Obserwatorzy

wtorek, 4 czerwca 2013

Chapter 44.

Tak jakby, to był ostatni nasz dzień tutaj. Dlatego tak jakby, bo jutro będziemy tu równo do południa i wtedy zakończy się nasze Melbourne, choć jestem pewna że to miejsce pozostanie mi w pamięci i jeszcze kiedyś tu wrócę.
Długo będę tęsknić za gorącym klimatem, promieniami przeszywającymi na wylot i nawet tymi ludźmi których nie znam, ale zawsze gdy jestem w sklepie, czy fanka 1D, która prosi mnie o wspólnie zdjęcie są tacy przyjaźni i emanuje z nich taka empatia, że trudno kogokolwiek stąd nie polubić.
Rano długo zwlekaliśmy ze wstaniem. Pomimo spuszczonych rolet, całe pomieszczenie było jasno rozświetlone. Zanim jeszcze otworzyłam oczy, położyłam się na torsie Niall'a, który bawił się moimi włosami. Pamiętam dobrze, gdy jeszcze kilka minut temu dokładnie rozróżniałam jego zapach. Teraz wcale już go nie czuję. Przyzwyczaiłam się do niego, tak samo jak do mojego.
Jednak trzeba było wstać, choć bardzo nie chcieliśmy. Gdy ja się ubierałam, Niall robił śniadanie. Przez te kilka dni nie miałam czasu na jakieś szczególne upiększenia, nawet już od uzależniłam się od prostownicy, po części dlatego że się spaliła, a nie miałam zamiaru kupować tutaj. Wolałam sprawdzony już wiele razy prze moje suszarki, prostownice i lokówki - Boots. ale teraz zastanawiam się czy mi nadal potrzebna. Poświęciłam kilkanaście minut na pomalowanie paznokci na biały kolor. Czułam, że dzisiejszego dnia, powinnam jak najlepiej wyglądać.
Przy śniadaniu Niall był bardzo pod denerwowany. Nie wiedziałam jaki moment dzisiejszego dnia wywarł na nim taką presję, ale jego stałe wyluzowanie teraz doszczętnie zniknęło.
-Niall wszystko dobrze? - zapytałam gdy szliśmy wzdłuż jednej z ulic.
Pokiwał tylko głową i to już znaczyło o tym, że coś jest nie tak.
Ale od tamtej pory starał się normalnie ze mną rozmawiać. Uśmiechał się i śmiał. Zauważyłam też, że jedną dłoń cały czas trzymał w kieszeni, jakby miał tam jakiś skarb.
Nie wiedziałam co będziemy robić, ale nie pytałam o to, wolałam zdać się na niego.
I podziałało.Bardzo oryginalnym pomysłem było zabranie mnie do zoo. Czasami jego pomysły były naprawdę zaskakujące.
Szczególnie podobało mi się karmienie zwierząt, najbardziej małego słonia.
Choć miałam dać mu jedną porcję, nie mogłam się oprzeć i kupowałam jego jedzenie do póki miał dosyć. Za to Niall szczególnie przywiązał się do jednego z kangurów, raczej jednej. Była oswojona, więc ją przytulił, ale zaraz oberwał po głowie, co była albo i nie zamierzone przez kangurzyce.
Odkąd pamiętam zawsze miałam słabość do dzikich kotów, więc dużo czasu spędziłam w miejscu im przeznaczonym. Akurat zostały same małe i chciałam jednego 'pożyczyć', ale gdy mama jaguar zaszła mi drogę, wiedziałam że nie będzie miło i szybko odłożyłam jej dziecko.
Niestety po dwóch godzinach musieliśmy opuścić zoo, gdyż zawadzaliśmy grupie turystów. Czym bliżej byliśmy naszego wypożyczonego domku, tym bardziej zdenerwowany był Niall. Zmieniłam więc kierunek. Poszliśmy do lodziarni. Kupiliśmy sobie po jednym lodzie i wyszliśmy do parku.
Zanim jeszcze go zaczęłam, zobaczyłam wiewiórkę. Nigdy nie miałam okazji takowej nakarmić, bez wahania podeszłam do niej z żołędziami.
Na szczęście była oswojona i nie rzuciła mi się na twarz. Po tym od razu wróciłam do Niall'a, który siedział na ławce.
-Z wszystkimi tak dobrze się dogadujesz. Z ludźmi, z dziećmi nawet ze zwierzętami - to nie było pytanie, a raczej stwierdzenie.
-A dzieci to nie ludzie? - chciałam rozluźnić atmosferę, bo powiedział to całkiem na poważnie.
-Wiesz o co mi chodzi - uśmiechnął się.
-No nie wiem, po prostu tak jest. Chyba zawsze tak było, ale jak wszyscy mówili o mnie, że mam serce z kamienia, to zaczęłam w to wierzyć.
-Jak to właśnie było, z nami tak dobrze się dogadujesz z Melanie też, czemu w szkole miałaś tylko dwie przyjaciółki.
-Nie chcę o tym rozmawiać.
-Proszę, nie rozumiem tego.
-Może to dlatego że nigdy się nie przystosowałam. Miałam wielkie marzenia, na przykład nie chciałam mieć nigdy męża i być prawnikiem.
-Czemu? - nie chciałam go zdenerwować mówiąc to, ale chyba tak się stało.
-Nie wiem, byłam młoda i jako jedyna nie miałam nigdy chłopaka, co miałam myśleć.
-Kontynuuj.
-To nie tylko przez te moje marzenia. Nawet to ze ubierałam się na różowo było punktem żartów. Potem już tak dalej szło. Wszyscy chodzili na imprezy prócz mnie. Zostawałam w domu i czytałam książki. Byłam wrogo nastawiona do całej mojej klasy i już nikt nie próbował do mnie dotrzeć.
-Aż... - przerwał mi.
-Aż jeden chłopak zaprosił mnie na ognisko, nadal nie wiem czemu. Resztę już wiesz.
-I to dlatego twoi rodzice się wyprowadzili? To jest trochę dziwne.
-Też tak sądziłam. Mama ostatnio mi powiedziała, że to było zaplanowane, ale nie wiedzieli jak mi to powiedzieć, więc mój wybryk był tylko wymówką. Czemu akurat teraz się tym zainteresowałeś?
-Zawsze mnie to ciekawiło.
Po tej naszej rozmowie sama układałam sobie wszystko w głowie. Niesamowite jak los, który przez kilka lat dawał mi się we znaki, teraz dał mi takiego Niall'a który zmienił moje życie w bajkę.
Wróciliśmy jednak do domu. Zaczęło mnie denerwować to jak jego humor gwałtownie się zmieniał. Nie wiedziałam czy jest chory albo czy komuś coś się stało, ale nie mogłam nadal tak o to pytać. Spakowaliśmy się na jutro w milczeniu.
-Pójdziesz ze mną do jazzuzi?
Kiwnęłam głową. W domku było jedno jazzuzi, ale odkąd zwiedzałam dom, kompletnie o nim zapomniałam.
Do pomieszczenia weszłam sama, Niall musiał na chwilę pójść do kuchni.
Nie wiem na co czekałam, ale tylko przyglądałam się kształtowi jazzuzi.
-Co jest? - wzdrygnęłam się od jego głosu - Przepraszam że cię wystraszyłem.
-Nic nie szkodzi.
Zauważyłam że w ręku miał szampan i dwa kieliszki. Odłożył je na podłogę.
Rozebraliśmy się do bielizny i weszliśmy do wody.
Nie zdążyłam usiąść na podeście, a przyciągnął mnie do siebie. Nie mówił nic tylko patrzył się w moje oczy. Dokładnie coś analizował.
*muzyka*
-Kocham cię - szepnął po jakimś czasie.
-Kocham cię.
Tylko gdy to powiedziałam, namiętnie mnie pocałował. Naprawdę tego dnia go nie poznawałam. Kontynuując pocałunek złapał mnie w talii i podniósł do góry.
Nie liczyłam ile to trwało, podobało mi się jaką zmianę przeszedł, nawet jeśli była jednodniowa.
Odsunęliśmy się od siebie, gdy coś puknęło w szybę. Od razu pomyślałam że to jakiś durny ptak, który nie widzi szyby.
-Czas na kolację? - zapytał uśmiechając się uwodzicielsko.
-Jasne.
Zdecydowanie coś planował. Na pewno to nie było przypadkowe. Może chciał żebym poznała jego całą rodzinę, babcie, dziadków itd.
Gdy wyszłam z wody skierowałam się do pokoju, żeby się przebrać. Niall poszedł prosto na zewnątrz.
Nie wiedziałam jak się ubrać, czy jest to normalna kolacja czy tak jak myślałam jakaś bardziej oficjalna. Wreszcie zdecydowałam się na sukienkę, którą śmiało bym założyła na co dzień. Nie byłam też pewna gdzie pojedziemy. Niall był dzisiaj bardzo tajemniczy, aż za bardzo.
-Nie panikuj - powiedziałam do siebie, gdy kończyłam się malować.
Torebkę wzięłam pod pachę i wyszłam tylnymi drzwiami jak wcześniej Nialler.
Zaparło mi dech w piersiach, gdy zobaczyłam że droga od wejścia do stolika na końcu podwórka, usłana jest różami i po bokach stały świece w równym rządku.
"Boże" - pomyślałam sobie.
Nieśmiało zaczęłam iść wzdłuż drogi. Targały mną emocje w środku. Część mnie chciała zostać i dowiedzieć się po co to wszystko, a druga część chciała uciekać - jak najdalej i nie dać w nic się wplątać.
Ale i tak nadal stawiałam stopę za stopą, małe kroki. Gdy go ujrzałam zniknęły wszystkie moje wątpliwości. Chciałam go jak najszybciej przytulić, zobaczyć go z bliska. Przyśpieszyłam krok. Gdyby nie ograniczały mnie wysokie buty, pewnie bym do niego pobiegła.
Wreszcie do niego doszłam. Uśmiechnął się i odsunął przede mną krzesło, a potem sam usiadł na przeciwko. Miał na sobie białą koszulę i ciemne jeansy.
Potrawy które przygotował spożyliśmy niemal w milczeniu. Z minuty na minutę moje przewidywania dotyczące tego że w coś się wpakuję, znikały.
Gdy skończyliśmy dopijać szampana, na którego nie starczyło wcześniej czasu, Niall się podniósł. Zrobiłam to samo, prawdo podobnie miał zaplanowany następny punkt wieczoru. Wzięłam swoją torebkę i ruszyłam w stronę drzwi, ale po dwóch krokach delikatnie mnie zatrzymał i odwrócił się do mnie.
Wahał się. Nie wiedziałam czemu, ale to było widać, nie wiedział co zrobić i jak.
Miałam już powiedzieć, że jeśli w ten wspaniały sposób planuje mnie rzucić, ale coś w podobie, ale to on zrobił pierwszy krok.
Ujął moją prawą dłoń i klęknął na kolano. Wszystko we mnie zaczęło wołać, myśli pędziły jak oszalały, a ja planowałam jak tu uciec. Mogłabym nawet przeskoczyć przez płot, tylko żeby się znaleźć teraz gdzie indziej, tylko nie w tym miejscu. Jak mogłam nie posłuchać głosu rozsądku i tu przyjść. Byłam blisko tego by z wrzaskiem uciekać jak najdalej.
"Nie słucham, lalalalalalalalalalalalala" - powtarzałam sobie w myślach.
Chciałam się uszczypnąć by sprawdzić czy to mi się nie śni.
-Olivio Feidley, przyrzekam cię kochać do końca mojego życia, czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie? - przez cały ten czas głęboko patrzył się w moje oczy.
Pierwsze co chciałam odpowiedzieć to " nie, nie, nie , nigdy w życiu".
Potem "człowieku, na głowę upadłeś, mam 19 lat". Tylko nie chciałam zranić jego uczuć, by go nie stracić. Chciałam dobrać starannie słowa, by delikatnie mu odmówić. Przecież on to Niall Horan, co by się stało gdyby wziął teraz ślub. Paul by chyba go zabił, a jego fanki mnie. Zachował się tak jakby tego nie wiedział.
Miałam już ułożone w głowie zdanie, którym mu odmówię, nie raniąc zbytnio jego uczuć, chociaż tak sądziłam, ale każda odmowa, w jakikolwiek sposób go zaboli.
Otworzyłam usta i szepnęłam "tak".
Oczy mu się rozszerzyły, a ja zastanawiałam się jak ten wyraz ze mnie wyszedł, przecież planowałam co innego.
Wyjął z granatowego pudełeczka pierścionek z wielkim kamieniem. Nie mógł brać tego na żarty, bo sam pierścionek kosztował go pewnie majątek.
Chwilę później miałam go już na palcu. Podniósł się, ujął mnie w tali i zakręcił mnie wokoło siebie. Nie mogłam w to uwierzyć. Przez głowę przemykało mi tylko : wychodzę za mąż, mam 19 lat, co ludzie pomyślą, Daiana i rodzice mnie zabiją, czemu się zgodziłam?
Zgodziłam się bo go kocham, tak naprawdę. Kocham go jak nic na świecie, wiem ze to moja druga połówka, choć to powinno być dla takiego odmieńca jak ja niemożliwe, a jednak. Mogłam sobie wyobrazić nas za kilkadziesiąt lat, otoczenie wnukami, ich śmiechem, to takie realistyczne.
-Kocham cię, tak bardzo. - powiedział, gdy odstawił mnie na ziemię.
-Kocham cię, na zawsze.

-----------------

I jak? Nie obrażajcie się za to, jeśli pomysł się nie podoba, ale to nie będzie tak jak myślicie, wszystko wytłumaczę w następnym rozdziale już za kilka dni bo 9.05 :D Ale warunkiem jest 8-10 komentarzy :)

Ankieta dalej obowiązuje, jeśli ktoś nie głosował.

11 komentarzy:

  1. nie wiem co napisać :x
    mam pustkę w głowie , a w oczach łzy ze wzruszenia i smutku. smutku dla tego ,że pewnie niedługo skończysz to pisać ;c a bardzo tego nie chcę. rozdział jest cudny !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zostało mi jeszcze trochę rozdziałów ... :*

      Usuń
  2. Cudoownee ! Nie mogę się doczekać następnego ! :) Daria

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie!!!! Czekam na nastepny!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Huhu, też chcę takiego męża - Niall Horan. ♥
    Hahaha, co ja mówię to już jest mój mąż! :D
    czekam na nn i dodaje siię do obserwatorów. ;)

    http://traversing-the-sample.blogspot.com/ liczę na rewanż :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no rozdział suppeeerr. Jest prze cudowny. Podoba mi się i to bardzo ten zwrot akcji. Super że będą mężem i żoną i będą mieć może dzieci. Nie no rozdział po prostu ekstra. Jak go przeczytałam to byłam wzruszona. Jest super.
    Pozdrawiam cię i nie mogę się doczekać kolejnego <3
    Kocham cię i twoje opowiadanie :*** !!!!!
    Twoja fanka

    OdpowiedzUsuń
  6. Na twarzy mam wielkiego banana :D
    To było takieeeee słodkie :3
    Oby wiecej takich momentów :)
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  7. Och Och jakie słodkie też chcę takie zaręczyny.A co do rozdziału to jak zwykle świetny czekam na nn -Oliwia

    OdpowiedzUsuń
  8. Owwww Uwielbiam ;D
    To mega słooodkie ;D
    Kocham *__*
    Pozdrawiam Bella♥
    ___________________
    Przy okazji zapraszam na imagina z Louisem:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooooo :D
    Jakie sweet *.*
    Cudny rozdział :D
    Zgadzam się ze wszystkimi powyżej. No co mogę więcej powiedzieć...
    Po prostu więcej takich słodkich momentów :*
    Czekam nn :*

    http://onewayoranother-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialne, ciekawe jak reszta zareaguje. Czekam na next :DDD !

    OdpowiedzUsuń