Właśnie dzisiejszego dnia zaczynała mi się dwutygodniowa przerwa, którą zamierzam poświęcić wyłącznie sobie. Ostatnio latałam po świecie wypełniając czyjeś rozkazy, a to czy tego chciałam nawet nie było brane pod uwagę.
Nigdy nie narzekałam, ale czasem wolałabym zostać w domu i w podziurawionym swetrze oglądać jakieś bezsensowne telenowele.
Wreszcie nadszedł czas, gdy mogłam tak zrobić, ale też nie do końca. Chociaż miałam przerwę, mam w planach chodzenie w kilku dniach do studia, bo trwają przygotowania do mojego pierwszego teledysku, również jest pisana piosenka-bonus, którą piszę też ja.
Gdy się obudziłam Niall jeszcze spał. Połową kołdry która leżała na podłodze (a połową na łóżku) zakryłam go i wstałam. Można było się spodziewać że długo będzie spał. Wczoraj był taki zmęczony.
Poprzedniego dnia umówiłam się z Melanie na basen, zamiast na siłownię,która źle na mnie wpływa. Teraz będę jeździć na rowerze, biegać lub pływać. Niektórzy powiedzieliby że to niekonieczne, że niepotrzebnie to robię, ale przez ten szybki tryb życia przybyło mi aż 3 kg i lekko zaokrąglił mi się brzuszek. Zawsze należałam do osób szczupłych dlatego ten fakt mnie zaniepokoił.
Nie miałam pojęcia do której będzie spał Nialler. Ubrałam się, bo za chwilę miałam wychodzić. Nareszcie miałam pretekst by zakładać moje liczne bikini. W domu jeszcze chłopaki spali - była dopiero godzina 9.00.
Włosy tym razem spięłam wysoko na czubku głowy żeby się nie zamoczyły, ale pewnie to mi się nie uda.
Zbiegłam na dół i chwyciłam paczkę suszonych jabłek, po czym wyszłam
na dwór. Długo nie czekałam, aż na podjazd wjechała Melanie swoim nowym Garbusem. Dużo razy wspominała mi że ma słabość do tych samochodów. Sama nie widziałam w nich nic na plus, ale zawsze gratulowałam jej wyboru auta.
Wysiadła z samochodu, bo nie miałyśmy jechać nim. Z tego miejsca wszędzie mamy blisko, a basen znajdował się zaledwie 10 minut pieszo.
Trochę niepoważne było z mojej strony zakładając topik, gdy widać że te kilka centymetrów mi przybyło. Melanie tak jak Niall twierdzą że już przesadzam, dlatego nie poruszam przy nich tego tematu.
W szatni, gdzie przebierałyśmy się, okazało się że była tam moja 'młoda' fanka. Miała około 7 lat i gdy do mnie podeszła, zrobiła się cała czerwona i plątał jej się język, ale było to takie słodkie. Chociaż byłam już w kostiumie kąpielowym zrobiłam sobie z nią zdjęcie.
To nie było takie normalne wyjście na basen. Chciałam zacząć wreszcie uczyć się pływać, czego nigdy nie potrafiłam, może wcale się nie topiłam po wejściu do wody, ale jeśli bym miała płynąć na czas, pewnie byłabym ostatnia.
Melanie za to umiała. Na moje nie szczęście ratownik był koło 25 lat i całą naukę próbował ze mną flirtować, przez co Mel miała niezły ubaw. Gdyby mnie to nie denerwowało również bym się śmiała, nie mogłam przez to się na nią obrazić.
Tak jak podejrzewałam, całe włosy miałam mokre. Po przebraniu się, musiałyśmy więc czekać na zwolnienie jakiejkolwiek suszarki. Krótkie włosy, Mel wysuszyła w kilka minut, natomiast ja męczyłam się z moimi dobre pół godziny.
Gdy znalazłyśmy na terenie (w jakiejś części) mojej posesji, Malnie wyjęła z samochodu ubrania i weszłyśmy do domu. Chłopaki już powstawali. Mel poszła się do góry przebrać, a ja przywitałam się z Danielle, która czekała w salonie na Liam'a, który schodził już ze schodów. Nie mogłam uwierzyć w to, że będą się przeprowadzać. Dzisiaj szli pozałatwiać wszystkie sprawy związane z nowym domem. Oczywiście Dan poruszyła również temat mojego wypadku. Nie trudno było się dziwić, gdy cała Anglia o tym huczy.
Pozwoliłam Liam'owi porwać już dziewczynę, bo pewnie Melanie już się niecierpliwiła. Weszłam do góry, ale jednak zamiast zastać znudzoną Mel, ona stała w korytarzu i rozmawiała z Harry'm. Nie była to zwykła wymiana zdań, cały czas się śmiali. Gdybym nie usłyszała kilka tygodni temu od Hazzy, że jego i Mel nic nie łączy to właśnie tak bym teraz pomyślała.
Jak oboje mnie zauważyli, od razu ucichli.
-Znów zabiłam atmosferę - mruknęłam pod nosem, ale musieli to usłyszeć bo wybuchnęli śmiechem, podsycanym przez ostatnie pół godziny.
Był to trochę nerwowy śmiech, bo to co powiedziałam nie było ani trochę śmieszne. Chwilę potem Harry zniknął za drzwiami swojego pokoju, a Mel weszła razem ze mną do mojego i wbiła wzrok w ścianę.
-Czy o czymś muszę wiedzieć ? - zapytałam ją, od razu podniosła głowę i szeroko się uśmiechnęła.
-Skądże - odparła wesoło.
Nie drążyłam już tego tematu, bo chyba nie chciałam nic wiedzieć na ten temat.
Nie było sensu dłużej zwlekać z wyjściem nawet ze względu na to że mój brzuch już dawno się 'odezwał'.
Idealnie zaplanowanego grafiku na dzisiaj nie mam, tak też założyłam swoje najwyższe buty, miałam nadzieję że szybko wrócę do domu.
Jednak nie do końca też tak było. Już dawno nie byłam na takich porządnych, babskich zakupach. Razem z Melanie wypłaciłyśmy większą część z naszych kont bankowych (oczywiście nie takie same sumy, ja pracowałam jako modelka, piosenkarka i do tego regularnie otrzymywałam pieniądze od ojca, za to Mel utrzymywała się jako wpływowa modelka).
Na samym początku skierowałyśmy się do cukierni. Niedawno mijałam właśnie to miejsce samochodem i widziałam wielką reklamę deseru, którego bardzo chciałam spróbować, a z racji tego że się spieszyłam - nie mogłam.
Akurat pod cukiernią zadzwonił mój telefon. to Daiana - tak jak obiecywała- zadzwoniła sprawdzić czy mam coś na nową piosenkę. Trudno było mi się przyznać że nie, zaoferowałam się z tym, ale na razie nic mi nie wpadło do głowy. Jeśli przez następny tydzień będzie tak samo, ten song napisany będzie przez tą grupę, która napisała poprzednie. Nie chciałam żeby tak się stało. Teraz chłopaki mają koncerty, a ja siedząc w domu będę miała na to czas.
Rozmawiając przez telefon, Melanie weszła do sklepu po to co chciałam a przy okazji to samo dla niej.
Równo jak wcisnęłam czerwoną słuchawkę Blondynka wyszła z cukierni, ale nie z dwoma a z jednym opakowaniem.
-Miałaś kupić dwa.
-Była tylko jedna porcja, zbyt popularny ten twój deserek.
-Pewnie dobry.Nie szkodzi, jeśli chcesz możemy podzielić go na dwie części.
-Skoro takie to dobre, chyba warto się poświęcić - uśmiechnęła się do mnie i usiadłyśmy przy jednym ze stolików pod wielkim czerwonym parasolem.
Co do tego 'rozchwytywanego' deseru, dla mnie jak i dla Mel był on średni.
Po pierwsze był on za słodki, a do drugie jakieś 5 minut rozgryzałyśmy jak możemy zjeść tego banana. W końcu po tym jak próbowałyśmy go przeciąć łyżeczką, upadł na ziemię, my ryknęłyśmy śmiechem, tak że pół ulicy na nas się patrzyło, a cały nasz problem jak tu się podzielić znikł.
Następnie w celu rozpatrzenia kolejnych nowości, weszłyśmy do sklepu "Pink", może nie sklepu, a drogerii. Trudno nie byłoby zobaczyć takiego sklepu na normalnym tle Londynu, a jeszcze trudniej nie wejść do niego.
Lakiery, szampony, balsamy, kremy, perfumy, dezodoranty - wszytko można było tu znaleźć i wszystko było różowe. Chyba miałam szczęście że na taki sklep wpadłam z Mel, bo gdybym weszła do niego z Sam lub Alexis to czekałaby nie słowna śmierć. Obydwie nienawidzą tego koloru, a wszystko w nim ich obrzydza. Dlatego właśnie zawsze ukrywałam to jaki kolor lubię, pod przykrywką zielonego.
W sklepie rozdzieliłyśmy się. Ja z koszykiem oglądałam i wkładałam to co potrzebowałam ( lub nie ) i Mel tak samo. Wkrótce stanęłam przy kasie z całym, różowym wnętrzem koszyka. Ciężko było mi nie kupić czegoś co ładnie wygląda, śmiało mogłam się zakryć moją nową przyjaciółką, która wcale nie była lepsza. Ja za to chociaż wybrałam kilka rzeczy, choć z działu męskiego to też różowych - dla Niall'a. Dość szczegółowo ... znałam jego zapach i te perfumy które używa, więc nie miałam problemu z doborem.
Nie przemyślałam tego jak po całych zakupach dotrę do domu z takim ładunkiem, nigdy nie miałam siły w rękach, więc w szkole zawsze wybierali mnie ostatnią do gry w siatkówkę.
W sumie, po okrągłych 4 godzinach, wracałyśmy do domu mojego i chłopaków gdzie Mel miała samochód, tak obładowane, że zajmowałyśmy cały chodnik w szerz.
Przy swoim samochodzie Melanie włożyła swoje zakupy do samochodu i pomogła mi z moimi. Wreszcie obie stałyśmy wśród moich toreb w korytarzu.
Przeszłyśmy przez nie z trudem i dostałyśmy się do salonu. Nie sądziłam że ktokolwiek tu będzie, a jednak zastałyśmy Hazze i Niall'a. Usiadłam obok chłopaka i pocałowałam go, dzisiejeszego dnia jeszcze się nie widzieliśmy. Harry - wieczny singiel - wywrócił oczami. Na kilka minut Melanie do nas się dosiadła, ale dostała jakąś wiadomość i musiała iść. Tak więc zostałam z Loczkiem i Blondynem. Ku wielkim protestom Styles'a zdjęłam buty i położyłam je na stoliku. Czułam się jakby miały mi opaść.
Oglądali jakiś bezsensowny film, nie mając co robić wstałam i skierowałam się do góry, zabierając po drodze moje zakupy.
-Dzisiaj już nigdzie nie idę! - powiedziałam do siebie na schodach.
Wczłapałam się do garderoby, zostawiłam zakupy, zabierając uprzednio rzeczy dla Niall'a i poszłam do pokoju gdzie położyłam się na łóżku. Nie miałam nawet ochoty wstawać.
Mogłam się spodziewać, że ktoś prędzej czy później zakłóci mój spokój, a już bardziej mogłam się spodziewać że będzie to Niall.
-Może czas kupować płaskie buty - uśmiechnął się siadając obok mnie.
Podniosłam się do pozycji siedzącej.
-To odpada. Jestem za niska na płaskie buty.
-Trochę już przesadzasz. Nie jesteś niska, niektóre dziewczyny mają po 150 cm i nie chodzą w gigantycznych szpilkach jak ty. Jesteś zaledwie 10 cm niższa ode mnie.
-Tu nie chodzi tylko o to. Jak miałam chyba 15 lat i jeszcze nie umiałam przejść metra w takich butach wymyśliłam sobie, że w przyszłości tylko w takich będę chodzić i koniec.
Rozbawiłam go tym.
-Wiem że to głupie, ale nie chce nadal być ta najmniejsza - dodałam.
-To wcale nie jest głupie, tylko słodkie - przytulił mnie.
Pokiwałam głową z ironią.
-Chciałbym zobaczyć twoje zdjęcia z dzieciństwa, ale to potem. Teraz zabieram cię gdzieś, gdzie na pewno nie wpuszczą twoich butów.
-Wszędzie je wpuszczą. Chyba że nie na kręgle.
-I do gry w golfa.
-Przecież wiesz że nie umiem grać w golfa, tak jak nie umiem grać w nic innego.
-Zawsze możesz się nauczyć. Będzie fajnie.
-Skoro nie mam innego wyjścia to niech będzie.
Ucieszył się. Wyszedł na chwilę, ale gdy wrócił trzymał w ręku złożone ubrania w kolorach : biały, czarny, niebieski i czerwony. W drugiej ręce miał buty, których nawet nie miałam ochoty komentować.
-Tylko mi nie mów że to mam założyć - wyżaliłam się mu po tym jak zobaczyłam te rzeczy w całości.
-Oj nie przesadzaj, to pospolity strój do golfa.
-Nie sądzę żeby grali tam w butach szpitalnych.
Podniósł brwi i przez chwilę nic nie mówił.
-Olivia nie założysz tego, nie ?
Pokręciłam przecząco głową. Widać że nie był zły, chyba w środku i tak podejrzewał że nie pójdzie tak łatwo.
-To niestety tylko ja będę wyglądał jak pajac, przebierz się bo za kwadrans wyjdziemy, ok? - westchnął.
-No wiesz! Chciałeś mnie wrobić.
Uśmiechnął się, wziął ubrania, pocałował mnie i wyszedł. Zdecydowanie bardziej wolałam mieć go w domu, a nie co wieczór mieć do całowania jedynie poduszkę.
Zbytnio nie wiedziałam jak mam się ubrać, jedyne co to widziałam golfa w telewizji i tylko na tym mogłam się wzorować.
Jak dla mnie kolor czerwony i niebieski nie pasuje i pasować nie będzie. Wybrałam jeden z nich. Trochę bardziej natrudziłam się przy butach. Od dołka do dołka w koturnach biegać nie będę, już bez pomysłu wzięłam przykład z Niall'a i jego zamiłowania do vansów. Czułam się taka malutka.
Zeszłam na dół, gdzie Blondyn już kręcił się koło drzwi w 'swoim stroju', na pewno ja bym w takim gorzej wyglądała.
Podeszłam do niego i poprawiłam mu kołnierzyk od polo, po czym cmoknęłam go, teraz bez moich wysokich butów dzieliła nas większa odległość.
Pojechaliśmy jego samochodem, który był o wiele wygodniejszy od mojego, ale przy Niallu nie mówiłam tego bo Porsche było przecież prezentem od niego.
O tym, że gra w golfa wiedziałam od dawna, ale nigdy z nim nie chodziłam, bo po prostu wszystko co wymaga jakiejkolwiek sprawności sportowej dla mnie nie jest przypisane.
Przed wejściem jak zawsze zrobiono nam kilkadziesiąt zdjęć. Super - mam na sobie trampki i spódniczkę.!
Chyba osoby tu pracujące znały Niall'a, bo od razu weszliśmy na teren. Nie chciałam by ktoś mi tłumaczył jak wycelować w piłeczkę.
Chciałam być pierwsza, więc Blondyn podał mi piłeczkę, położyłam ją na trawie i dopiero wtedy zorientowałam się że jest różowa.
-No co? To specjalnie dla ciebie - przed Niall'em chyba nie ukryłam tego że kocham ten kolor.
Ogólnie nie było źle. W dwie godziny i tak przegrałam, ale za to się świetnie bawiłam. Potem poszliśmy na coś do picia do bufetu.
Niall zamówił piwo, a ja drinka, choć mój chłopak (jak mój lekarz) nie był zadowolony z tego powodu. Sądził że na razie powinnam odstawić alkohol.
Gorsze zamieszanie powstało gdy go piłam. Jakiś nachalny fotograf podbiegł do mnie i w czasie robienia zdjęć, pytał się czy ciąży mogę pić takie rzeczy. Nie wiedziałam czy wybuchnąć śmiechem czy zakrywać twarz, byłam zbyt zdezorientowana. Dopiero ochrona go wyprowadziła.
-Nie dziwię się im że doszli do takiego wniosku - mruknęłam pod nosem.
-Ale to wszystko przez to że nabrałaś trochę kształtów, chyba nic...
-Ha! wiedziałam, teraz to zauważyłeś że przytyłam!
-Nie strasz mnie tak. Już myślałem...
Podniosłam brew do góry, widać że na prawdę się przestraszył.
Trochę za dużo atrakcji jak na jeden dzień. Zaczęło się ściemniać, więc pojechaliśmy do domu. Miałam dosyć jak na jeden dzień, chciałam już iść spać. Wzięłam prysznic i szybko wczołgałam się pod kołdrę.
Przewróciłam się na bok i zamknęłam oczy, ale chwilę później coś mnie dotknęło, wręcz podskoczyłam i usłyszałam głos Niall'a, który kładł się obok mnie.
-Chcesz żebym zawału dostała?
Nie odpowiedział. Zajął się całowaniem mnie po szyi. W pewnym momencie oderwałam się od niego, bo coś mi się przypomniało.
-Czekaj, kupiłam ci dzisiaj coś, musisz mi powiedzieć czy ci się podoba.
Najwyraźniej nie miał na to ochoty, przyciągnął mniez powrotem.
-Jutro - szepnął mi do ucha.
-----------------------------------
Wiem, że rozdział może nie być zbyt dobry. Jestem wykończona - wszystkim. Ten tydzień był bardzo szybki(?). Ale chociaż pt. był ciekawszy, bo był odpust :D Ale to tylko to... i dalsze poprawianie ocen .;/
A jutro (chociaż 7 stopni) cały dzień spędzę na grze w siatkówkę - muszę ćwiczyć bo w pon. mam sprawdzian, a jakby to powiedzieć w sporcie jestem na poziomie dziecka z IV klasy podstawówki :D
W Ankiecie możecie dalej głosować.
Świetny,Cudowny,Boski,Mega...Nie wiem co powiedzieć :( Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział :D
OdpowiedzUsuńFajnie ci wyszedł i jest na serio dobry :D
Czekam nn :*
http://onewayoranother-one-direction.blogspot.com/
Po prostu niesamowity *w*
OdpowiedzUsuńUwielbiam *________________________*
dawaj nexta :D
+ Zapraszam do mnie http://whodontbelieveinloveatfirstsight.blogspot.com/2013/05/rozdzia-1.html#comment-form
Boski <3 Zakochałam się w tym blogu, od samego początku i nie mogę uwierzyć że to już 41 rozdział <3 Piszesz długie i świetne rozdziały...na prawdę masz duży talent :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam
http://one-direction-lose-my-mind.blogspot.com/
Super ! Bardzo mi się ten spodziewał i nie mogę doczekać się następnego ;]]
OdpowiedzUsuńNastępny świetny ! Boszzz genialny blog, ciekawe jak się potoczy dalej.
OdpowiedzUsuńJenny xoxo
świetne ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mn http://szufladkawyobrazni.blogspot.com/