowę mojej twarzy  . Nie umiałam opisać tego jak sie czułam - jak najszczęśliwsza osoba na ziemii .
Podziękowałam każdemu z osobna , jak najmocniej przytulając ich do siebie .
W myślach wypowiadając życzenie ,zdmuchnęłam świeczki .
Przygotowali dość niefortunny , ale za to przesłodki torcik .
Na wierzchu napisali : Happy B-day Oliv from 1D .
Zwinne powyjmowałam 16 świeczek i pokroiłam ciasto na 6 części .
Tak jak wyglądał , tak też smakował . Był aż za słodki , dlatego taki świetny .
Po skończeniu "posiłku" nikt nie chciał się ruszyć , by cokolwiek posprzątać . Ułożyliśmy wszystko na jeden stosik na stole i poprostu zostawiliśmy to .
Dzień wcale się jakoś nadzwyczajnie nie zapowiadał .
Usiedliśmy wszyscy razem , jak zawsze , w salonie i oglądaliśmy hmmm.... wszystko i nic .
Jedyne co się zmieniło , to to , że co chwilę dzwonił mój telefon . Rodzina , Alexis , Sam , Josh , Taylor , Marc , Drake , Perrie , Eleanor , Danielle - każde z nich po kilka minut składało mi życzenia .
Nie powiem , że źle się czułam , ale po 30 osobie zaczęło mnie to nudzić . Tak , ja i moje dziwne problemy .
Postanowiłam nie zaprzątać sobie tym głowy . Gdy już wreszcie miałam chwilę spokoju od natarczywych telefonów , do domu jak burza wpadły El i Dan . Przelotnie przywitały się z Lou i Daddy'm , ale akurat to ja byłam ich celem .
Złapały mnie za ręce i pociągnęły w kierunku schodów .
W moim pokoju , usadziły mnie jak lakę na fotelu i "zajęły się mną ".
Dopiero tam zobaczyłam że obie mają na sobie fikuśne sukienki .
Chociaż sama umiałam o siebie zadbać , chyba dla nich była to doskonała okazja , by się wykazać .
Po dwóch godzinach targania etc . moje włosy , makijaż i paznokcie były gotowe .
Pozwoliły sobie pomóc w doborze mojego stroju .
Chociaż cały czas nie wiedziałam co dokładnie szykowały , coś to musiało być , gdyż skończyłam w sukience całej z cekin .
Ha! Akurat nie mam na co narzekać , ta sukienka była moim pomysłem , ponieważ jako jedna z nielicznych - uwielbiam błyszczeć .
Wszystko było ewidentnie dokładne . Tylko sukienka tu miała się eksponować , wszystkie inne rzeczy były w jednym kolorze .
Zanim się obejrzałam , stałam już na dworze i patrzyłam jak chłopaki odjeżdżają jednym samochodem .
Kilka minut później , my również już jechałyśmy .
Ku mojemu zdumieniu zatrzymałyśmy się przed bardzo znanym klubem . A jeszcze większym szokiem było to , że cały był otoczony paparazzi i blaskami fleszy .
Dan i Eleonor stanęły po moich bokach i razem przebiłyśmy się przez tłum , by wejść do jasno połyskującego wnętrza .
Cały sufit tworzyły jaskraworóżowe balony . Na wprost stał DJ ze swoim sprzętem , a po prawo był podłużny stół . Natomiast po lewo , stał sporawy stosik prezentów .
Ta aktualizacje wnętrza zajęła mi minutę . Po tym zostałam przekazywana z rąk do rąk . Niektórych poznawałam , gdyż byli to znajomi chłopców .
Wreszcie z tłumu wyjawiła się Perrie , ale było z nią trzy inne dziewczyny .  Poznałam w nich grupę Little Mix. Nie dane było mi z nimi długo porozmawiać , bo otoczyło mnie kilku chłopaków . Dopiero gdy im się lepiej przyjrzałam , zorientowałam się że to JLS . Tak , moja impreza urodzinowa , ma ciekawych gosci .
 Gdy z kolejną osobą - Andy'm rozmawiałam przez kilka minut odnalazły mnie Sam i Al . Obie były szeroko uśmiechnięte i to z nimi zaszyłam się w kącie , by odsapnąć od tłumu .
Zabawa była przednia . Chciałam zostać w ramionach Niall'a na dłużej , ale co chwila ktoś prosił mnie do tańca , a mnie nie wypadało odmówić .
Dwie godziny po rozpoczęciu pojawił się mój tort , a raczej torty .
Nie wiem co było tego zamiarem , ale tortów było 5 , tak jakby nie można było zrobić jednego dużego .
Zdmuchnęłam wszystkie po kolei i  zajęłam się krojeniem ich .
Przed północą , kilka osób już było nieźle hmmm... pewnie nie wiedzieli co robili .
Na przykład Hazza cały czas tańczył z Sam , albo raczej ona i jej dobre serce podtrzymywały go jeszcze na nogach .
Nie mogłam uwierzyć , ze rok temu , moje urodziny odbywały się w moim pokoju z garstką znajomych , a teraz z wielkimi gwiazdami .
Przez następne kilka tygodni , nie mogłam zapomnieć o tej imprezie .
Przy tym też Alexis wyjechała , tak jak mówiła na stałe do NY .
Dostałam od niej adres ich apartamentu . Samantha w całą tą akcję nie była zamieszana , wiedziała tylko tyle , że Al i Josh pojechali na "małe" wakacje .
Cały styczeń minął bardzo pracowicie (próby chłopaków) , ale już pod koniec moją głowę zaczęły opętywać gorsze rzeczy jak trasa TMH .


---------------------------


Nom . Co moge napisac , rozdział jest średni .
Ale pisałam go szybko , bo już mam wspaniały pomysł na jakieś5-6 następnych rozdziałów , które mam nadzieję że wam się spodobają , ale do wesołych należeć nie będą .
To chyba na tyle . Nie wiem kiedy dodam nn . Możliwe by było że w pt , ale w ten dzień mam BAL III KLAS , sooo nie wiem czy coś do tego czasu uda mi się skleić .

piątek, 4 stycznia 2013

Chapter 19 . xox

Święta minęły w zaskakująco szybkim czasie .
Wszyscy już w komplecie jesteśmy w Londynie .
Od kilku dni na mojej ręce już nie ma gipsu . Co jest dziwne...
Nowy Rok zawitaliśmy wspólnie z grupą innym znajomych w tym : Josh , Andy , Perrie , Danielle i Eleanor . Alexis postanowiła spędzić ten dzień z chłopakiem , za to Samantha , jak to od dłuższego czasu planowała - ze znajomymi ze szkoły .
Zaczęłam więcej czasu spędzać z Perrie , którą bardzo polubiłam . To właśnie my z pomocą Dan i El urządziłyśmy imprezę Nowo-Roczną .
Ostatni czas przyniósł bardzo dużo zmian . Zdałam na prawo jazdy , które oficjalnie mogę odebrać już za dwa tygodnie , na razie moje nowe auto stoi w garażu . Ponadto postanowiłam już , a może znowu tyle że tym razem na pewno rzucić szkolę .Moje życie za bardzo się zmieniło . Chodzę tam tylko po to , by mi odhaczyli obecność . Myśli moje wędrują w całkiem innym kierunku . Nie ma większego sensu tracić tam czas , skoro to nic nie daje . Czas na prace . Pierwszą prace .

* 03 stycznia 2013 - czwartek *


Obudził mnie SMS. Gdyż trzymałam telefon pod poduszką , moja reakcja była natychmiastowa .Rozejrzałam się po pokoju i przetarłam rękoma oczy . Była godzina 12.34 .
Jakoś ostatnio koło tej godziny wstawałam . Odczytałam wiadomość :
*Po szkole przyjdziemy po ciebie *
Napisała ją Alexis . Tak , szkoła . Czas się tam wybrać ...
Miałam jeszcze około kilku godzin . Usiadłam na brzegu łóżka, moja uwagę przykuła mała karteczka . Od razu rozpoznałam pismo Blondyna .
*Wrócimy późno . Kocham cię . Niall *
Wzruszyłam ramionami i poszłam do łazienki . Po kilkunastu minutach nawet się nie ubierając , zeszłam na dół . Wzięłam mleko z lodówki i płatki z szafki . Spojrzałam na zmywarkę , była pełna . Włączyłam ją i zaczęłam poszukiwać czystej miseczki. Nie było takiej . Nie namyślając się długo , wlałam mleko do pudełka cynamonowych płatków . Wzięłam dużą łyżkę i wygodnie rozłożyłam się na kanapie . Nie widziałam nigdzie pilota dlatego raz włączyłam MTV , a potem nie chciało mi się wstawać . Na moje nieszczęście leciał wywiad z Taylor Swift . Nie lubiłam jej piosenek . Sama gwiazdka country mnie nie interesowała , ale jej piosenki wręcz odrzucały .
Pomachałam ręką w kierunku telewizora , tak jakby miał się w magiczny sposób przełączyć .
W konieczności założyłam poduszkę na głowę . Nie wiedząc kiedy usnęłam , a raczej zdrzemnęłam się .
Ponownie obudził mnie dzwonek do drzwi . Zdjęłam poduszkę i pobiegłam do drzwi . Dopiero otwierając je przypomniałam sobie , że nadal jestem w piżamie . Na całe szczęście były to Alex i Sam.  Wpuściłam je do domu .
-Jeszcze się nie ubrałaś ? - żąchnęła się Blondynka .
-Jakoś nie miałam czasu .
Al skwitowała to tylko śmiechem . Zostawiłam je w salonie , a sama poszłam do pokoju się ubrać . Rozczesałam włosy i spięłam je w wysoką kitkę .Wyjęłam rzeczy z szafy i zaczęłam się ubierać .Gdy została mi tylko kurtka , mój telefon zadzwonił.
-Halo ?
-Hej Liv - od razu zgadłam kto dzwonił , bo tylko jedna osoba do mnie tak mówiła .
-Cześć Perrie .
-Miałabyś ochotę wybrać się teraz ze mną na zakupy , jutro twoje urodziny . - przypomniała mi .
-Oczywiście, że tak , ale już umówiłam sie z Sam i Alexis .
-Ok , rozumiem .
-Ale możesz iść z nami .
-Myślisz że nie przeszkadzałaby im  moja obecność ?
-No jasne że nie .
-W takim razie przyjadę . Będę za jakieś 15 minut .
-Czekamy .
Rozłączyłam się i założyłam kurtkę . Chwyciłam torebkę i zeszłam na dół . Słychać było śmiech dziewczyn .
-Co was tak bawi ?
-Nie macie tu żadnych naczyń ? - wskazała na mój " Kartonowy pomysł " Alexis .
-Część jest w zmywarce , a druga część pewnie gdzieś w pokojach chłopaków .
-Fajnie mieszkacie - znowu wybuchły śmiechem .
Wywróciłam oczami .Przypomniało mi się o zmywarce i poszłam ją wyłączyć . Wróciłam do salonu i również wyłączyłam telewizor .
-To jak , idziemy ? - zapytała Sam .
-Jeszcze chwile , bo Perrie przyjedzie .
-Perrie ? - zdziwiła się Blondynka .
-No tak , bo zadzwoniła i chciałyśmy żebyśmy razem poszły za zakupy , ale umówiłam się z wami , dlatego ją też zaprosiłam , chyba nie macie nic przeciwko .
-Ale zawsze w ten dzień jesteśmy tylko we trzy .
-Tym razem cztery .
Zawsze dzień przed urodzinami wychodziłyśmy na duże zakupy , a na samym końcu do kina . To była nasza mała tradycja .
-Perrie jest naprawdę fajna - spróbowałam jeszcze raz .
Gdy zadzwonił dzwonek wszystkie wyszłyśmy na zewnątrz . Zamknęłam dom i dołączyłam do dziewczyn . Alexis  już rozmawiała z fioletowowłosą , ale Sam przytakiwała tylko na pytania . Gdy już się mniej więcej poznały wsiadłyśmy do samochodów . Ja i Perr pojechałyśmy jej , a Al i Samantha autem tej pierwszej .
-Coś mi się wydaje że Samantha nie zbyt mnie lubi - odezwała się gdy podjeżdżałyśmy pod budynek .
-Nie przejmuj się , jakby cie bardziej poznała na pewno by zmieniła zdanie .
Uśmiechnęła się i zaparkowała samochód . Weszłyśmy do wnętrza czekając na pozostałe . Dołączyły do nas po kilku minutach . Perrie zaproponowała żeby najpierw iść do kina , bo nie będzie sensu tam wchodzić z torbami . Ja i Alexis zgodziłyśmy się , ale najwidoczniej Sami jeszcze bardziej się żąchnęła . Weszłyśmy na ostatnie piętro i skierowałyśmy się do kina . Wybranie filmu tylko zaostrzyło relacje między dziewczyną Malika , a Sam .
-Może pójdziemy na "Ślepa Miłość " ? - zaproponowała Blondynka .
Wraz z Al i Perr pokręciłyśmy przecząco głowami .
-Ej to może tą nową werscje Tomb Raider'a ? - spytała Pezz.
-Film akcji ? - skrzywiła się Blondynka .
-Taak , to jest świetne ! - zawołała z entuzjazmem Alexis , pewnie by rozładować narastające napięcie .
-Dobra , to chodźcie - gestem ręki zawołałam je .
Jak się okazało film był od 19 lat (tak , jeden dzień), więc Perrie zaoferowała że to ona mi kupi bilet . Samantha też nie dawała za wygraną .
-Odpuść jej - szepnęłam do ucha Perr .
Resztę czasu nie odzywały się do siebie . Razem z Alexis próbowałyśmy je do siebie przekonać ,a raczej Sam ,ale była zbyt upartą osobą .Po dwugodzinnym seansie , kilka godzin spędziłyśmy na zakupach . Jednak większość czasu wygłupiałyśmy się w przymierzalniach .
Załadowane torbami poszłyśmy do kawiarni . Co jakiś czas Al zerkała na mnie , ale jakoś nie doszukiwałam się w tym czegoś dziwnego .
-To my z Oliv pójdziemy do łazienki - odezwała się po chwili.
-Ale ja nie muszę - zdziwiłam się , ale tylko rzuciła mi "to" spojrzenie .
-Tak ,to my za chwile przyjdziemy - wydukałam i poszłam za przyjaciółką .
Szłyśmy prosto przed siebie , nie odzywając się . Rzeczywiście weszłyśmy do łazienki .
-Co się stało ? -zapytałam już lekko zaniepokojona .
-Wyprowadzam się z Londynu - powiedziała po kilku minutach , patrząc w białe , łazienkowe kafelki .
-Czemu ? - trochę się zdziwiłam , ale wiedziałam że choćby była na drugim końcu Anglii i tak będziemy się spotykać .
-Josh znalazł pracę - głos się jej jeszcze bardziej załamał .
Jej chłopak miał 22 lata , dlatego chyba normalne było że znalazł pracę .
-Alexis , będziemy się odwiedzać . Anglia nie jest duża , są samoloty i...
-Wyjeżdżam do Nowego Yorku - przerwała mi , a mnie zmroziło .
Czy to była prawda ? Miałam już w najbliższym czasie nie zobaczyć mojej BFF . Przez jakiś czas stałam jakby moje nogi przyrosły do ziemi , ale otrząsnęłam się . To nie był koniec .
-Zgadzasz się na to ? - wciąż miałam nadzieję .
-Tak .
-W takim razie , mam nadzieję że czasem mnie odwiedzisz - uniosłam lekko kąciki ust .
-Jasne - z wysiłkiem uśmiechnęła się blado .
Nagle zdałam sobie sprawę że stoimy jak dwa słupy i patrzymy się na siebie . "Oderwałam" nogi i przytuliłam Alexis .
-Czekaj , kiedy wyjeżdżasz ?
-Dwa dni po twoich urodzinach .
-Jak Sam dowie się że nie będziesz na jej urodzinach to ...
-Dlatego na razie jej nie mów . - ponownie mi przerwała .
-Chyba jej zamierzasz powiedzieć - było to bardziej stwierdzenie faktów , niż pytanie .
-Tak , ale jak już będzie wszystko dopięte na ostatni guzik . Ma teraz już swój MAŁY problem .
-Mały problem ? - powtórzyłam .
-No tak , bo chyba ty nie sądzisz żeby z nią i Harry'm było tak samo jak z tobą i Niall'em , jesteście taką miłą odmiana .
-Ona i Harry ?
-Nie mówiła ci nic ? - zarumieniła się .
-Nieee , chyba ostatnio za mało czasu spędzam z wami .
-Ona sądzi , że zwróci na nią uwagę tak jak Niall na ciebie .
-Harry jest inny niż Niall ...
-Tak , dlatego nigdy w tej sprawie się nie odzywam .
-Czemu nie może być tak jak ja z Niall'em ? - spytałam ją gdy wracałyśmy już do dziewczyn .
-Rzadko się żeby wielka gwiazda jak Niall czy Harry zakochał się w zwykłej dziewczynie . Zawsze coś za tym stoi , na przykład jeśli taka jedna dziewczyna zostanie wyróżniona , to więcej ich kocha , mają więcej fanek . A ta dziewczyna odchodzi powoli w zapomnienie , wtedy ta "gwiazda" znajduje sobie kogoś na równi .
-Niall taki nie jest - wydukałam .
-Podaje tylko przykład -wytłumaczyła gdy dotarłyśmy do dziewczyn.
Jak było widać , wcale przez ten czas za dużo nie rozmawiały . Perrie sączyła shake'a z kubeczka , a Sam bawiła się paznokciami .
Gdy zobaczyły nas Perr z gracją baletnicy wstała i podeszła do mnie , podając przy tym moje torby . Skierowałyśmy się na parking . Tam pożegnałam dziewczyny i razem z Pezz ruszyłyśmy w kierunku domu chłopaków ( i mojego ) .
Droga minęła zaskakująco szybko , chyba miałam zbyt wiele myśli w głowie .
Weszłyśmy do domu . Dziewczyna Malik'a zostawiła torby w korytarzu i poszła zapewne do Zayn'a . Weszłam za nią do salonu . Już siedziała na jego kolanach . Odruchowo spojrzałam na Niall'a . Uśmiechał się figlarnie , tak jakbym miała wesoło podbiegnąć do niego i usiąść na jego kolanach tak jak zrobiła to Perrie .
Pomachałam przecząco głową i zaczęłam wchodzić po schodach . Usłyszałam że ktoś zaczął iść w kierunku schodów .
-Perrie czekaj . Ja pójdę - doszedł do mnie głos Blondyna .
Nie zważałam na niego uwagi . Weszła do pokoju i ciężko usiadłam na łóżku , chowając twarz w dłoniach .
-Co się stało kochanie - Niall wszedł do pokoju i przytulił mnie .
Pokręciłam głową .
-Oliviaa - próbował dalej - jeśli coś zrobiłem to przepraszam , ale na pewno tego nie chciałem i ...
-To nie twoja wina - przerwałam mu .
-Jakieś fanki cię wyzywały , jak tak to ...
-Nie Niall , to nie fanki ! Alexis wyjeżdża do NY- krzyknęłam .
Nie odpowiedział nic . Jeszcze mocniej mnie przytulił .
-Będziemy razem ją odwiedzać - pocieszał mnie .
Kiwnęłam tylko głową .
-Czy przypadkiem Demi Lovato nie mieszka tam ?
-Wrócił ci humor ? - uśmiechnął się .
-Nie zmieniaj tematu - trzepnęłam go w ucho .
-Mieszka.
-Pretekst by odwiedzić przyjaciółkę ? - podniosłam brwi .
-Może , ale tylko gdy ty pójdziesz ze mną . Demi jest TYLKO moją przyjaciółką , nic więcej .
-Tylko winy się tłumaczy - zaśmiałam się.
-Dobra , to koniec tematu .
Nagle drzwi z hukiem się otworzyły , aż klamka zatrzymała się na ścianie .W korytarzu stała cała czwórka i uśmiechała się zakłopotana .
-To wszystko Harry - wskazał na Loczka , Louis .
Ten tylko trzepnął go w głowę i jak gdyby nigdy nic rozeszli się . Pokręciłam głową w niedowierzaniu i zamknęłam pokój.
-To co dziś kupiłaś ? - zagadnął mnie Blondyn .
-Kilka rzeczy , które i tak założę raz .
-Hah , ale jest satysfakcja ze wydałaś kasę i tatuś będzie musiał wysyłać więcej ?
-Ej ! Mój tata daje mi kasę z własnej woli .
-Bo nie wie , że nie chodzisz do szkoły .
-I się nie dowie .
-Oookey . To dowiem się co kupiłaś ?
-A po co ci to ? Dobra ! Kilka par butów i chyba ze dwie sukienki , trzy torebki , trochę kosmetyków ...
-.... kilka koszulek , kilka kurtek i tak dalej ? - zaśmiał się Niall .
-Chciałeś wiedzieć !
-Przecież nic nie mówię .
-A właśnie , tam w którejś torbie jest też coś dla ciebie .
-Mam przeszukać wszystkie ? - przeraził się .
-To poczekaj chwile .
Weszłam do łazienki z piżamą w ręce i wzięłam krótki prysznic . Przebrałam się do spania i wyszłam do chłopaka .
Czytał coś na moim laptopie .
-Ktoś pozwolił ? - zażartowałam .
-To jest na serio dobre - oderwał się od ekranu .
-Co ?
Wskazał na tekst dotyczący "dzisiejszego pokolenia" , który napisałam na konkurs do szkoły , ale ostatecznie go nie oddałam .
-Tak jasne .
-Nie , na prawdę . Masz coś jeszcze ?
-Muszę cię zasmucić , ale nie .
-Pisz więcej .
-Ale po co ? Co będę z tego miała ?
-Jeden , dwa telefony i mogę ci załatwić pracę .
-O nie , nie . Niczego nie będziesz załatwiać , sama sobie poradzę .
-Ale sama mówiłaś że już nie chodzić do szkoły .
-Tak , ale na razie będę stać w miejscu .
-No weź !
-Nie Niall .
-To trochę za późno , bo już to wysłałem - zakłopotał się .
-Gdzie !?
-Do Elle .
Wybuchłam spazmatycznym śmiechem .
-Co ? - zdziwił się.
-I tak mi nie odpiszą , więc nic się nie stało .
-Założymy się ?
-Dobra , o co ?
-Jak wygram , jedziesz z nami w trasę .
-Niech będzie , a jak ja wygram na jeden dzień wrócisz do naturalnego koloru włosów i będę mogła ubierać cię cały tydzień .
-Okey - odpowiedział bez wahania .
Następnie zajęłaś się przekopywaniem toreb . W którejś z kolei wreszcie znalazłam sweter dla Niall'a .
Był cały zielony , a na środku widniał napis : Jestem Do Zjedzenia .
-Trochę martwi mnie fakt , że myślisz o mnie jak o jedzeniu - zaśmiał się .
-Ale i tak jest fajny .
-Tak , jest świetny ! Dziękuję - cmoknął mnie w noc i założył go na siebie .
Nie miałam problemu z dobraniem rozmiaru , gdyż często nosiłam koszulki Blondyna .
Ustawiłam wszystkie nierozpakowane torby pod ścianą i ułożyłam się do snu .
Nialler jednak nie dawał mi zmrużyć oka . Najpierw śpiewał pod prysznicem . Potem nago paradował po pokoju szukając spodni od piżamy . Wreszcie godzinę później , położył się koło mnie , ale strasznie się wiercił . Gdy mu zagroziłam ( w żartach ) że jak nie przestanie , pójdzie do siebie do pokoju - przytulił się do mnie i nucąc piosenkę oboje usnęliśmy.

______________________

Okej - wiem , że to jest kolejny rozdział z serii "poszłam , zrobiłam i wróciłam " ale na serio jakoś musiałam to opisać .
Następny obiecuję będzie ciekawszy .
Rozdział miałam dodać jutro . Ale wykorzystując fakt , że jestem w domu to dodałam . A czemu jestem w domu ? byłam dzisiaj zaszaleć na zakupach i wydałam zdecydowanie za dużo . Czemu nie ? Dzisiaj są moje urodziny , co będę żałować .
Tak ! Dzisiaj kończę 15 lat !!! Już od rodziców dzisiaj dostałam buty - z Prady ! już przeszłam w nich dom i są wygodne , dlatego pójdę w nich na bal gimnazjalny 18 stycznia :)