Obserwatorzy

piątek, 10 maja 2013

Chapter 38.

Dzwonek do drzwi, kilkakrotne otwieranie drzwi i rozmowa. Te rzeczy, w tak krótkim czasie mnie obudziły. Nie miałam siły wstać z wygodnego łóżka, chociaż nie było moje.
Po tym jak zaprosiłam do siebie Jorga, nie przemyślałam tego, gdzie on będzie spał. Na samym początku nalegał, że ten tydzień może spędzić w hotelu, ale z mojej strony, skoro go zaprosiłam, miał być gościem tego domu. Problem pojawił się wtedy, gdy miał zająć któryś z pokoi, a ja nie miałam uprawnień by dać mu któryś z sypialni chłopców.
Jedyną poprawną opcją było oddanie mu swojego na ten czas, a ja przeniosłam się do pokoju Niall'a.
Z odgłosów na dole wynikało, że Jorge już wstał, więc i ja długo z tym nie zwlekałam.
Z przyzwyczajenia skierowałam się od razu w kierunku schodów, ale od razu przypomniałam sobie o tym, że nadal jestem w przykrótkich spodenkach, odsłaniających część tyłka i się zatrzymałam. Nie mogłam tak zejść do niego, było to po prostu nie poprawne.
Wróciłam tym razem do mojego pokoju, gdzie pod szafą leżała walizka mojego gościa.
Najpierw wzięłam prysznic i umyłam włosy w łazience, bo źle sie czułam po tym jak po wczorajszej podróży ich nie umyłam.
Będąc pewna, że Jorge jest czymś na dole zajęty, w mega krótkim ręczniku wyszłam do mojego pokoju i stanęłam przed szafą, żeby wybrać ubranie, gdy drzwi się otworzyły.
-Lo siento! Nie wiedziałem, że tu będziesz.(Przepraszam [...])
-Nic się nie stało, przecież nie paraduje nago - uśmiechnęłam się do niego, by zaznaczyć że nic się nie stało i by nie robił się coraz to czerwieńszy.
-Myślałem że śpisz, dlatego chciałem wziąć portfel i iść rozejrzeć się po okolicy.
-Poczekaj chwile i pójdę z tobą.
Kiwnął głową, wziął to co miał wziąć i wyszedł.
Dopiero później odrobinę skrępowałam się tą całą sytuacją, byłam pewna że ta znajomość podąża na inne (złe) tory i zdecydowanie za szybko.
Wysuszyłam włosy i takie jakie były pozostawiłam, już za bardzo je zniszczyłam, by ponownie zacząć myśleć o prostownicy, którą używałam prawie codziennie od 4 lat.
Lekko podkreśliłam oczy i przebrałam się, cały czas patrząc się na drzwi, które mogły w każdej chwili się otworzyć, ale na szczęście tak się nie stało.
Okulary były ostatnio moim tajnym sojusznikiem. Kupowałam je w oszałamiających ilościach, bo chciałam chociaż trochę ukryć się przed śledzącymi mnie 'aparatami'.
Zeszłam na dół, gdzie Jorge już czekał w korytarzu i pisał coś na telefonie.
-Kto przyszedł wcześniej? - przypomniałam sobie o wcześniejszym głosach.
-Kurier. Przyniósł ci dwie paczki.
Podał mi te rzeczy. Pierwsza to była zwykła biała paczka, a druga nieduże pudełko.
Otworzyłam pierwszą, choć nie od razu, trochę się potrudziłam zanim ją rozdarłam, ale to było oczywiste, bo nawet zwykłego lizaka czasem nie umiem otworzyć.
Oczywiście było do przewidzenia, że coś zrobię źle.
Po otworzeniu paczki, obróciłam ją do góry nogami, by zobaczyć adresata, ale nie zdążyłam, bo cała zawartość się wysypała.
Jorge zaczął je zbierać.
-Nie trzeba.
Po co miał je zbierać, skoro potem żeby je obejrzeć i tak je wysypię, tylko strata czasu.
Wzięłam jeden, imię i nazwisko nic mi nie mówiło, przy kilku następnych tak samo było. Ponownie wzięłam zewnętrzną paczkę by przeczytać od kogo jest. Okazało się że to od MLM (wytwórnia płytowa), a te masy listów to były listy od fanów. Strasznie mnie to ucieszyło, nigdy bym nie sądziła, że dostanę chociaż jeden taki.
Postanowiłam obejrzeć je później, otworzyłam jeszcze drugie pudełko.
Wyciągnęłam z niego dość duże etui w którym był tablet. Teraz już nie przychodziło mi nic od kogo mógłby być, a sama nazwa nadawcy lub raczej marki mi nic nie mówiła.
-Od kogo to? - spytałam przypatrującego mi się chłopaka.
-Nic nie mówił, może to jakiś prezent, nie wiem, nie znam się na markach angielskich.
-Dobra, nie ważne, spytam się potem chłopaków.
-Właśnie jak to jest, mieszkasz z piątką chłopaków, jak to się stało?
-To dłuższa historia i wolałabym do niej nie wracać.
-A nie przeszkadza ci to?
-Nie za bardzo, mieszkałam kiedyś z dwoma braćmi, a tutaj jest tylko trzech więcej.
-Fajna logika - zaśmiał się, przeanalizując to co powiedziałam, zawtórowałam mu.
Dochodziła południowa godzina, więc przydałoby się już coś zjeść, nie zwlekając dłużej, wyprowadziłam samochód i razem z Jorgiem skierowaliśmy się do centrum.
Auto zostawiłam na jednym z parkingów, chciałam pokazać mu Londyn, dlatego lepiej było to robić pieszo.
Gdy wczoraj wróciłam, lodówka była dosłownie pusta, więc na pewno musiałam zrobić zakupy, choć przeważnie robili to chłopcy, bądź z braku czasu - Dany. Nie ma to jak ochroniarz robiący zakupy.
Znajdowaliśmy się w 'dzielnicy' przeróżnych restauracji, barów, kawiarni i pubów.
Pozwoliłam Jorgowi wybrać miejsce gdzie będziemy jeść. Miałam nadzieję na coś w moim stylu, dystyngowaną restauracje. Od zawsze odkąd pamiętam, nawet jak byłam dzieckiem, jedliśmy w najlepszych restauracjach w Londynie, w ten sposób dorastałam i trochę trudno mi odrzucić przyzwyczajenie.
Trochę się przeliczyłam co do moich oczekiwań. Jorge wybrał KFC, czego bym się nie spodziewałam i nie byłam zbyt szczęśliwa, ale nic nie mówiłam, by nie wyszło że jestem jakąś hipokrytką.
Miałam nadzieję że będzie jakieś ciastko albo coś w tym stylu i nie będę musiała jeść fast-foodów.
Kolejka była dość długa, najpierw usiedliśmy przy stoliku i czekaliśmy aż się zwolni. Aby zabić trochę czas, poszłam do ubikacji, co nie było dobrym wyborem, bo spoglądając na cokolwiek tam, nie załatwiłam swojej potrzeby i wyszłam jak najszybciej mogłam.
Jeszcze bardziej zdziwiło mnie, że na naszym stoliku już widnieje jedzenie. Usiadłam na miejscu i spojrzałam na nie.
-Co to jest? - zapytałam retorycznie.
-Coś w rodzaju cheesburgera, nie rozumiem tej angielskiej nazwy.
-Nie zjem tego - wypaliłam niezbyt uprzejmie.
Spojrzał się na mnie z rozbawieniem.
-Czemu? Jeśli chcesz przyniosę sztućce.
-Nie chodzi o to, nie lubię takich rzeczy.
-Próbowałaś?
-No nie, ale i tak...
-Najpierw spróbuj.
-Fuuj, niee.
Zmarszczył brwi i dłużej się tak na mnie patrzył. Wywróciłam oczami i wzięłam bułkę w ręce.
-Jak ci nie będzie smakować, zamówię sałatkę.
-Zobaczysz że się zemszczę - zażartowałam i wzięłam pierwszego gryza.
Nie było to nawet takie złe, ale najbardziej obrzydzała mnie myśl z czego to jest zrobione,a nie myśleć o tym nie mogłam. Po trzech gryzach odłożyłam to, bo więcej nie mogłam.
-Było to takie straszne? -zapytał nieźle się przy tym bawiąc.
-Nie, ale więcej nie zamierzam jeść. Jeśli skończyłeś, chciałabym wyjść.
Dopił swoją colę i wyszliśmy, uprzednio płacąc.
Znajdowaliśmy się też w pobliżu London Eye i Parlamentu.
Tak jak myślałam, nie chciał oglądać Siedziby Parlamentu w środku i trochę się ucieszyłam. Sama byłam tak raz i o mało co nie usnęłam na stojąco.
Bardziej kręciła go przejażdżka London Eye. Skorzystałam na tym, bo nie byłam na tym od kilku lat. W środku zrozumiałam dlaczego. Powolne kręcenie się i oglądanie miasta z wysoka, nie było zbyt fascynujące, ale Jorge miał inny na to pogląd. Był oczarowany.
Ja zastanawiałam się nad tym, czemu jestem cały czas taka rozdrażniona i nie mogę się na niczym skupić. To ciągłe podróżowanie zmieniało mnie w kłębek nerwów.
-Gdzie tutaj jest najbliższa siłownia? - zapytał, gdy wchodziliśmy już do Tesco.
-5 minut od domu, a co?
-To że zmieniłem chwilowo miejsce, nie znaczy że będę prowadzić inny tryb życia. Nie wiem czy wiesz, ale codziennie dwie godziny spędzam na siłowni.
-Serio? Wczoraj też byłeś? Przecież prawie cały czas byliśmy razem.
-Z reguły chodzę rano.
-Okej, to zrobimy zakupy i pokaże ci gdzie.
-Mam inny pomysł, pójdziemy tam oboje.
-Jasne, ale moje ramiona nadają się do sukienki bez ramiączek, a nie podnoszenia ciężarków.
Rozśmieszyłam go tym.
W sklepie rozdzieliliśmy się. Kupiłam najpotrzebniejsze rzeczy, bez których się nie obejdę, ale wyszło na to, że napełniłam cały wózek. Jorge  też nie był lepszy, stwierdził, że i tak jedząc gotowe obiady, źle się odżywiam i postanowił to zmienić. A to przecież on zaciągnął mnie do Fast-Fooda.
Po dwóch godzinach w markecie, jechaliśmy już z pełnym bagażnikiem do domu.
Włożyliśmy wszystko do lodówki i Jorge znów poruszył temat siłowni, choć myślałam że żartuje z tym. Przebrałam się, by jak idiotka nie wpaść na siłownię w wysokich butach.
Nie pamiętam kiedy ostatni raz miałam na sobie conversy, lub jakiekolwiek niskie buty. Prawdo podobnie ta zmiana pojawiła się, gdy poznałam Niall'a i po to by nie sięgać mu zaledwie do ramienia.
Teraz czułam się gorzej, bo Jorge miał 183 cm, a ja 163.
Na siłownię poszliśmy już pieszo, bo jak mówiłam było tylko 5 minut.
Gdy on trudził się z hantlami etc, ja tylko biegałam na bierzni, bo tylko to nadawało się dla mnie.
Cały czas zleciał dość rozrywkowo. Możliwe że będę korzystać z siłowni, ale maksymalnie godzinę.
Totalnie zmęczona, wyszłam z Jorgiem i jeszcze wolniej niż przedtem doszliśmy do domu. Ja od razu skierowałam się do wanny, a on jak wcześniej przyrzekł, miał coś zrobić(ugotować etc).
Nie liczyłam ile siedziałam w łazience. Wyszłam dopiero gdy zmarszczyłam się jak rodzynek.
Przebrałam się w to co rano i zeszłam na dół, a raczej do kuchni.
Jorge stał przy blacie i kroił pomarańcze.
-A to na co? - podeszłam do niego, by nie straszyć samym głosem.
-Na dip.
-Dip?
-Pomarańcze to tylko jeden ze składników.
-Ale dip do czego?
-Do nachosów.
-Myślałam że miało to być zdrowe.
-Jeśli się samemu zrobi o jest.
-Okej, nie wtrącam się już. Poczekam w salonie.
Włączyłam na HBO, bo miał zacząć się fajny film. Kilka minut przed nim, przyszedł Jorge z dużą tacą.
-To co z tym twoim dipem? - zapytałam biorąc do ręki gotowy dip.
-Ehm, nie był dobry.
-Dobrze, że kupiłeś wcześniej gotowy.
W połowie filmu, to co przygotował skończyło się. Tym razem to ja czmychnęłam do kuchni i przyniosłam masę moich ulubionych żelków.
Gdy ekranizacja się skończyła, było jeszcze dość wcześnie, a te
przekąski tak na nas wpłynęły że chciało się jeszcze bardziej jeść.
Żadne z nas nie miało ochoty gotować, więc znów postanowiliśmy wyjść, ale tym razem do restauracji.
Oboje się przebraliśmy, bo nie wypadało w takim ubraniu tam wejść.
Znów wygrzebałam coś z dna szafy i zaklinając się w duchu że wreszcie zabiorę się za garderobę, która nadal prócz biżuterii nic nie posiada.
Ponownie nie mieliśmy daleko przeszliśmy się.
Kolacja minęła dość w miłej atmosferze, nikt specjalnie się nie patrzył, więc moje ruchy nie były skrępowane.
Po zapłaceniu chcieliśmy już wyjść, ale Jorge w ostatnim momencie zatrzymał mnie. Za drzwiami stało masę ludzi, a raczej fotografów, nie mogłam wyjść z moim 'znajomym' bo od razu by zrobili z tego aferę.
Zadzwoniłam szybko po Dany'ego, by pomógł mi stąd wyjść.
Pojawił się na prawdę w zaskakującym tępie.
Pierwszy wyszedł Jorge, jak gdyby nigdy nic i wsiadł do samochodu. Potem ja pod osłoną Dany'ego i z każdej strony tak ciasno otoczona fotografami, że nie mogłam się przecisnąć, aż wreszcie siedziałam za ciemnymi oknami.
Miałam dosyć. Dany podwiózł nas do domu.Szybko weszliśmy, by nikt nie zauważył.
Nie byłam już w tak dobrym humorze jak wcześniej. Jorge to zauważył i nic się nie odzywając, weszliśmy do swoich pokojów. Nie miałam na nic ochoty, chciałam zostać tylko sama z własnymi myślami.

-------------------------

Wiem że już nudzą się wam moje wytłumaczenia czemu rozdział jest taki ... denny. Postaram się już tak nie pisać, bo to pewnie mam trochę obrzydza opowiadania. Ostatni raz dodam, że pisałam ten rozdział od godziny 11.00 wieczorem do 3.00 nad ranem. Tak, wiem trudno uwierzyć. Wróciłam wczoraj (pt.) późno od koleżanki, a dzisiaj (sob.) muszę piec tyle ciast i wszystkiego innego że bym nie zdążyła, a zmuszanie was do czekania do nast. tyg, to przesada. Jutro mam komunię brata i jest masa przygotowań.A do tego nie założę na nią nowych szpilek, bo mam na nogach straszne pęcherze od trampek i teraz nie mogę chodzić w żadnych butach, tak jestem bardzo mądra ;/
Więc... to była moja ostatnia wymówka na tym blogu.
Informuję jeszcze o tym, że pojawiła się nowa zakładka - Libster Award, żeby tutaj nie zaśmiecać :)



8 komentarzy:

  1. Mam być szczera?
    Rozdział nie jest zły...:)
    Pisałaś lepsze, ale ten też ma coś w sobie takiego, że zachęca do dalszego czytania :D
    Jest świetny...naprawdę ;**

    Wiem, co oznaczają pęcherze na nogach...uff...dobrze, że mi już zniknęły o.O

    Czekam na nn <3

    Patty xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj,
    jeśli interesuje Cię pisanie "na poważnie", chcesz doskonalić swój warsztat, być może wydać pierwszą książkę zap­raszam ser­decznie do dołącze­nia do Klu­bu Młodych Pi­sarzy lub Klu­bu Kreatyw­ne­go Pi­sa­nia. Więcej in­for­mac­ji tu­taj: http://www.literaryartinstitute.com/

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem za tym abyś zeswatała Olivię z Jorg'em.
    A potem mogłaby wrócić z powrotem do Niall'a.
    Mogłaby być niezła akcja , ale zrobisz jak będziesz chciała w końcu to twoje opowiadanie ;-)
    Na każdy rozdział czekam z niecierpliwością i każdy mi się podoba w jakiś sposób.
    Jak ktoś ma talent nieważne jak napiszę i tak zawsze rozdział będzie fajny ;-)
    Pewnie podniosłam twoje ego i słusznie ,bo cię uwielbiam i powinnaś mieć je bardzo wysokie.

    zycie-bogatych-i-rozpieszczonych.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. jeżeli Olivia zdradzi Niall'a to przestanę czytać , a nie chciałabym tego :/ proszę tylko nie to. rozdział nie jest zły , ale nich Niall już wraca :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej, bo ja dopiero zaczynam czytać i nie mogę znaleźć 1, 2, 3, 4, 5, 6 . Dasz linki? Proszę. ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://lovesandfriend.blogspot.com/2012_10_01_archive.html

      Usuń
  6. hehe to z tymi burgerami było niezłe ;)
    cudowny.

    ZAPRASZAM DO SIEBIE NA PIERWSZY ROZDZIAŁ .xx
    Proszę o szczerą opinię < 3

    http://in-my-mind-i-cry-for-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, chciałam Cię zaprosić na bloga Unrealizable, gdzie pojawił się prolog. Jest to blog o przygodach 17-letniej Anki i one direction. Ocenę pozostawiam Tobie. http://love-lucki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń