Obserwatorzy

sobota, 18 maja 2013

Chapter 40. !

Powoli zaczęłam otwierać oczy. Chciałam się wyrwać z tej czarnej pustki, walczyłam z nią. Nawet po otworzeniu oczu widziałam tylko zamazane kształty. Usłyszałam jakieś ciche głosy, ale nie mogłam ich dosięgnąć. Czym dłużej leżałam, mój wzrok się poprawiał. Głosy były wyraźniejsze, a postacie stojące nade mną, bardziej wyraźne.
-Olivia słyszysz mnie? - usłyszałam wreszcie, ale nie mogłam na razie przyporządkować głosu do osób które znam.
Poczułam dotknięcie na ramieniu i znów mimowolnie zamknęłam oczy.
Nie mogłam się przebić przez tą nienamacalną powłokę dzielącą mnie od świata rzeczywistego, a czarnej dziury która z uporem walczyła o mnie.
Zebrałam wszystkie pozostałe we mnie siły i znów otworzyłam oczy, tym razem już gwałtowniej, chciałam dołożyć wszelkich starań by odpowiedzieć na ich histeryczne wołania.
Nareszcie, sylwetki stały się wyraźne, rozpoznałam twarze nade mną i już wyraźnie słyszałam każdy głos, nawet ten mówiony szeptem.
-Niall? - spróbowałam powiedzieć, ale wyszło dość cicho.
Lekko poruszyłam głowę w stronę chłopaka.
-Jestem tutaj- pochylił się nade mną.
Nie zauważyłam kto, ale ktoś wyszedł z sali. Czując wreszcie, że nie jestem podatna na to co do tej pory mnie ograniczało, rozejrzałam się po sali. Było dość ciemno, nie wiedziałam i tak która godzina, ale białe pomieszczenie rozświetlało tylko kilka włączonych lamp.
-Gdzie jestem? - zapytałam trochę głośniej niż wcześniej.
-W szpitalu, nie martw się skarbie wszystko będzie dobrze.
Podniosłam lekko kąciki ust, nie chciałam żeby był tak przybity. Czułam się dość dobrze, ale musiałam sobie tylko przypomnieć jak się poruszyć.
W tym momencie przyszedł facet w białym fartuchu, lekarz. Jednym gestem ręki, wyprosił wszystkich z pokoju.
-Jak się czujesz? - zapytał mnie.
-Lepiej niż wcześniej - znów uśmiechnęłam się blado, by dać znak że jest ze mną okej.
-To tylko faza przejściowa. Zrobiliśmy badania serca i głowy, wszystko jest poprawne. Za kilka godzin będziesz znów normalnie funkcjonować.
-Czemu tak się stało? - nie mogłam, a raczej nie chciałam utworzyć dłuższego zdania.
-Według mojej analizy, to przez zbyt wyczerpujący tryb życia i gwałtowną zmianę w trybie odżywiania lub wysypiania się?
-Zaczęłam chodzić na siłownię.
-Właśnie, przez to że to nastąpiło z dnia na dzień. Proponowałbym basen lub jogging. A dopiero potem siłownię.
-Dziękuję.
Uśmiechnął się do mnie i wyszedł. Jak on zniknął pojawili się pozostali.
Widziałam już Zayn'a, Lou, Liam'a i Niall'a. Nie było Melanie i Harry'ego.
Podparłam się na łokciach i zaczęłam się znów rozglądać, być może siedzieli tu gdzieś, ale nie, wcale ich nie było.
-Zaraz przyjadą, pojechali po ubrania dla ciebie - pocieszył mnie Liam, bo zorientował się o co mi chodzi.
Tak jak obiecywał, pojawili się pół godziny później. Harry chyba przewidział, że już się przebudziłam,

dlatego kupił kilka pudełek pączków. Sama żadnego nie zjadłam, nie miałam na razie na to ochoty, ale ich wygląd od razu poprawił mi humor.
Rozmawiałam z nimi do samego rana, aż promienie przebiły się do pomieszczenia. Siedzieli tu ze mną całą noc, chociaż każdy wychodził zjeść etc, prócz Niall'a siedział cały czas.
Daiana również miała ciekawą noc. Cały czas musiała tłumaczyć że to co wczoraj się stało nie jest wynikiem żadnej choroby.
Koło 6.00 rano przyszła pielęgniarka ze strzykawką w ręce. Przeraziła mnie wielkość igły, zawsze się ich bałam. Wytrzeszczyłam oczy.
-Nieee!- krzyknęłam i szybko podniosłam się do pozycji siedzącej.
Kobieta się zaśmiała.
-Myślałam że jesteś w gorszym stanie. Ale widać że nie, więc dzisiaj igła nie będzie potrzebna.
Odetchnęłam z ulgą. Sprawdziła moje wyniki, tętno i ciśnienie.
-Chyba nie byłoby przeciwskazań żebyś mogła już wrócić do domu. Boli cię coś, masz zawroty głowy?
-Nie nic już mi nie jest.
-Więc możesz już wracać.
Od razu się ucieszyłam, nienawidziłam szpitali. Gdy pielęgniarka poszła, Melanie wręczyła mi ubrania które przywiozła. Ten jeden raz musiałam przeżyć w taki sposób ubrana. Wszyscy wyszli żebym się przebrała. Coś tam wiedziałam o tym co się nosi w szpitalu i o tym że tuniki które są zakładane, nie mają nic z tyłu.
Nie miałam problemu z podniesieniem się. Szybko się ubrałam, bo chciałam jak najszybciej wyjść.
Pozostali czekali na mnie na korytarzu. Zanim jednak wyszliśmy, Niall założył mi swoją czapkę, a Harry użyczył okulary.
Pewnie przewidzieli to że przed wejściem, chociaż była wczesna godzina, stało stado fotografów. Przed głównymi drzwiami rozpoznałam Dany'ego. Nie był zbyt gadatliwy i tym razem się z tego ucieszyłam, nie miałam ochoty odpowiadać na jakiekolwiek pytanie.
Nie był tylko on, rozpoznałam też trzech innych ochroniarzy, ale chłopaków. Próbowałam jak najniżej spuścić głowę, by nikt nie uchwycił mojego zdjęcia. Po drodze słyszałam wiele pytań : co się stało, na co jestem chora lub czemu tak szybko wyszłam.
Nic nie mówiła, ale tylko na to ostatnie pytanie nie znałam odpowiedzi.
Sama nie wiedziałam, przecież powinnam leżeć chociażby na obserwacji, a tak po prostu mnie wypuścili. Albo wcale mi nic nie było i to było tylko 'z przemęczenia' albo ktoś (czyli Melanie lub Daiana) załatwiła, abym wyszła przed czasem.
Nie byłam też pewna co do planu dzisiejszego dnia. Miałam umówioną wizytę u fryzjera, a co ważniejsze dzisiaj wieczorem koncert. Trochę głupio byłoby go odwołać.
Rozluźniłam się gdy wsiedliśmy do samochodu. Oczywiście nie wszyscy. Ja, Dany, Melanie, Niall i Liam jechaliśmy jednym, pozostali drugim.
Nie odzywałam się zbytnio gdy zadawali mi jakiekolwiek pytania. Miałam wrażenie że tyko Niall wiedział co czułam wewnętrznie. Nie chciałam robić wokół takiego zamieszania, pragnęłam tylko o tym zapomnieć, nic więcej - nigdy do tego nie wracać.
Na całe nikt nie stał pod domem z aparatem w ręku. Nikt by nawet nie podejrzewał, że tak prędko wyjdę.
Nawet w domu Niall w kółko się pytał czy nic mi nie jest lub czy nie chcę się położyć. Choć z jednej strony było to mega przeurocze, drażniło mnie.
Po jakimś czasie poszłam od nich wszystkich do góry, ale nie zostałam na długo sama, przyszedł za mną Niall.
I tak mimowolnie uśmiechnęłam się na jego widok. Powtarzałam że chcę zostać sama, a tak na prawdę wolałam żeby to on był przy mnie, nikt inny.
Jednakże nie przyszedł bez niczego, miał przy sobie dość duże pudełko, które od razu mi wręczył. Była to przesyłka od ... mojej mamy.
Zdjęłam papier z wierzchu i zdjęłam wieczko. Od razu szeroko się uśmiechnęłam na widok tego co było w środku. Nie rozmawiałam z nią dawno, czego żałuję, ale ona wcale nie zapomniała o mnie przez to. Z jednej strony byłam jej jedyną córką, chyba nigdy nie cieszyła się moich dwóch braci tak jak ze mnie. Wzorowa uczennica, wzorowa córka, ale jednak w ostatnim czasie coś się zepsuła.
-Chyba nie rozumiem, masz cały pokój pełen butów i chyba codziennie kupujesz nowe, po co następne? - moje rozmyślenia przerwał głos Niall'a.
Usiadł obok mnie na łóżku.
-Pamiętasz kiedy się tu wprowadziłam? - zapytałam go.
-Tak, 10 października.
Zdziwiło mnie że pamiętał nawet dzień.
-Nie będę się pytać czy wiesz czemu, bo raczej bym nie chciała do tego wracać. Ale czemu pamiętasz ten dzień, nawet ja nie wiedziałam którego to było.
Leciutko się zaczerwienił. Nigdy na ten temat nie rozmawialiśmy.
-Nie mówiłem jeszcze ci tego, ale spodobałaś mi się gdy od razu ciebie zobaczyłem, więc można by powiedzieć że to był jeden z moich najszczęśliwszych dni.
Teraz to i ja poczerwieniałam, naprawdę o tym nie wiedziałam.
-Ehm, czemu tego nie wiem, przecież mogłeś mi powiedzieć o wiele wcześniej, a nie dopiero w grudniu.
-Nie mówiłem nic, bo wiedziałem że podobał ci się Zayn.
-Podobał się, ale Zayn nie jest w moim typie.
Szczery uśmiech pojawił się na jego twarzy.
-A co w związku mają te buty.
-No więc, kilka dni przed tamtym szukałam tych butów, to były moje pierwsze na wysokim obcasie, nie wiem już nawet po co.  Mama musiała sobie to przypomnieć i mi je wysłała.
-Nie będą za małe?
-Mam rozmiar 3 (36), stopa nie rośnie mi od 4 lat.
Teraz się zaśmiał, lubiłam gdy to robił.
Następnie zrobił coś czego bym się nigdy z jego strony nie spodziewała. Niby żeby zobaczyć czy tak na prawdę mam tak małą nogę, podniósł ją do góry, ale nie wcale po to żeby to sprawdzić. Jego dłoń powędrowała do góry, do talii i przewrócił mnie na łóżko, w rezultacie czego leżał na mnie.
Długo nie zwlekał i zaczął mnie namiętnie całować, wcale się nie opierał, taki Niall podobał mi się.
Po jakieś chwili ktoś zapukał do drzwi.
-Wypad! - krzyknął Niall.
Chyba nie miał zamiaru przerywać, skoro już wcześniej jego nasze koszulki wylądowały gdzieś na podłodze.
Pukanie nie dawało za wygraną. Tym razem żadne z nas nie kiwnęło palcem by cokolwiek z tym zrobić.
Zajęci sobą nie zauważyliśmy ze drzwi się otworzyły i wszedł Paul (menadżer 1D).
-Niall!- krzyknął swoim basowym głosem i wyszedł.
Blondyn zaśmiał się. Zabrał swoją koszulkę, podążył za menadżerem.
Zażenowała mnie cała ta sytuacja, ale na szczęście nie musiałam za długo o niej myśleć, gdzieś spod warstwy  ubrań na fotelu zadzwonił mój telefon. Wygrzebałam go i odebrałam. Była to Daiana, na samym początku pytała się jak się czuję itd, widać było że nie chciała żeby takie coś się powtórzyło.
-A co z dzisiejszym koncertem? - zapytała po kilku minutach rozmowy.
-Wydaje mi się że mogę wystąpić, przecież gorzej by było odwoływać.
-Nie, gorzej by było żeby wczorajszy wypadek powtórzył się. Naprawdę dobrze się czujesz?
-Tak, inaczej chyba bym z tobą nawet nie rozmawiała.
-To świetnie, przyjdź tak jak wczoraj. Ale jak coś to zwróć się do Melanie, mnie dzisiaj nie będzie.
Zakończyłam rozmowę po czym odwróciłam się do drzwi. Wystraszyłam się gdy zobaczyłam że na łóżku siedzi Niall i przysłuchuje mi się. Nie słyszałam żeby wchodził.
-Już dzisiaj występujesz?
-Nie widzę powodu, żebym tego nie zrobiła. Nic się nie stanie, a w ogóle co chciał Paul.
-Nasz drogi Harry go tu przysłał i przez niego dostałem darmowy wykład na temat seksu.
-Chociaż przydatny?
-Nie sądzę, powiedział cytuję "zero seksu".
Wywróciłam oczami.
Co chwilę zerkając na zegarek, tak jakby miał się w błyskawicznym czasie przestawić, zaczęłam się szykować. Wizyty u najlepszego fryzjera w Londynie były niekiedy ustalane nawet rok wcześniej, nie chciałam zmarnować tego że dla mnie zrobił wyjątek i wpisał na za tydzień.
Biegałam od garderoby do pokoju i łazienki, a Niall leżący na łóżku tylko mi się przyglądał. Dopiero gdy wyszłam z łazienki w pełni gotowa odezwał się.
-Gdzie się wybierasz?
-Do fryzjera,  tobie też by się przydał - uśmiechnęłam się z ironią.
-A nie sądzisz, że jak na dzisiaj i wczoraj i dzisiaj to za dużo wrażeń, a do tego dzisiejszy koncert, nie za szybko to wszystko?
-Nie martw się za nas oboje, czasami wydaje mi się że nasze role lekko się pozamieniały.
Na ogół było tak że tylko nieliczne z moich wielu teorii były zrozumiały dla kogoś poza mną. Nialler tylko pokiwał głową, ale i tak wiedziałam że nie miał pojęcia co miałam na myśli.
-Pójdę z tobą - zaproponował.
-Jeśli chcesz posiedzieć kilka godzin to nie ma sprawy.
-Kilka godzin, to o ty będziesz robić?
-Ścinać, cieniować, malować i potem taka specjalna odżywka na godzinę.
-Znowu malujesz? Blond nie był zbyt fajny.
-Był fajny, ale już tak nie maluję, teraz na czarny.
Wywrócił oczami. Wzięłam torebkę i oboje wyszliśmy.
Na dole nikogo nie było, pewnie Paul ich zgarnął. Tym razem pojechaliśmy autem Niall'a, który stał już dość długo w garażu.
W salonie spędziłam 2 godziny, ale tego czasu Blondyn nie przesiedział we wnętrzu. Chodził do KFC, do cukierni i do lodziarni. Cały czas wracał z nową 'zdobyczą'. Jednak pod koniec zabiegu spodobało mu się to jaką mam fryzurę.
Włosy sięgały teraz już nie do połowy pleców, a do ramion i miały kolor smoły.
Poszliśmy potem do centrum handlowego zabić czas. Mieliśmy iść tam by pooglądać, a wyszło na to, że wychodząc nie mieściły mi się torby, ale Niall nie był lepszy, kupił prawie tyle samo rzeczy co ja.
Podwiózł mnie potem na próbę, a sam pojechał do domu by zawieźć te wszystkie rzeczy.
Nareszcie czułam, że całość jest przy mnie. Może i to wydawało się nie prawdo podobne i dla niektórych zupełnie zmyślone, ale na prawdę go kochałam. Nie było to jakieś zauroczenie, czułam że to ten jedyny, chociaż nie zawsze jest tak że ta druga połówka znana jest na całym świecie. Nawet dla mnie było to czasami dziwne.
Tak więc rozstawanie się z nim nawet na ułamek dnia dużo mnie kosztuje po tym gdy byliśmy tak długo oddzielnie. Nigdy nie rozmawialiśmy o tym i nie wiem jak to jest z jego strony, pewnie jakby czuł coś tylko przelotnie to znalazłby sobie jakąś inną dziewczyną, 100 razy ładniejszą i odpowiedniejszą dla niego. Sam kiedyś powiedział że nie lubi modelek, przez co teraz jest rozdarta.
Na próbie nie mogłam się skupić. Śpiewałam się i poruszałam jak zawsze, ale cały czas obserwowało mnie masę osób gotowi doskoczyć do mnie gdy się zachwieję. Wcale nie czułam takiej potrzeby, gdybym dalej się źle czułam nawet nie podejmowałabym się tego koncertu, ale jednak jestem i mam siłę wystąpić.
O wiele bardziej się ożywiłam, gdy podczas skąplikowanym zakładaniu sukienki razem z Melanie i moją stylistką, pojawił się Niall.
Nie obchodziło mnie że nie mam zapiętej sukienki albo że buty są odwiązane.
Przytuliłam go od razu, w rezultacie czego szeroko się uśmiechnął, a pozostali chyba nie mogli powstrzymać się od śmiechu, ale udałam że nic nie zauważyłam. Zostało kilka minut, ostatnie poprawki.
Gdy już miałam wychodzić na scenę okazało się ze gitarzysta nie jest w stanie wystąpić. Nikt mnie o tym nie poinformował wcześniej, bo myśleli że dojdzie do siebie. Źle zrobili, nie wiedziałam czy już wychodzić, co robić.
Nie wiem kiedy się to stało i jak, było to tak szybko. Stałam na scenie i zaczęłam śpiewać, a miejsce chorego gitarzysty zajął ku zdziwieniu każdego w budynku - Niall.
Sądził że to jedyne wyjście. Nie znał każdej mojej piosenki, jak ja jego, a do tego jeszcze grać, ale stwierdził że sobie poradzi. Miał rację, pomylił się tylko kilka razy, a tak to był wspaniały. Nie mogłam potem znaleźć słów by mu podziękować, inaczej byłaby to straszna klapa.
To że dzisiaj wszyscy byli w szoku nie mogło się równać z tym co będzie jutro się dziać w prasie, internecie czy telewizji.
Jak na dzisiaj miałam dosyć i chyba nie tylko ja. Niall który nie spał całą poprzednią noc wydawał się już obecny tylko w połowie.
Dany odwiózł więc nas do domu.
I znów zmierzch, kolejny dzień dobiega końca, choćby nie wiem jaki był piękny, jego miejsce zajmie noc.


-----------------------

Troszkę się rozpisałam:) Mam nadzieję że wam się spodoba, bo pisałam go na prawdę długo.
Teram mam coś dla was z angielskiej gazety 'marie claire', którą przywiozła mi ciocia, gdy przyjechała na Komunię do brata (tak, ciocia mieszka w Anglii)

Jak zobaczyłam ten napis, to prawie zawału dostałam, ale tekst pod spodem wyjaśnia że chodzi tu wyłącznie o modę.


A tutaj wywiad z Nickiem Grimshaw'em.


I jego wypowiedź na temat Harolda :)




------------------------------------------------------------------------------------


UWAGA ! DODAŁAM ZAKŁADKĘ ANKIETA ! PROSZĘ WEJDZCIE I ZOBACZCIE BO TO DLA MNIE WAŻNE!

7 komentarzy:

  1. nowy rozdział www.luvmyhoran.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. jestem zła na Poul'a ! czemu akurat w tym momencie ?
    hahaha rozdział super i szkoda , że już kończysz :c

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham, kocham.
    Cudownie napisana i idealnie dobrane słownictwo.
    Pisz szybko nowy.

    NOMINUJĘ CIĘ DO LIEBSTER AWARD.
    Więcej informacji znajdziesz w zakładce "Liebster Award"

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny jest cały blog po prostu jarm się czytając *.*
    Czekam na kolejny świetny rozdział *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko *w* Zakochałam się w tw. blogu *o*
    Dodawaj szybko następny. Zapraszam do mnie :3
    http://whodontbelieveinloveatfirstsight.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział ;*
    cieszę się, że z Olivią wszystko ok :)
    Ahh ten Paul, musiał przyjść w takim momencie ;d
    weny i czekam na następny ;3

    i nominowałam Cię do Versatile Blogger ;) więcej u mnie w zakładkach ;* http://socanwedoitalloveragain11.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. WITAJ .XX
    ZAPRASZAM DO SIEBIE NA NOWY ROZDZIAŁ < 3
    Liczę na szczerą opinię

    http://in-my-mind-i-cry-for-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń