Obserwatorzy

środa, 21 sierpnia 2013

Chapter 61.

To było trochę dziwne. Jednego dnia myślałam, że rozdział pod tytułem 'Ślub' jest zakończony po tym jak wróciliśmy do Londynu od moich rodziców, ale jednak się myliłam, teraz po miesiącu spędzonych w Ameryce, wróciłam i to znów się powtarza. Dopiero teraz miał się ten długi rozdział zacząć. Odwiedziliśmy naszych rodziców, wiec tak jakby to mamy z głowy, ale teraz zaczyna się harówka nazwana 'praca'. Na słowo 'wakacje' każdy powinien zacząć się cieszyć, ale tak nie jest. Właśnie teraz, najwięcej od tylu miesięcy miałam zaplanowanych koncertów. W grafiku widniały tylko dwie, żółte plamki z napisem 'wolne'. Oczywiście nie każdego dnia miałam zaplanowane wyjście na scenę. Kilka razy były to wywiady w programach telewizyjnych, a następne kilka wywiady w radiach. Kilka sesji, podpisywanie płyt, spotkania z fanami...
-Nie za dużo tego? - zapytał rano Niall, gdy robił śniadanie Whity, a ja nam, opowiadając przy okazji co ustaliłam wczoraj z MSL.
-A mam wybór? Daiana sądzi że w wakacje mam szanse na większy rozgłos.
-Tobie i tak wiele udało się osiągnąć przez tak krótki czas, pół roku, a wydałaś płytę i ...
-Tak, wiem. To było dopiero pól roku i mam nadzieje że wcale to wszystko nie zwolni. Chociaż...
Podniósł brew do góry.
-Niekiedy się zastanawiam, czy nie prościej by mi było gdybym zrobiła tak jak zaplanowałam. No wiesz, prawnik tez mi pasuje i nie chodziłoby za mną chociaż tuzin facetów krzyczących ' jedno zdjęcie i już nas nie ma!', to męczące.
-Co prawda czasu się nie da cofnąć, rozumiem o co ci chodzi, ale da się przywyknąć. Za rok czy dwa nie będziesz zwracać na nich uwagi.
Spojrzałam na niego 'spod byka'.
-Fajne pocieszenie.
Odwróciłam się i usłyszałam za plecami jego, głębokie westchnienie, a następnie objął mnie w pasie.
-Wizja ślubu cię pocieszy? - szepnął i odwrócił mnie do siebie.
-Hmm... niech pomyśle. Czy pociesza mnie wizja w której trzeba wszystko zaplanować, słuchać rodziców którzy jak zawsze będą mieli inne zdanie i ...
Nie zdążyłam dokończyć bo zamknął mi usta pocałunkiem.
-No dobra, ale żeby było jasne jak twoja mama znowu spyta czy planujemy dzieci, odpowiadasz 'nie', a nie jak ostatnio 'eee yyy ehm'.
Uśmiechnął się ukazując proste zęby, już bez aparatu.
-Czym się martwisz, mamy wielu przyjaciół którzy nam pomogą.
Nie chciałam dalej ciągnąć tego tematu, nie teraz, gdy byłam zmęczona po wczorajszym koncercie w Liverpool i pół nocy wracałam do domu, wiec włożyłam mu połowę tosta do buzi. Wziął go i usiadł przy stole, a ja poszłam się przebrać, gdyż czekały mnie odwiedziny w Radio 1. I to już drugi raz w tym miesiącu.
Ostatnimi czasy zmieniłam jeszcze bardziej swój styl, przestałam ubierać się jak grzeczna dziewczynka i wyszłam z własnej skorupy. Pewnie miesiąc temu wstydziłabym się tak wyjść na ulice.
Na Niall'u nie zrobiło to tak dużego wrażenia jak wcześniej, bo powoli zaczął się do tego przyzwyczajać. Nadal w spodniach od piżamy jadł swoje tosty z jajecznica.
-Lecę, nie zapomnij wyjść z Whity i o spotkaniu o 15. - przypomniałam mu, całując na pożegnanie w policzek.
-Wiem - krzyknął gdy wychodziłam już z domu.
 Dany już czekał przed samochodem, gotów otworzyć mi drzwi, a kolo niego Roger, mój nowy ochroniarz, który jest na razie pod obserwacja i będę musiała już wkrótce zadecydować czy go przyjmujemy. Daiana sadzi że powinnam mieć dwóch ochroniarzy.
Przywitałam ich uśmiechem i wsiadłam. Nie za bardzo podobało mi się, że po przespaniu 4 godzin muszę przez następne 2 godziny odpowiadać na pytania miedzy piosenkami.
Pod radiem oczywiście znalazło się kilkunastu fanów, ale akurat to w tym wszystkim mi nie przeszkadzało. Podoba mi się gdy mogę ich choć trochę uszczęśliwić, wspólnym zdjęciem czy krótką rozmową.
Podczas audycji słyszałam wiele, rożnych pytań od 'jaką pastą myje zęby' do 'w czym śpię'. Niektóre pytania mnie śmieszyły, aż...
-Ostatnio byłam w Mullingar i bardzo mnie zdziwiło że razem z Niall'em i jego rodzicami weszliście do restauracji w której byłam akurat ja. Po jakimś czasie usłyszałam coś interesującego. Czy to prawda, że razem z Niall'em planujecie ślub?
Wytrzeszczyłam oczy wpatrując się w głośnik. Nie mogłam w to uwierzyć. Nic nie wyszło z tajemnicy. Serce waliło mi jak oszalałe, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Eee, musiało ci się coś pomylić.
-Nie, słyszałam wszystko wyraźnie.
-Przepraszam mam następne pytanie - skłamałam i ja wyłączyłam.
Wszystko na pewno się wydało, odpowiedziałam na następne pytanie i pod osłoną Dany'ego i Roger'a wyszłam z budynku. Oczywiście każdy kto choć trochę się mną interesuje usłyszał to co mówiłam i na zewnątrz zasypali mnie gradem pytań.
-Czy to prawda że wychodzisz za mąż?
-Czemu nie odpowiedziałaś?
-Kiedy planujecie ślub?
Dopiero w środku auta mogłam pozbierać myśli. Miałam tego naprawdę dosyć. Niby dobrze się stało, że już wiedzą co nie co o tym co zamierzamy i nie będzie to wielkim zaskoczeniem, ale z drugiej strony, zacznie się większe zamieszanie niż wcześniej, a tego za wszelką cenę chciałam uniknąć. Teraz zamiast usiąść na kanapie i pomyśleć co mam robić dalej, jechałam do domu tylko po to by się przebrać i za chwilę gnać już na imprezę charytatywną organizowaną oczywiście przez wspaniałą Sienę. Naprawdę miałam nadzieję, że po wspólnie zaśpiewanej piosence dla MTV Live, wyjdzie z kraju i jej nigdy nie zobaczę, ale została kolejne dwa tygodnie. Jednak jest tego dobra strona. Po imprezie którą ona organizuje, już jutro jej nie będzie i choć bardzo nie chciałam - musiałam, ale uśmiech który powinnam mieć na twarzy pojawiał się tylko dzięki myśli, że już ostatni dzień ją widzę.
Dany i Roger zostali w aucie, podczas gdy ja weszłam do domu i od razu skierowałam się do garderoby. Ubrania były już przywiezione przez Tinę (stylistkę, czyli kolejną osobę świeżo zatrudnioną). Jednak ona miała ingerować w mój wygląd tylko gdy miałam uczestniczyć w jakichś imprezach jak ta, koncertach etc, w reszcie dawała mi wolną rękę.
Lekko się zdziwiłam, gdy z białego pokrowca wyciągnęłam czarny kombinezon, bo rzadko w takich rzeczach chodziłam, choć skłamałabym mówiąc, że mi się nie podoba. Pośpiesznie się przebrałam i po kilkunastu minutach wychodziłam już z domu. Oczywiście wcześniej dało się zauważyć, że Niall już wyszedł i to dawna, bo sama byłam już spóźniona. Dojechaliśmy pod nowy dom Sieny, choć prawdę mówiąc nie wiedziałam po co go kupiła skoro mieszka na stałe w Sydney.
Było wiele osób, które widziałam pierwszy raz na oczy, ale było też wielu których znam.
Najpierw kilka zdań wymieniłam z Jade Thrillway z Little Mix, a następnie z Emmą Watson.
 Zaczęłam się rozglądać za Niall'em, ale wśród tego tłumu nie widziałam, za to znalazłam Melanie. Sięgała właśnie po kieliszek z drinkiem gdy do niej podeszłam.
-Hej, nareszcie przyszłaś, Siena się o ciebie pytała.
-Na prawdę? - zdziwiło mnie to do tego stopnia, że podniosłam wysoko brwi.
-Tak i chyba teraz rozmawia z Niall'em.
Syknęłam cicho, ale musiała to usłyszeć bo cicho się zaśmiała.
-Spokojnie, Niall też nie był z tego szczęśliwy.
Uśmiechnęłam się z widocznym sarkazmem i weszłam z ogrodu do domu. Tam również nie mogłam go znaleźć. Widziałam ludzi uśmiechających się do mnie, których nigdy nie widziałam na oczy, ale odwzajemniłam gest. Tym razem, gdy ja brałam drinka, Melanie do mnie podeszła.
-I co? Nie znalazłaś go?
-Nie ee.. - gdy na nią spojrzałam na nią, od razu nie daleko zauważyłam Niall'a i Sienę.
-Co?
Obróciłam ją, żeby spojrzała na nich. Widoczne było to że Walker bardzo się do niego kleiła, a on nie robił nic by jej to udaremnić. Miałam ochotę do niej podejść i walnąć z liścia. Jednak za nim cokolwiek zrobiłam wciągnęłam głośno powietrze.
-Nie rób nic głupiego - ostrzegła mnie Mel.
-Skądże, wychodzę, nie mieszam się.
-Jak to? Przecież...
-Powiedziałam, że żadnych scen nie będę mu urządzać, porozmawiam z nim w domu - wstałam z krzesła szykując się do wyjścia - jeśli go w ogóle wpuszczę.
Spojrzała niepewnie w jego kierunku i następnie przeniosła wzrok na mnie.
-Nie martw się, nic mi nie jest - pocieszyłam ją, by spędzić jej przestraszony wyraz z twarzy.
Pocałowałam ją w policzek i przecisnęłam się przez tłum ludzi, szukając wyjścia. Nie dzwoniłam już ani po Dany'ego, ani po Roger'a, wsiadłam w pierwszą lepszą taksówkę i kazałam się zawieść do centrum handlowego. Chyba nie jestem jedyną osobą, która jak ma doła idzie robić zakupy. Jednak w moim wypadku, chodzi o to żeby wydać jak najwięcej kasy, dopiero wtedy na mojej twarzy pojawia się słaby uśmiech i satysfakcja.
Tym razem nie chodziłam już po sklepach jak H&M czy M&Co, wybierałam te markowe Chanel, Dolce&Gabbana, Gucci. Może było to dziwne, ale w takich chwilach jak ta, pocieszała mnie jedynie myśl, że jestem jedną z nielicznych osób które na to stać. W rezultacie tego, po niespełna dwóch godzinach wydałam całą wypłatę, którą dostałam dwa dni temu. Czy powinnam się martwić? oczywiście że nie, w banku znajduje się dużo więcej, pomijając fakt, że od rodziców już nic nie dostaję, bo jak to ujęli 'dzięki pracy, mogę się sama utrzymać'.
Moja złość na Niall'a już minęła i teraz tylko czekałam, aż zacznie się tłumaczyć, choć pewnie do tego nie dojdzie, skoro nie widział w tym nic dziwnego. Obierając dobrą minę do złej gry wróciłam do domu i od razu rzuciłam torby w pierwszym salonie do którego weszłam, spojrzałam na nie i pierwsze co przyszło mi do głowy to to, że dzisiaj przesadziłam. Nie było już odwrotu, ale jednak czułam się lepiej niż te kilka godzin temu. Weszłam do kuchni. Coś mnie
tam zdziwiło. Na stole leżał bukiet z żółtych tulipanów. Podeszłam bliżej i zauważyłam również obok małą różową karteczkę, pisało na niej 'przepraszam'. A potem jakby przemówiła, bo odezwało się to co było na niej napisane, pomyślałam że to tylko w mojej głowie, ale gdy się odwróciłam, zobaczyłam Niall'a i to on musiał to powiedzieć.
-Za co?- podniosłam na niego wzrok z nad karteczki z obojętną miną.
-Melanie mi powiedziała, że byłaś tam i widziałaś.
-Widziałam i skoro tobie to nie przeszkadza, możemy tworzyć szczęśliwy trójkącik!
-To nie tak. Chciała ze mną porozmawiać...
-Ehe.
-Proszę, nie kłóćmy się znowu.
-Ja się nie kłócę, próbuję słuchać twoich wyjaśnień z tej dobrej strony - uśmiechnęłam się sztucznie.
-Okejj... chciałem tylko powiedzieć, że ciebie nie było a ona miała ci podać twoje zdjęcia, więc jak mnie zobaczyła mi je dała.
-Na prawdę? To tak nie wyglądało.
-No bo potem może i coś chciała ode mnie więcej, ale dałem jej jasno do zrozumienia, że...
-Czy nie uważasz, że co jakiś miesiąc powtarza się ten sam schemat? - przerwałam mu ze znudzeniem.
-Czyli?
-Czyli, że jedno się tłumaczy, a potem drugie wybacza i tak w kółko.
-Och no weź, nie chcę spać dzisiaj na kanapie.
-Nie chodzi mi o to.
Usiadłam przy stole wpatrując się w Whity która obracała głowę ode mnie do Niall'a. Musiałam pomyśleć chwilę nad tym czy mu powiedzieć to, nad czym myślałam dzisiaj i o tym co nie dawało mi spokoju. Teraz już sądzę że to będzie dobry pomysł. Może się coś zmieni, ale też większość zostanie nie naruszona. Nie mogę powiedzieć, że próbując nic nie stracę, bo na pewno tak się nie stanie, ale może zyskam. Miałam teraz głęboko gdzieś opinię Paul'a, Daiany czy przyjaciół, liczyła się nasza decyzja i mamy prawo zrobić to co chcemy.
-Zdecydowałam już. Zgadzam się z moją mamą, twoimi rodzicami, może nie będzie to najmądrzejsza decyzja, ale mam tego dosyć. Muszę coś zmienić, bo to już mnie przerasta.
-Masz na myśli małżeństwo? - zapytał chwytając mnie za rękę, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
Kiwnęłam głową.
-Czyli zgadzasz się? - zyskał więcej pewności.
-Zgodziłam się dawno temu.
Teraz już się uśmiechnął. Przez następną godzinę ustaliliśmy już co nieco. Ślub miał się odbyć tutaj, w Londynie i to już za niespełna dwa miesiące, dokładnie 13 września w urodziny Niall'a - sam tak chciał. Postanowił porozmawiać również z chłopakami i Paul'em. Natomiast Daiana już wiedziała co zamierzam i prosiła tylko o zaproszenie co bardzo mnie ucieszyło. Resztę dnia nie mogłam w to uwierzyć. Przecież byliśmy razem ponad pół roku i do tego nasz młody wiek, razem to może powodować nie małe zamieszania i stwierdzenie tego za 'niemądre'.

------------------------------

No i jest! Ach dziękuję za tyle komentarzy pod każdym rozdziałem. Wiem że nie piszę tego za często, ale na prawdę, gdy widzę 15 komentarzy od razu się cieszę i nie mogę się doczekać gdy je zobaczę. Zostało mi jakieś 9-10 rozdziałów, ale mam nadzieję że mnie nie zostawicie i razem przeniesiemy się na moje drugie i na pewno nie ostatnie opowiadanie 'Trying Not To Love You'.

To jak? 11 komentarzy i dodam następny?

12 komentarzy:

  1. Świetny rozdział *.*
    Mam nadzieję że żadne z nich nie zrobi niczego głupiego i będą szczęśliwi ^^
    Czekam na next :3
    xxJesyxx

    OdpowiedzUsuń
  2. piszesz świetnie.
    przeczytałam wszystkie 61 rozdziałów w blisko 2h!
    podoba mi się to bardzo i na pewno będę czytać teraz już systematycznie! <3

    http://one69direction69.blogspot.com/
    http://takemetodifferentworld.blogspot.com/
    zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ten blog został nominowany do The Versalite Blogger Award.
      więcej informacji tutaj: http://takemetodifferentworld.blogspot.com/p/the-versalite-blogger-award.html

      Usuń
  3. Wspaniły :) Bardzo podoba mi się Twój styl pisarski :) Nie mogę doczekać się następnego rozdziału . Pozdrawiam i życzę weny :*

    Zapraszam ;)

    http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z wyżej wymienionymi opiniami ;) Na prawdę świetnie piszesz i tak jak reszta czekam na koljeny rozdział :*

    Zapraszam na nowy rozdział http://one-direction-lose-my-mind.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie piszesz, nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Uuuu... wyczuwam slubik :) do następnego :*/ Gaba

    OdpowiedzUsuń
  8. fajny ale znowu taka jakby kłótnia :/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja chcę już następny :D

    OdpowiedzUsuń
  10. ja też !!!! kiedy nn ? :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaaa! Ja chce już next . Plis dodaj :)

    OdpowiedzUsuń