Obserwatorzy

niedziela, 16 czerwca 2013

Chapter 47.


 

Przez te kilka ostatnich tygodni, można powiedzieć że Whity zadomowiła się w domu. Na początku nie spała w swoim łóżku, lecz z nami, ale Niall'a zaczęło wkurzać to i nauczył ją jednak spania u siebie.
Melanie nadal nic nie powiedziała mi na temat Harry'ego, ale niekiedy przez uchylone drzwi od sypialni Hazzy widziałam ją. Napisana przeze mnie piosenka trafiła już do studia MSL. Poniekąd byłam zdziwiona że ją przyjęli, ale Mel od razu się spodobała i to ona niemal nie zaniosła jej sama.
Co do mojego teledysku, to stoi on w miejscu. Ze strony reżysera i wszystkich którzy się w to włączają, nie ma nic do poprawki, ale na razie chodzi o mnie. Teledysk ma być po części kręcony na plaży, a ja nie chce dygotać tam w bikini i Daiana mnie popiera. Musimy poczekać aż będzie cieplej.
Zdecydowałam się też na koncert, wreszcie, ale tym razem w Windsor - pół godziny drogi z Londynu.
Próby trwały codziennie po kilka godzin. Zaśpiewam dwie nowe piosenki i została też zatrudniona grupa tancerzy. Musiałam nauczyć się dwunastu chorografii, co dla mnie i mojej koordynacji ruchowej jest sukcesem.
Tego dnia wstałam wcześnie. Musiałam iść na plan, bo tego dnia zaczynaliśmy kręcić teledysk, ale tylko w pomieszczeniu więc nie zajmie to dużo czasu. Musieliśmy już zacząć, bo gonił czas. Następnie bardzo chcę iść na otwarcie w Victoria Secret nowej kolekcji. Zawsze w ten pierwszy dzień są świetne ubrania, przywożone tylko w jednej sztuce i nie kosztują też kroci. A potem czekał mnie już tylko koncert.
Dopiero gdzieś nad ranem, Niall i Harry wrócili z imprezy, więc trudno było żeby teraz wstali. Ja wczorajszego wieczoru siedziałam przed telewizorem z Lou i Whity, oglądając Beauty and the Geek, a potem Wieczór Panieński.
Nigdy nie spędzałam tyle czasu z Lou, aż do teraz. Za to Liam i Zayn trochę się odcięli. Spędzali czas z pozostałymi chłopakami w studiu, na wywiadach, sesjach, koncertach etc, ale ja widziałam się z nimi dwa tygodnie temu, gdy byłam ich odwiedzić. Trochę sie nabiegałam, bo Liam i Dan mieszkali w północnym Londynie, a Perrie i Zayn w południowym.
Teraz nawet Whity jeszcze spała. Po cichu poszłam do garderoby po ubrania i wróciłam z nimi do pokoju. Umalowałam się i ułożyłam włosy, które przez tą pogodę stały w każdą stronę i ubrałam się.
Gdy Melanie wysłała mi sms, że stoi pod domem, chwyciłam torebkę i wyszłam do niej.
Tym razem uparła się, że to ona prowadzi. Wsiadłam posłusznie do jej Garbusa i pojechałyśmy w stronę centrum. Przed galerią zgromadziło się masę osób. Nie miałam potrzeby by być wcześniej i Mel także, gdyż to jej kuzyn wpuszczał do środka o równej 10.00. Przywitałyśmy go obie i weszłyśmy do budynku, na co kilka osób zaczęło się wykłócać. W wolnym czasie zjadłyśmy śniadanie i od razu po tym udałyśmy się do sklepu Victoria Secret. Wszystko było na widoku, a sklep otwarty. Sprzedawcy tego sklepu zdziwili się, że jako jedyne jesteśmy w sklepie, bo nikogo nie wpuszczali. Byłam świadoma, że to nie fair, ale chwyciłam to co ładniejsze i poszłam przymierzyć. Potem gdy zbiegł się tłum trudno było cokolwiek wypatrzyć, ale wyszłam ze sklepu z naprawdę fajnymi rzeczami. Zgubiła też na chwilę Melanie, ale ta "wypadła" ze sklepu zaraz po mnie. Żadna z nas nie zauważyła przeszkody na drodze i odwróciłyśmy się by wpaść na 
dwie wielkie ehm jednego kota i jednego miśka. Nie odskoczyły daleko, nawet chyba się nie ruszyły, ale za to nas ruszyły.
Zaczęły nas tulił i gładzić po włosach, a my nie mogłyśmy opanować śmiechu. Prawie każdy kto w promieniu 20 metrów nas zauważył, reagował podobnie. Pierwsza wyswobodziła się Melanie, a ja z rękoma żelki wydostałam się gdy wielki kot wypuścił mnie, widząc moje nieudolne starania. Odeszli śmiejąc się, tak jak my odeszłyśmy szybko, bo ludzie zaczęli już robić zdjęcia.
Nasze włosy przypominały teraz siano, ale przed wyjściem naciągnęłam na głowę trochę kurtki, by w takiej pozycji przedostałam się do auta. W drodze do studia kilka razy wybuchnęłyśmy śmiechem, komu jak komu, ale tylko mi mogło się coś takiego przytrafić, a że Mel była ze mną, pociągnęłam ją.

Studio zawsze było dla mnie ogromne i w wielu miejscach tam nie byłam, do tej pory. Weszłyśmy do dużego pomieszczenia z kurtyną. Krzątało się strasznie dużo ludzi, było też wiele kamer.
-To będzie ciekawe - mruknęłam do Mel.
I było. Może i była to połowa teledysku, ale ta straszniejsza. Pięć osób mówiących mi w jednej chwili co mam robić, a do tego sam reżyser krzyczał na nich z końca pomieszczenia i przy okazji też na mnie żebym ich nie słuchała.
-Nie martw się za chwilę im przejdzie - podeszła do mnie Mel.
-Chyba tak. Właściwie o co się kłócą ?
Wzruszyła ramionami.
-Oni się nie kłócą tylko głośno dyskutują.
-Tak bo wszyscy potrzebują trąbki do ucha bo nie słyszą, a że dzisiaj ich nie wzięli, muszą głośno rozmawiać.
-Ehm co? - zrobiła zaskoczoną minę. Moje wypowiedzi przyjęły się tylko u Sam i Alexis, które przez te kilkanaście lat co nieco już mnie rozumiały.
-Nieważne.
By rozluźnić trochę atmosferę zaczęłam się wygłupiać. Okazało się jednak, że było to niekonieczne, bo ich rozmowa się zakończyła i wszyscy mi się przypatrują. Spłonęłam pewnie jak burak, ale nikt na ten temat nic nie mówił. Zażenowana przyjęłam ich wszystkie ustalenia i po jakimś czasie pół teledysku było gotowe. Oczywiście jeśli wszystko się zmontuje etc.
Mogłam wyskoczyć wreszcie z przygłupawego gorsetu, który od pewnego momentu zaczął mnie uwierać. Zastanawiałam się czy jeszcze nie pochodzić po mieście by wkurzyć trochę chłopaków, ale z drugiej strony został Lou i Whity więc musiałam wracać.
Tylko gdy otworzyłam frontowe drzwi, przybiegła wesoła Whity.  Nie mogłam przejść metra, bo bardzo plątała się między nogami, ale wreszcie zabrał ją Louis, który zajął ją jej ulubioną jak do tej pory zabawką (ma dopiero dwa miesiące i tych zabawek będzie mnóstwo).
-Wstał już Niall? - spytałam go.
-Przed chwilą, z Harry'm siedzą w kuchni.
-Okej, to ja wyjdę teraz z Whity.
-Nie trzeba, byłem z nią już dwa razy - pogłaskał ją po główce.
-Naprawdę? Dziękuję, jesteś kochany - przytuliłam go.
Gdy wyciągnęłam ręce by wziąć Whity coś zaczęło przeszkadzać mi w oku. Przetarłam je raz, potem drugi, aż straciłam w nim widoczność. Wypadła mi soczewka. Czułam jak całe oko mi łzawi.
-Wszystko dobrze? - wszedł Niall.
-Soczewka mi upadła, nic sie nie stało, założę nową.
Popędziłam do góry, bo już prawie nie otwierałam prawego oka. Przemyłam je wodą, ale do umywalki wypadła mi kolejna soczewka. Przeklęłam pod nosem, ale moje oczy już tak nie łzawiły. Bez szkieł kontaktowych lub okularów byłam niemal ślepa - wynik długotrwałego uczenia się z laptopem wiele lat do tyłu.
Wymacałam pudełeczko z kontaktami by je na nowo założyć, ale nie mogłam. Po włożeniu jednego cały czas wypadał, po prostu się nie trzymał. Powtarzałam tą czynność kilka lub kilkanaście razy i nic nie skutkowało.
Jakoś weszłam do pokoju i założyłam okulary, leżące koło książki na półeczce nocnej.
 Wtedy wszedł też zaniepokojony Niall.
-Czemu masz okulary?
-Nie wiem czemu nie mogę założyć soczewek, nie trzymają się.
-Może pojedź do okulisty, dzisiaj masz koncert i chyba nie wystąpisz w goglach.
Zmroziłam go wzrokiem. Nie lubiałam gdy ktoś cokolwiek mówił o okularach, choć powinnam się przyzwyczaić. Nosiłam je całe 5 lat, aż do teraz.
-Raczej powinnam. Okej, to pojadę, niedługo wrócę.
Pocałowałam go w policzek i znikłam za drzwiami. Zbiegłam na dół, natrafiając po drodze na różowy pojazd.
Co było dziwne to to, że za kierownicą siedziała(?) Whity. Była zdezorientowana. Samochodzik popychał Harry, a któż by inny.
-Czy ciebie do końca powaliło Harry? - zapytałam go, gdy cieszył się jak małe dziecko.
-Czemu? Przecież Whity świetnie się bawi.
-Chyba nie wytrzeźwiałeś od wczoraj.
-Założyłaś okulary i już myślisz, że jesteś taka mądra.
-Nie ... denerwuj. Wiesz Harry, chyba powinieneś powiedzieć nam coś na temat Mel? - wkurzył mnie i dlatego posłużyłam się takim argumentem.
Wstał i wyjął Whity,a ona pobiegła do Niall'a który stał na schodach.
-Ale co? - zdenerwował się, bo Lou i Nialler przysłuchiwali się nam.
-Ty już dobrze wiesz co.
-Mówiła ci coś - ściszył głos.
-Nie, ale wystarczy umieć słuchać, a ty powinieneś zamykać swoje drzwi.
Nic nie odpowiedział. Ucieszona ze swojej wygranej wyszłam z domu. Musiałam czym prędzej załatwić sprawę z soczewkami, bo już za dwie godziny musiałam jechać na miejsce w którym odbędzie się koncert.
Dobrze znałam drogę do mojego okulisty, bo przecież jeździłam do niego co pół roku, odkąd zaczęłam nosi okulary. Do teraz pamiętam swoje pierwsze, różowe.

Przypominając sobie wcześniejsze czasy, moja złość na Hazze zaczęła ustępować, więc pięści które zacisnęłam na kierownicy rozluźniałam, a knykcie już nie były takie białe.
Oczywiście (ale trochę nie fair w stosunku do kolejki) weszłam pierwsza. Mój okulista zdziwił się, ale tylko troszkę, bo wizytę miałam umówioną na za dwa tygodnie. Na początku zakropił mi oczy, czego nienawidziłam od zawsze. Potem przez taką dużą maszynę (nazwy nie zapamiętałam) zbadał je, bo sądził że to konieczne po tym co mu powiedziałam. Wyników mogłam się spodziewać za kilka dni. Ale jednak dzisiaj czekał mnie koncert w goglach. Nic nie dało się zrobić na teraz, musiałam to jakoś przeboleć.
Wróciłam do domu, ale tylko na dosłownie sekundkę, by zostawić samochód i powiedzieć chłopakom, że już jadę.
Przyjechał po mnie Dany. On nigdy mnie nie widział w okularach i chyba też nie miał świadomości, że noszę kontakty. Nigdy nic nie komentowała i to w nim lubiłam. W aucie była i Melanie. Na szczęście ona była gadatliwa i po pół godziny (które minęły bardzo szybko), dojechaliśmy do Areny w Windsor. Przed nią stało kilka ciężarówek oraz widoczna była długaśna kolejka, która cały czas się zmniejszała.
Nie mogłam zatrzymać się przy fanach, bo Dany mnie popędzał.
Daiana i stylistka obsypywały mnie masą pytań, czemu nie chcę zdjąć okularów. Przecież gdybym to zrobiła, pewnie bym zleciała ze sceny, albo gorzej, choć wolałam o tym nie myśleć.
Wszyscy tancerze byli już gotowi i przeze mnie musieli sami zakładać zerówki, by była to część stylizacji.
Buty na platformie i słupku były moim znakiem rozpoznawczym, ale dzisiejszy strój przypadł mi szczególnie do gustu.
Spodnie w paski były modne i rzucały się w oczy, a buty które z reguły są w kwiatuszki lub jednobarwne, teraz błyszczały się w oczach na dużej odległości.
Koncert wypadł świetnie (przynajmniej dla mnie). Co prawda pomyliłam się kilka razy i w momencie na wyższe dźwięki wybuchnęłam śmiechem, ale ten występ zaliczał się do moich ulubionych.
Potem byłam dostępna dla fanów z biletem VIP- owskim. Nie było ich dużo, bo jak wspominałam nie była ze mnie Katy Perry czy Lady GaGa. Mało osób wydało na ten bilet 2000 funtów, by tylko się ze mną spotkać.
Wróciłam do domu niesamowicie wykończona. Pierwszy raz na koncercie tak dużo się ruszałam.
Whity już spała, a Harry chyba dlatego że się obraził wcale na mnie nie czekał. Tylko Niall i Lou siedzieli w kuchni. Przytuliłam ich na powitanie w tym samym momencie, bo o niczym tak nie marzyłam jak o łóżku.
Dopiero na schodach gdy wchodziliśmy do góry, zauważyłam że Blondyn jest w samych bokserkach, a Tomo w samych spodniach od piżamy. Nie powinno na mnie to robić wrażenia, widziałam takiego Niall'a już pół roku i mieszkałam długo z braćmi, ale przyłapałam się na tym, że gdy Nialler wszedł do mojego pokoju i rozmawiałam z Lou, który zaoferował się że może wychodzić z Whity rano, patrzyłam się przez moment na niego z rozdziawionymi ustami. Szybko się opamiętałam i życzyłam mu dobrej nocy.
Ledwo patrząc na oczy, wzięłam prysznic i weszłam do łóżka, gdzie czekał na mnie Niall. W ogóle nie przykryty, specjalnie mnie prowokował. Wytrwałam już bez seksu miesiąc i na razie nie zamierzam się poddać.
Położyłam się obok i od razu zaczął całować mnie po ramionach.
-Niall...
Mruknął coś niezrozumiale i w końcu moje postanowienie nie przetrwało.

-------------------------------

Jakoś sobie radzę bez laptopa. Na kartce pisać nie umiem, bo przy dwóch zdaniach wymiękam, ale prawie koniec roku, więc zabieram laptop młodszemu bratu (9 lat) i piszę rozdział od 22.00 do czasami 1.00 w nocy.
Ale już się przyzwyczaiłam. Najgorzej jest w dzień, gdy snuje się po domu bez celu - tak jak mówi mój tata. To dla mojego dobra, bo uzależniłam się od internetu. Super, może mi kupić teraz nowy, ale nieee wciska mi książka za książką, bo to 'ciekawsze zajęcie' taaa chyba sprzed ery komputerów, czyli 100000 lat temu.

PS: Rozdział miał być jutro ale dodałam dziś, bo ładnie komentujecie.
8-10 komentarzy i dodam następny :DD

10 komentarzy:

  1. Oo :-). Jak slodko, koncowka najlepsza <3

    OdpowiedzUsuń
  2. zdecydowanie końcówka Ci wyszła ;)
    ale i tak jest bardzo mało Niall'a i Olivii :c

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojojciu ! :* To było przesłodkiee . <3 Uwielbiam to opowiadanie. Czekam na nowy rozdział . : ) ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. <3 Cudnyy rozdział .. Daria

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniale piszesz! Naprawdę się do tego nadajesz! *.* ♥
    Zachęcam do czytania mojego nowego opowiadania, wyrażania opinii w komentarzach i dodawania do obserwowanych! ;3
    http://forever-hyhy.blogspot.com/
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Omnomnom jak słoooooooooodko *_*
    Matko...
    uwielbiam ! ♥

    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. jak mnie tu dawno nie byłoo
    nadrobiłam wszystkie zaległości ;)
    boski rozdział :d
    czekam na nn
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SPAM
      Przepraszam skarbie poniosło mnie
      -To nie jest wytłumaczenie- szepnęłam cicho
      Odwróciłam głowę aby nie spojrzeć w jego czekoladowe tęczówki, które hipnotyzowały mnie za każdym razem gdy w nie patrzyłam. Chwycił mój podbródek i delikatnie odwrócił w swoją stronę, tak że spoglądałam w te jego piękne oczy.
      jeśli jesteś zaciekawiona dalszym losem bohaterów zapraszam na http://i-will-give-you-everything.blogspot.com/
      jeśli nie lubisz spamu to przepraszam

      Usuń