Obserwatorzy

poniedziałek, 25 marca 2013

Chapter 31 :*

[...]
Może i by wszystko było dobrze. Byłam w domu i spałam na kanapie, ale prócz tego nie miałam nic na sobie, a Niall leżący pode mną wyglądał identycznie (no może nie xD). Najbardziej zaniepokoiło mnie to że byliśmy przykryci przez kogoś kocem, kogoś lub pewnych ktośów którzy przyszli kilka godzin po nas.
Szybko zeszłam z Blondyna i owinełam się kocem, następnie go obudziłam.
-Niall! Wstawaj!
Otworzył oczy, rozejrzał się po pokoju i przeciągnął.
-Czas na śniadanie?
-Mógłbys mi wytłumaczyć jak się tutaj znaleźliśmy, byłeś przecież trzeźwy.
-No tak, normalnie, a jak?
-Nie chodzi mi o dom, tylko dlaczego leżałam tu kompletnie naga?
-A to już nie moja wina, sama chciałaś!
-Nie wiedziałam co gadam! A teraz jeśli pozwolisz, pójdę się ubrać i ty lepiej też chodź.
-Czekaj, musisz coś jeszcze wiedzieć.
Zawróciłam.
-Co?Chyba nic głupiego nie zrobiłam?
-Nie chodzi o to. Tylko o to co wczoraj się stało, jakby to ci powiedzieć...
-Niall.
-Dobra, nie miałem wczoraj prezerwatywy.
-Co? Czemu ... przecież ... ugh!
-Ale bierzesz te tabletki nic się nie stało.
Przemyślałam jego słowa i też tak mi się zaczęło wydawać. Nic się NIE mogło stać.
-Jakby co ty będziesz rodzić dziecko!- zażartowałam i skierowałam się do góry.
Właśnie na dół schodzili Lou i Harry. Nic nie powiedzieli, ale cicho chichotali pod nosem. Prawdopodobnie bym tak samo zaraagowała. Ja szłam owinięta w koc, a Niall za mną nago i wcale się tym nie przejmował.
Miałam już zapytać gdzie są nasze ubrania, ale chyba nie chciałam tego wiedzieć.
Ja weszłam do swojego pokoju, a Niall szedł dalej, gdyż jego pokój znajdował się na samym końcu korytarza.
Nawet nie otwierałam szafy,by coś na siebie założyć, coś innego niż koc. Prosto weszłam pod prysznic. Chciałam by gorąca woda zmyła upokarzające wspomnienie.
Dopiero po 30  minutach, wyszłam okryta ręcznikiem, do pokoju.
Najpierw podeszłam do szafy, by ułożyć strój na dzisiaj.
Położyłam wszystko na łóżku i wtedy coś przyciagnęło moją uwagę.
Światło wpadające do pokoju, odbijało się od szklanej powierzchni kubka, który leżał na komodzie. Obok niego stało dość pokaźne pudełko ciastek i obok list.
W ostatnim czasie dostawałam bardzo dużo listów, tak jakby nie było można zadzwonić.
Ten był ważniejszy od pozostałych.
Z wierzchu wcale się nie wyróżniał, jednak to jego wnętrze było 'ciekawsze'.
"Sz.P Olivia Faidley
Od dłuższego czasu chcieliśmy się z Panią skontaktować, jednak trudno było o Pani numer komórkowy. Wszystkiego nie jesteśmy wyłumaczyć w liście, jedyne co tym sposobem chcemy przekazać, to chęć spotkania. Jeśli będzie ono możliwe, to proszę zadzwonić na nr 156342768357.
                                                                                                              


                                                                                                           z poważaniem
                                                                                                                           MLM(zmyślone)"

MSM było wytwórnią płytową znaną prawie w całej Anglii, a całość mieściła się jedynie w Londynie.
Czemu zdecydowali się napisać do mnie i spotkać się? W tej chwili nie umiem na to odpowiedzieć, bo też nic sensownego nie przychodzi mi do głowy.
A czym był spowodowany ten gwałtowny przełom w moim życiu, tego też nie wiedział, ale to na pewno nie był przypadek.
Jednak nic się nie stanie jeśli zaryzykuję.
Nadal nie ubrana, zadzwoniłam po Sam, gdyż bardzo chciała być na mojej, pierwszej sesji. Następny telefon wykonałam do MLM i umówiłam się na 4.PM.
Zdziwiło mnie że nie będę musiała iść do żadnego biura etc. tylko spotkanie odbędzie się z jednym z pracowników w Londyńskiej restauracji.
Zaczęłam się przygotowywać, gdyż sesję miałam na 12.30 na zbliżała się 11.00.
Pierwszy raz od dłuższego czasu nie wyprostowałam włosów, tylko zostawiłam naturalne fale.
Z makijażu, pomalowałam jedynie usta ciemnoróżowym błyszczykiem.
Usłyszłam dzwonek do drzwi, co oznaczało że przyszła już Samantha.
Zaczęłam się ubierać, po kilku minutach już schodziłam na dół w pełni gotowa i jeszcze bardziej zdenerwowana.
Weszłam jeszcze do kuchni po wodę i schowałam ją do torebki, gdzie ledwo się zmieściła i poszłam przywitać się z Sam.
Nie chciałam zostawać dłużej w domu, bo nadal Harry i Lou ironicznie na mnie patrzeli, a że nie było nikogo więcej, musiałam sama czuć się skrępowana.
Miałyśmy jeszcze całe pół godziny. Weszłyśmy po drodze do KFC i wzięłyśmy na wynos Cruchery.
Tym razem nie miałam żadnego problemu z trafieniem do agencji
Może i byłam tam tylko raz, ale bardzo dobrze wszystko zapamiętałam.
Dzisiaj już nie spotkałam tamtej Blondynki która pokazała mi drogę i czułam jak od innych modelek wieje chłodem.
Mimo to poddałam się stylizacji, gdy pierwsze dwie modelki już pozowały.
Nigdy nie lubiałam stylu Chanel, kojarzyło mi się z czymś przestarzałym, ale nigdy nie umiałam wypowiedzieć na głoś rzeczy która kogoś obrazi, zawsze tłumiłam to w sobie.
Tak więc ostatnie poprawki, ostatni uśmiech rzucony w stronę Sami i grobowa twarz.
Zero uśmiechu tylko wyginanie się we wszystkie strony do obiektywu.
Nie wiem co mnie bardziej zdzwiło. To że moja sesja trwała godzinę, czy to że tak szybko to zleciało.
Z wszytskich zdjęć wybierane było jedno, jedyne, najładniejsze. I ja miałam w tym pomóc.
Przebrałam się w mój wcześniejszy strój i poszłam oglądać zdjęcia.
Pomagała mi w tym Sam i fotograf.
Tu się źle uśmiecham, tu wyszłam jak zombie tam jak kaczka. Może i zdjęcie które wybrałam nie było idealne ale najlepsze z wszystkich.
Poczekałam kolejne 15 minut na moją odbitkę zdjęcia i wreszcie opuściłam świat wiecznych anorektyczek.
Z Sam rozstałam się pod budynkiem, ona poszła spotkać się z (nowym) chłopakiem, którego jeszcze nie miałam okazji poznać. Natomiast ja skierowałam się ku najbliższej kawiarnii na lunch. Miałam całą godzinę, dlatego wolno jadłam swoją szarlotkę i popijałam ją latte. 10 minut przed 4, wyjęłam jeszcze raz adres spotkania i nic mi nie przychodziło do głowy, gdyż pod tym adresem nigdy nie byłam.
Podeszłam więc do kelnera, z prośbą o pomoc w odnalezieniu tego miejsca.
-Przepraszam, gdzie jest ta restauracja?-podałam karteczkę.
Facet spojrzał się na mnie jak na wariatkę, albo przynajmniej jakbym sobie z niego żartowała.
Podniósł wysoko brwi.
-Znajdujemy się w niej- odpowiedział z ironią w głosie i odszedł.
Spojrzałam jeszcze raz na skrawek papieru i zaśmiałam się w duchu. Nic dziwnego że tak zareagował, skoro wyszłam na kogoś, kto nie wie nawet tego gdzie chodzi.
Wróciłam na swoje stare miejsce i zaczęłam się przyglądać osobom wchodzącym i wychodzącym. Nie wiedziałam nawet kogo szukam, ale miałam nadzieję że tą osobę rozpoznam.
Po minięciu jakiś 5 minut, do środka weszłam bardzo wysoka dziewczyna. Blondynka sprawiała wrażenia, jakbym ją już znała, ale nic nie przychodziło mi do głowy.
Spuściłam wzrok, by znów nie wyjść na idiotkę.
Jednak owa dziewczyna miała inny zamiar. Odsunęła krzesełko obok mnie i usiadła, zdejmując przy tym kurtkę.
-Przepraszam, tu jest zajęte- trochę się speszyłam, bo nie lubiałam być w takiej sytuacji.
-A miał ktoś przyjść prócz mnie ? - uśmiechnęła się szeroko.
-Ty pracujesz w MLM ? - była za młoda według mnie.
-Nie ja, moja mama, która dzisiaj nie mogła przyjść, ale za chwilę wszystko ci wytłumaczę. Może na początek, jestem Melanie.
-Olivia - podałam rękę.
-Możesz mi zdradzić sekret? Czemu miałam się spotkać z twoją mamą ? - dodałam.
-Tak dokładnie to nie opisała mi wszystkiego, ale któryś z pracowników MLM, był na Jamajce, tak? I słyszał ciebie w klubie karaoke.
-Fajny zbieg okoliczności.
-A co do tematu, to nie ty wczoraj zostałaś nową twarzą Chanel?
W tym momencie przypomniałam sobie skąd ją kojarze. Była tą pomocną dziewczyną.
-Tak.
-Może powiem ci wszystko co mam powiedzieć by nie zająć zbyt dużo czasu. Skoro przyszłaś to możliwe że cię interesuje współpraca z MLM. Miałaś się spotkać z moją matką, bo ona może być twoją przyszłą menadżerką. Dobra wiadomość jest taka, że twój kontrakt jest już gotowy i możliwe że go jutro podpiszesz. A zła jest taka, że za 2 godziny masz śpiewać w klubie karaoke, tak znowu. Ponieważ będzie tak krytyk muzyczny i kilkoro z pracowników MLM. Ocenią twój śpiew bo nie są do końca przekonani, a jeśli krytyk będzie bił brawo, to masz kontrakt.
-2 godziny ?
-Z tej długiej opowieści, tylko to cię ruszyło? - zrobiła udawaną, obrażoną minę, którą dobrze znałam od Harolda.
-Mniej więcej wszystko rozumiem, prócz tego że ja przecież nie umiem śpiewać!
-Nie wiem, nie słyszałam, ale dzisiaj też przyjdę.
-Jak chcesz, ale jak ci uszy odpadną to nie moja wina.
-Zaryzykuję.
-To o której mam przyjść i gdzie?
Podała mi małą ,zieloną karteczkę z godziną i adresem. Spojrzałam na zegarek, zostało mi tylko 1,5 godziny.
-Ok, to spotkamy się na miejscu, a teraz leć się przygotować.
Pożegnałam się z Melanie i szybko pobiegłam, na ile pozwalały mi buty, na parking.
Wsiadłam do samochodu i ruszyłam najszybciej jak potrafiłam. W drodze zadzwoniłam do Sam. Chciałam żeby też się tam pojawiłam, nawet tylko po to by mieć wsparcie. Miała dziwny głos, jakby coś ukrywała, ale na razie nie miałam na to czasu.
Próbowałam sobie przypomnieć jaką piosenkę którą znam, ale nic nie znałam.
Szybko znalazłam się pod domem. Wręcz podbiegłam do drzwi i wpadłam do domu.
Miałam nadzieję że zastanę chłopaków w salonie. Byli tam.
-Jak się zaczyna Last First Kiss?
-Co? - zdziwili się.
-Jak?!
-Baby I,
I wanna know[...] - odpowiedział mi Liam.
W głowie już utworzyła mi się dalsza część.
-A po co ci to? - zapytał Malik.
-Nie mam teraz czasu.
Wbiegłam po schodach pod nosem nucąc piosenkę. Oni jednak nie dawali za wygraną i weszli za mną.
Nie zwracałam na nich uwagi, tylko przerzucałam ubrania w szafie.
-Nie pali się! - zaśmiał się Harry.
-Właśnie że tak.
-Ej to nie fear!
-Nie powiem wam bo będziecie się śmiać - po wybraniu stroju zaczęłam prostować włosy.
-Wcale nie - zaparł się Lou.
-W wielkim skrócie, mam być za godzinę w klubie karaoke który nie wiem gdzie się znajduje.
-Bo?
-Bo muszę zagłuszyć jakiegoś krytyka muzycznego moim głosem.
Ryknęli śmiechem.
-Mieliście się nie śmiać! Nie lubię was.
-My też idziemy, więc nie jedź bez nas. Bezcenne widowisko.
Wszyscy wyszli, został tylko Niall.
-A mnie wytłumaczysz?
Zaczęłam się ubierać.
-Możliwe że będę mogła podpisać kontrakt z MLM, ale muszę przkonać do siebie tego krytyka.
-Czemu o tym nie wiem.
-Ja też nie wiedziałam, do dzisiaj.
-Ja też jadę.
Wywróciłam oczami i poprawiłam makijaż.
Blondyn wyszedł, chciałam iść za nim, ale mój wzrok przyciągnęło pudełko na łóżko. Już otwarte pudełko, obok niego leżała torebka, jak można było się domyślić - Channel.
Zeszłam na dół, gdzie jak zwykle chłopaki na mnie czekali.
Dołączyłam do nich.
Ja jechała samochodem Nialler'a z Liam'em i Zayn'em. Louis i Harry jechali autem Hazzy.
Przez to wszystko nawet nie miałam czasu na nerwy, może nawet lepiej.
Wszystko działo się tak szybko.
Najpierw jechałam, a potem szybko znalazłam się już w klubie.
Chłopaki i Samantha zajęli miejsca, zobaczyłam też obok Sam jakiegoś chłopaka. Mieli złączone ręce, co oznaczało że to jest jej Dylan.
Niall życzył mi powodzenia i dołączył do reszty. A mnie odnalazła Mel.
-I jak stresik?
-Trochę.
-Nie martw się, będzie dobrze. Najpierw musisz iść do tamtego faceta i powiedzieć mu tytuł piosenki.
Pokiwałam głową i to też zrobiła. Nie wiem kiedy to się stało, ale zapowiedział mnie i już stałam na scenie ściskając nerwowo mikrofon.
Z miejsc pomachał do mnie Niall moją torebką którą dałam mu do trzymania.
Melanie stała obok wysokiej kobiety z blond postrzępioną fryzurką. Były podobne, więc zorientowałam się że to może być moja moja przyszła menadżerka.
Zaczęły lecieć pierwsze nuty. Bałam się że się pomylę.
Baby I,
I wanna know,
What you think,
When you're alone,
Is it me? Yeah,
Are you thinking of me? Yeah,
Oh,
We've been friends,
Now for a while,
Wanna know, that when you smile,
Is it me? Yeah,
Are you thinking of me? Yeah,
Oh, Oh [...]

Po skończeniu piosenki, próbowałam wychwycić wzrokiem tego krytyka, ale nie wiedziałam jak wyglądał. Nie zdąrzyłam się zorientować bo szybko zeszłam ze sceny.
Doleciała do mnie Sam i zaczęła mnie ściskać, a ja jeszcze oszołomiona nie wiedziałam o czym do mnie mówi. Potem przeszłam w ręce Niall'a ale ten już mnie nie puścił do reszty wieczora.
Razem z chłopakami podeszłam do Melanie i przedstawiłam ją im. Zdzwiło mnie że była wyższa nawet od Niall'a. Około centymetra niższa niż Harry.
Była bardzo szczęśliwa. Z jej chaotycznej wypowiedzi zrozumiałam tylko tyle że krytykowi się podobało i nie zaliczył zgona na miejscu.
Mało co się w tym wszystkim nie pogubiłam. Mel bardzo się śpieszyła. Powiedziała tylko tyle że jutro rano ktoś po mnie przyjedzie. Nic więcej i zniknęła.
Również chciałam zniknąć. Chłopaki nie mieli nic przeciwko. Tylko Sam i Dylan zostali w klubie a my wróciliśmy do domu.
Za dużo atrakcji było dla mnie jak na jeden dzień. Wzięłam szybki prysznic, zdjęłam tonę makijażu przy tym i poszłam spać. Już nawet nie patrzyłam która godzina i nie protestowałam gdy Niall położył się obok mnie. Tak, wracamy do starych przyzwyczajeń.
--------------------
1) Sorki za błędy!
Umiem tylko pisać same wypociny. Takie wiecie, poszłam, zrobiłam etc. :D
Ale teraz dochodzę do wniosku że albo to przez ciągnącą się w nieskończoność zimę albo przez to że zawsze piszę w nocy (najlepsza wena). Jutro mam 4 sprawdziany, a jest 2 w nocy, więc brawo dla mnie. Najwyżej zamiast pisać będę spać. :))
I mój TT :D Napiszcie do mnie to follow back. A ja idę się uczyć. No comment.! tylko comment rozdział :3
https://twitter.com/eliotxxolivia

niedziela, 17 marca 2013

Chapter 30 :*




Dzień zapowiadał się bardzo przyjemnie. Światło przedzierało się przez szyby od samego rana. Towarzyszyły podczas porannego prysznica i potem podczas wybierania ubrań na nadchodzący dzień.
Nie miałam tak samo dużo czasu jak wczoraj, dziś wstałam dopiero po 11, dlatego czas mnie gonił, jak i również Samantha, która już siedziała na dole i rozmawiała z chłopakami.
Ja nadal tkwiłam przed szafą, wreszcie wzięłam pierwsze lepsze ubrania, dobrałam dodatki i już gotowa zeszłam na dół.
Najpierw dopadli mnie Niall i Louis, z zażaleniami że i dziś nie zrobiłam babeczek. Obiecałam im za to że po drodze coś im kupię.
Zanim jeszcze poszłam przywitać się z Sam, Nialler zaciągnął mnie do kuchni.
-Zdążysz na 3.PM?
-Chyba tak, ale czy ja na prawdę muszę iść? Przecież ani Dan ani Perrie czy El, nie chodzą więc czemu akurat uwzięliście się na mnie.
-A właśnie że nie, Eleonor też przyjdzie, a Perrie będzie ze swoim zespołem.
-Jakie pocieszenie.
-Iiii chce się pochwalić jaką mam ładną dziewczynę.
-Czyli masz jeszcze drugą?-zażartowałam a on wywrócił oczami.
Na drogę cmoknął mnie w usta i wyszłam do Sam, która już powoli zaczynała się denerwować.
Ładny uśmiech przekonał ją do wstania z kanapy. Kilka minut później jechałyśmy już moim samochodem w stronę budynku, zamieszczonym pod adresem który dostałam wczoraj.
Samantha, zawsze jeździła taksówkami, nie do końca zawsze. W wieku 16 lat jechała samochodem, jeszcze bez prawa jazdy. Podsumowując to, samochód już nie nadawał się do niczego, a ona wyszła z tego cudem. Teraz została jej tylko trauma.
Ja i Alexis nigdy jej do tego nie przekonywałyśmy, bo wiedziałyśmy że to nic nie wskóra. Na samym początku próbowałyśmy, potem dałyśmy sobie spokój.
Jednak obie dobrze do dzisiaj wiemy, że to jej kiedyś minie. Prawdopodobnie kiedyś.
GPS pomógł nam dotrzeć na miejsce, gdyż bez niego na pewno bym nie wiedziała gdzie jechać. Londyn nie zalicza się do MAŁYCH miast.
Nadal miałam nadzieję że to jakiś głupi żart. Bo nie wydawało mi się możliwe że tak znana marka jak Channel, wybrało mnie spośród tłumu. Było to wręcz niemożliwe.
Wszystko wyglądało jednak bardzo profesjonalnie. W hollu kilku ochroniarzy, którzy wskazali nam recepcje.
Po wjechaniu windą na następne piętro, mnie i Sam czekał szok.
To była jednak prawda. Kilkudziesięciu ludzi, biegających z ubraniami po hollu od pokoju do pokoju. Nikt nie zwracał tutaj kto wchodzi lub wychodzi, to była tylko i wyłącznie praca ochroniarzy na dole, tutaj jedynie kręciła się praca.
Skoro jednak nikt nie zwracał na mnie uwagi, trudno było znaleźć biuro którego szukam, biuro dyrektorki.
Szłyśmy na przód, oglądając co dzieje się przez uchylone drzwi. Gdy już przeszły całość wzdłuż, szukałyśmy ratunku właśnie w tych pokojach.
Pierwszy lepszy, trwała właśnie sesja. Pięć dziewczyn, wyższych ode mnie o głowę a może nawet więcej, wdzięcznie wyginały się do aparatu. Zero uśmiechu, zero jakichkolwiek emocji.
Stałyśmy tam i oglądałyśmy je póki się nie skończyło, a wszyscy rozeszli.
-Szukacie kogoś? - podeszła do nas Blondynka jedna z tych które przed chwilą pozowały przed obiektywem.
Nie była juz tak samo chłodna i poważna, teraz emanowało od niej ciepło i optymistyczna energia, szeroko się uśmiechała.
-A tak, miałam dzisiaj tutaj przyjść tylko nie mam pojęcia gdzie.
-Chodźcie za mną.
Wymieniłyśmy z Sami spojrzenia wyrażające ulgę w poszukiwaniach.
Okazało się że to wcale nie na tym korytarzu znajdował się ten pokój.
Nasza 'pomocniczka' odeszła gdy zostałyśmy pod drzwiami.
Sam również została na korytarzu, musiałam wejść tam sama.
Głęboki wdech i nacisnęłam klamkę.
                                                         *
Nie było tak źle jak myślałam, kobieta która kierowała całym życiem firmy okazała się bardzo miła i pomocna.
Ku moim zdziwieniu dostałam również miejsce w jutrzejszej sesji, co było chyba dość dużym osiągnięciem skoro jestem tutaj ta NOWA.
Dostałam również nowy 'prezent'. Po wczorajszym naszyjniku, teraz przyszedł czas na portfel. Nie miałam pojęcia czemu dostaję takie rzeczy, ale chyba była to część reklamy.
Jeśli chodziło o umowę i 'wynajmowanie na własność' to nic takiego nie podpisywałam. Dyrektorka zaproponowała mi całkowitą wolność, czyli będę mogła występować w sesjach, ale w każdej chwili mogę z niej zrezygnować.
Przygodę w modelingu nie zamierzam zaprzątać sobie głowy na dłuższym dystansie czasowym. Sama nie wiem po co się w to wplatałam. Osoby z niecałym 170 wzrostu mogą sobie tylko pomarzyć o karierze modelki, a moja oferta spadła tak jakby z nieba. Postanowiłam spróbować i zobaczyć co z tego wyniknie.
Całość nie zajęła mi dużo czasu.
Już o 1.PM kierowałyśmy się razem z Sam do niej. Oczywiście tylko po to by ją podwieźć.
Wracając wstąpiłam tylko do cukierni. Miałam się poprawić po tym jak dzisiaj nie zrobiłam chłopakom babeczek (chociaż nie musiałam), więc postanowiłam coś dzisiaj kupić.
Z gotowymi łakociami wróciłam do domu.
Z powodu mojego dzisiejszego spotkania, chłopaki postanowili uszykować się w domu. Gdyby nie to już dawno siedzieli by przed lusterkami.
Lou i Liam siedzieli już prawie gotowi na kanapie. Dałam im słodkości które kupiłam i weszłam szybko do góry, by też się przygotować, choć o wiele bardziej wolałabym siedzieć w fotelu i czytać jakąś książkę.
Weszłam do pokoju, jednak ekspresowo mnie z niego wywalono, gdyż tam szykował się Niall. Pierwsza rzecz, był to mój pokój, a druga to to że sam Niall protestował i pozwalał mi wejść, jednak jego stylistka uważała ze się będzie rozpraszał.
Nadal tkwiłam na korytarzu. Każde drzwi były zamknięte.
Aż... jedne drzwi się uchyliły. Od samego początku nie byłam w tym pokoju. Był cały pusty, ściany i podłoga były białe. Nigdy nie pytałam o niego chłopaków, bo nie było też sposobności, był to po prostu wolny pokój.
Zanim zdążyły się za mną zatrzasnąć drzwi, odszukał mnie Niall, już w pełni gotowy.
-Co to za pokój? - zapytałam go.
-Nigdy tu nic nie było, a czemu pytasz?
-A kiedykolwiek tu coś będzie?
-Myślę że nie.
-No to już wkrótce się zmieni.
Wywrócił oczami i wyszedł za mną. On zszedł na dół, a ja wreszcie poszłam się przygotować. Wszystko miałam uszykowane już od wczoraj i wisiało na wieszaku. Od dodatków, przez torebkę aż do butów i oczywiście sukienka.
Szybko nałożyłam delikatny makijaż, maskara i morelowy błyszczyk.
Końcówki włosów wyprostowałam i ubrałam się.
Gdy zapinałam buty, drzwi się uchyliły a do pokoju weszło jakieś dziecko.
Miałam już wstać do niej, gdy ukazał się również Nialler.
-Gotowa już ? - spytał mnie.
-Tak, a co to za dziecko?
-Nie znasz Lux? To córka naszej makijażystki.
-Nie miałam okazji.
Uśmiechnęłam się do niej, a ona słodko się zaśmiała i schowała twarz w małych rączkach.
Blondyn wziął ją na ręce i zeszliśmy na dół, gdzie oddał ją Hazzie.
Jednak nikt jeszcze nie szykował się do wyjścia. Wszyscy już wystrojeni siedzieli na sofie i jedli to co kupiłam, a taca powoli się opróżniała.
Gdy wreszcie skończyli, wsiedliśmy do dużego, czarnego minivana i z sekundy na sekundę byliśmy bliżej miejsca, w którym chłopaki mieli dostać którąś z kolei nagród.
Dopiero gdy spotkaliśmy Lou i Eleanor na miejscu, zorientowałam się że on nie jechał z nami.
Sama nie wiele wiedziałam jak to wszystko się odbywa, dlatego niczym rzepa przyczepiłam się do Niall'a i nie odstępowałam go na krok by przypadkiem sie nie zgubić.
Moim najgorszym przeżyciem tego wieczoru był czerwony dywan. Najpierw poszli Harry, Zayn i Liam. Zdjęcie. Louis i El. Zdjęcie. Za nimi poszliśmy i my, a le ja zamiast się uśmiechać zastygłam w blasku fleszy, które dochodziły niemal z każdej strony. Trwało to jednak ułamek minuty jednak i tak na mojej twarzy pojawił się grymas zamiast uśmiechu.
Później już zleciało szybko, chłopaki dostali 3 nagrody, więcej nawet niż obstawiali.
Następnie czekała nas impreza. Nie za bardzo się na to cieszyłam. Moja głowa nigdy dobrze nie funkcjonowała po alkoholu, zawsze odlatywałam i więcej i więcej, a skoro miałam jutro mieć sesje, nie chciałam leczyć też w tym czasie kaca.
Niall znalazł na to złoty środek. Jednemu z ich ochroniarzy powiedział żeby nas odwiózł do domu o północy, nawet jeśli nie będziemy chcieli.
Wtedy już całkowicie się rozluźniłam, wiedziałam że z rana nie znajdę się gdzieś pod stołem tylko w domu.
Drink za drinkiem, toast za toastem. Gdy ja już powoli odpływałam w 'mój świat' , chłopaki nadal byli normalni. Nie dawałam tego po obie poznać, śmiało piłam to co mi nalewali, aż ... czułam się jak we śnie, czarnym śnie.
                                                               *
Obudziłam się w domu, na kanapie w salonie. Wszystko by grało, prócz tego jak wyglądałam...
--------------------

Wiem ! Kolejny z mojej serii nudnych rozdziałów, ale ja nie mam czasu pisać i to co mogę piszę rano, albo późnym wieczorem. Na szczęście ' niedługo' wakacje :DD
Niestety bliżej jest egzamin;/ współczuję wszystkim którzy będą go pisać razem ze mną
 PS: W poprzednim rozdziale było tylko 7 komentarzy , teraz ma być 10 bo nie dodam nn :*
.i jak widzicie po boku jest zmiana w 'obsadzie' , zajrzyjcie do zakładki Heroes by dowiedzieć się więcej :)

środa, 13 marca 2013

Chapter 29 :DD






Z samego rana, gdy się obudziłam, potem już nie mogłam usnąć. Choć nawet jeszcze do końca słońce się nie wychyliło zza horyzontu, ja już byłam na nogach.
Następną godzinę spędziłam w wannie,nie mając nic innego do roboty, nie chcąc oczywiście budzić chłopaków.
Potem wysłałam sms Sam, w którym podałam jej godzinę i miejsce spotkania.
Nie chciałam dzwonić, gdyż bałam się że ona też obraziła się na mnie za to że wyjechałam. Miałam też nadzieję że przyjdzie.
Mając jeszcze sporo czasu, wzięłam walizkę, z którą podróżowałam przez ostatnie tygodnie i wyjęłam z niej wszystkie rzeczy, które w większości poszły do prania.
Nawet to nie zajęło mi dużo czasu. Wreszcie coś mi zaświtało. Założyłam na siebie mój fioletowy szlafrok i jak najciszej umiałam zeszłam na dół.
W półkach znalazłam wszystkie potrzebne mi przedmioty i zajęłam się robieniem babeczek.
W połowie już wydawało mi się że wyjdą złe, gdyż ja nigdy nie piekłam, jedyne co, to tylko kupowałam. Toteż nowe wyzwanie z samego rana poprawiło mi humor.
Minęła godzina, gdy dźwięk w piekarniku oznajmił że jest gotowe.
Pośpiesznie wyjęłam babeczki i odstawiłam je do ostygnięcia, a ja w tym czasie poszłam się przebrać.
Po pomalowaniu się i wyprostowaniu włosów szybko się ubrałam. Kurtkę i torebkę zniosłam do salonu, by potem nie wchodzić do góry i skierowałam się do kuchni.
Zamiast zastać całego stołu w babeczkach, zastałam chłopaków z pełnymi buziami i walające się papierki po podłodze, a po moich babeczkach ani śladu.
-Ej, miałam je ozdobić -żąchnęłam się.
-I bez tego były dobre -Lou ledwo przełknął to co miał w buzi.
-Dobra nie ważne.
Wyszłam do salonu by zabrać swoje rzeczy. Właśnie zakładałam kurtkę gdy wszedł Niall.
-Idziesz gdzieś?- zapytał.
-Tak, umówiłam się z Sam.
-Myślałem że ten dzień spędzimy razem.
-Lepiej na razie nie wystawiać się do aparatu.
Pokiwał głową, a ja cmoknęłam go w policzek.
Wzięłam torebkę i wyszłam, rozglądając się za taksówką, ale chwilę potem z okna wychylił się Niall i rzucił mi kluczyki. No tak, wsiadłam do Porshe i skierowałam się do ulubionej kawiarnii Sam, tym też chciałam ją trochę udobruchać.
Po zaparkowaniu i wejściu do środka w rogu sali zauważyłam Sam.
-Myślałam że nie przyjdziesz? - zaczęłam chociaż nie były to odpowiednie słowa jak na początek.
-Tak, miałam taki zamiar- odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem.
-No przepraszam, nawet nie wiedziałam że będę wyjeżdżać, chciałam cię potem o tym powiadomić, ale pewnie Niall by się o to pytał i...
-Pytał się i bez tego, ale to nie o to tu chodzi.
-Nie rozumiem.
-Jak mogłaś przefarbować włosy, to ja tu miałam być jedyną blondynką!-wreszcie się uśmiechnęła, tak jakby tylko wcześniej udawała.
Za to ja, zamiast również się uśmiechnąć zaczęłam się spazmatycznie śmiać, aż para przy sąsiednim stoliku zaczęła się na mnie krzywo patrzeć.
-Przykro mi, ale zamierzam zostać w takich jeszcze na jakiś czas.
-O nie, za chwilę idziesz do fryzjerki i przefarbujesz je!
-Nie za chwilę, bo muszę się chyba umówić nie?
-Już to zrobiłam - uśmiechnęła się w zwycięskim geście.
-Ale jak, przecież dopiero przyszłam.
-Powiem tak, na pewno na jednej okładce nie byłaś.
-Dwóch?
-O wiele więcej.
-Super, dobra mogę iść, ale najpierw zjem śniadanie, bo chłopaki zjedli mi poprzednie.
-Jasne, już zamówiłam ci.
Pokiwałam głową.
-To jak między tobą a Niall'em wszystko w porządku?-dodała.
-Można tak powiedzieć.
Widząc wyraz mojej twarzy nie zadawała więcej pytań. Szczerze mówiąc nie chciałam o tym rozmawiać, na razie jeszcze nie. A czy mówiąc że wszystko jest w porządku nie skłamałabym? Przez dłuzszy czas nie będzie tak jak kiedyś, może z czasem, jak wszystko wróci do normy. Na pewno nie stanie się to w najbliższym czasie, gdy oni wyjadą, a ja zostanę w opustoszałym domu.
Z moich myśli wyrwał mnie kelner, który przyniósł nasze zamówienia.
Oczywiście było to ciastko, które zawsze zamawiałam w tym miejscu i obie dostałyśmy również Latte.
Pół godziny później siedziałyśmy już moim samochodzie i jechałyśmy do fryzjera, do którego chodziłam odkąd skończyłam 15 lat.
Tak na prawdę nie chciałam znów wracać do starego koloru, ale skoro wszystkim w moim otoczeniu to nie pasowało, musiałam to zrobić. Może jednak nie było mi w tym odcieniu ładnie, tak jak sobie wmawiałam.
Ostatecznie wychodząc z salonu nie wyglądałam tak samo jak miesiąc temu.
Owszem, zmieniłam kolor, ale na jeszcze ciemniejszy niż przedtem, podchodzący pod czarny.
Zmiana koloru, przypomniała mi też o czymś, co zrobiłam w Islip, mianowicie o tatuażu. To jednak prawda, że jak się zacznie nie można przestać.
Chciałam więcej, ale z tym planem nie mogłam się zdradzić, zwłaszcza przy Sami. Ona nie była nigdy za 'okaleczaniem' skóry, tak samo jak Alexis.
Narazie tylko Harry wiedział o moim pierwszym i chciałam aby tak zostało.
Po przejściu okolicznych sklepów z Sam, ona musiała już wracać. Ku moim licznym prośbom zgodziła się bym podwiozła ją do domu.
Kupiłyśmy dzisiaj dość dużo rzeczy i nie chciałam żeby szła pieszo, nawet jeśli było to 10 minut.
Mieszkała w całkiem przeciwnym ode mnie kierunku, dlatego wracając musiałam znów przejechać przez centrum.
Nadal po głowie chodziło mi ta jedna rzecz.Musiałam się powstrzymywać by nie stanąć przy pierwszym lepszym salonie tatuaży. Jednak gdy stanęłam w gigantycznym korku postanowiłam jakoś zatuszować ten czas.
Nie był to jak podejrzewałam, pierwszy lepszy salon Tattoo, o tym dowiedziałam się od Zayn'a, gdy zapytałam go o pierwszy tatuaż.
Byłam jednak nieco spięta. Usiadłam w poczekalni i zaczęłam przeglądać katalog.Ten za duży, ten zbyt skomplikowany ten mi się nie podoba.
Dopiero gdy na którejś ze stron zobaczyłam napis 'Ostatnia Szansa', wiedziałam po co tak na prawdę tu przyszłam.
Może i było to młodzieńcze zachowanie i możliwe ze kiedyś będę tego żałować. Może. Weszłam do pokoju i powiedziałam jak wyglądac ma tatuaż.
Kilkanaście minut później na moim prawym nadgarstku widniała literka 'N'.
Nie była też w widocznym miejscu gdyż na codzień to miejsce zakrywa bransoletka.
Z jednej strony byłam zadowolona, na tyle zadowolona by tego samego dnia zrobić drugi, większy. Nie chciałam zaraz stawać się tak jak Harry czy Zayn, to będzie góra 10 tatuażnie nie więcj i na pewno nie w jednym przedziale czasowym.
Pierwszy tatuaż na plecach, drugi na nadgarstku, trzeci postanowiłam mieć na przedramieniu, może i było to dość widoczne miejsce, ale dzisiaj na pewno nikt się o tym nie dowie, na pewno nie przy bluzce z długim rękawem.
Gdy wyszłam z budynku, na dworze już się ściemniało.
Straciłam kompletnie poczucie czasu.
Wsiadłam prędko do samochodu i ruszyłam prosto do domu.
Po zaparkowaniu, na głowę zaciagnęłam bardziej czapkę, by od razu nie dowiedzieli się że zmieniłam kolor włosów.
Na samym początku weszłam do salonu, ale tam ich nie było, w kuchni także.
Pomyślałam że gdzieś wyszli. Weszłam do góry. Wchodząc po schodach usłyszałam że coś, a raczej ktoś upadł i to w moim pokoju.
Otworzyłam drzwi, ale nie było tam żywego ducha.
Odłożyłam kurtkę na fotel, rozpakowałam torebkę i odłożyłam czapkę na miejsce. Następnie wzięłam kurtke by ją schować w szafie.
Otworzyłam drzwi.
-Cześć!-po tym jak krzyknęłam, Lou przywitał się jakby wcale nie siedział w mojej szafie.
-Kurde, czemu mnie straszysz i jeszcze z mojej szafy!
-Pod prysznicem nie było miejsca.
-Co?
Zamknęłam drzwi szafy, chociaż nadal tam siedział. Poszłam do łazienki i odsłoniłam drzwi prysznica.
-Hej!-przywitali mnie Harry, Zayn i Liam.
-Zapytałabym, ale nie chce wiedzieć.
Przeszłam znów do pokoju, a oni za mną, Louis też wyszedł do nas.
-Wiecie co, jednak muszę zapytać co robicie.
-Oglądaliśmy twoje ubrania-odpowiedział Harry, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-Mam zgadywać, że Niall siedzi pod łóżkiem?
-Nie jego nie ma.
-Dobra, nie ważne, a co chcieliście od moich ubrań?
-Nie od wszystkich, wybieraliśmy sukienkę.
-Bo?
-Bo idziesz jutro z nami na rozdanie nagród!
-Bo?
-No weź, będzie fajnie.
-Jakoś nigdy nie chodziłam, a teraz jest jakiś szczególna okazja.
-Nie.
-Oj dobra, a teraz możecie już sobie iść.
-Okej, a właśnie, fajnie że masz znów ciemne włosy-napomknął Malik.
Wywóciłam oczami. Po tym jak wyszli usiadłam za biurkiem by włączyć laptopa. Znów uchyliły się drzwi.
-Zostawiłeś buty pod prysznicem?- zapytałam nawet nie wiedząc kto wchodzi.
-Nieee-odpowiedział mi dzwiony Niall.
Gwałtownie się odwróciłam. Uśmiechał się.
-Gdzie byłeś?
-Musiałem coś załatwić-nie dał mi dojść do głosu, bo wręczył mi małe pudełeczko ze znaczkiem Chanel.
-Przyszło to dzisiaj pocztą-wytłumaczył.
Otworzyłam je, w środku był naszyjnik z logiem marki, ale nie wiedziałam po co to i od kogo.
Jednak było coś tam jeszcze, list. Nie taki zwyczajny, wydrukowany na kredowym papierze ze specjalnymi zdobieniami.
'Chcielibyśmy w ten sposób zaprosić cię do współpracy z marką Chanel.
Zapraszamy do naszego biura, jutro od 12 do 16.
'
Pod spodem załączony był jeszcze adres.
-To żart?
-Nie wiem, tylko odebrałem.
-Nie ważne.
-Czyli nie pójdziesz?- trochę się zmartwił.
-Po co?
-Tylko by dowiedzieć się o co im chodzi.
-Jeszcze się zastanowię.
-Okej- zaczął wychodzić.
-A tak w ogóle, ładniej ci w ciemniejszych włosach- uśmiechnął się i wyszedł.
Bardzo dziwiło mnie jego zachowanie, był taki nieobecny.
Wyszłam za nim, pierwsze gdzie zaczęłam go szukać to jego pokój, tam też go znalazłam.
Siedział na swoim łóżku oczy wbijając w podłogę.
Usiadłam obok niego.
-Coś się stało?-zapytałam z lekko odczuwalnym strachem w głosie.
Odwrócił się w moją stronę.
-Czy zostałaś ze mną tylko dlatego że cię to prosiłem?
Jego słowa kilka razy przeleciały mi przez głowę, póki je zrozumiałam.
-Oczywiście, że nie.
Wyciągnął rękę by dotknąć mojego policzka, ale w połowie drogi się zawahał i tego nie zrobił. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
-Mam wrażenie, że coś się między nami zmieniło -mruknął na wpół słyszalnie.
-Wiesz dobrze, że na razie nie będzie tak jak kiedyś.
-A kiedy, za miesiąc, rok? Myślisz, że fajnie się czuję z tym że nawet nie mogę cię pocałować.
-Wiesz, że to nie tak.
-A jak? Powiedz mi czy już zawsze tak będzie, czy może kiedyś. Nie rozumiem co zrobiłem źle.
Teraz ja wyciągnęłam dłoń żeby dotknąć jego policzka, ale złapał mnie za nią.
-Wiesz że nie o to mi chodzi- sprostował.
Spojrzał na moją rękę. Odwrócił ją, szczególniej przyjrzał się nadgarstkowi.
-Nadal?-zapytał niepewnie.
-Teraz już wiesz, na pewno nie zrobiłabym tego gdybyś nie był dla mnie ważny.
Wreszcie lekko podniósł kąciki ust. Znów w jego oczach pojawiły się żywsze kolory.
Potem, pierwszy raz od kilku tygodni, pocałował mnie. Nie był to normalny pocałunek, wydawał się spragniony, inny. Oddałam go, wreszcie czując jego bliskość, której tyle oczekiwałam.
Gdy oderwał się ode mnie, widać było na jego twarzy szczęście.
-Kiedy się przekonałaś do tatuaży?
-W pierwszy dzień, kiedy wyjechałam.
Popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem. Zarzuciłam tylko włosy na jedną stronę i pokazałam mu tatuaż na karku.
-Masz dwa?-zdziwił się.
-Trzy- pokazałam mu jeszcze ten na przedramieniu.
-Wystarczy tyle.
Wzruszyłam ramionami.
Cmoknęłam go jeszcze raz i wyszłam do siebie. Na razie jeszcze nie chciałam spać z nim w jednym łóżku, za dużo atrakcji jak na jeden dzień.
Byłam kompletnie padnięta.
-----------------------

Coś mi chyba nie wyszedł. Takie coś jak- wyszłam, przyszłam, zrobiłam itd.
Ale, ale ehm nie wiem. Jednak postanowiłam że go dodam, skoro i tak siedzę sama w domu, przy okazji mam czas by poczytać wasze blogi :))
PS:
Z koleżanką założyłam tak jakby duet. Szansa że się wybijemy jest jak 1 do 1000000 , ale z tego powodu że obie lubimy śpiewać( nie mówię że umiemy) zaczęłyśmy robić covery do różnych piosenek.
Nie dawno dodałyśmy pierwszy (One Direction - One Way Or Another)
-        Cover
Więc jeśli możecie wejść i skomentować to byłabym wdzięczna, liczą się wasze opinie, czy jest źle , okropnie czy zgon na miejscu :D Tutaj macie też nasz Twitter, który założyłyśmy kilka dni temu, więc dużo obserwatorów nie ma (było 12 a teraz jest 8;(), więc POMÓŻCIE SPEŁNIĆ MARZENIA DZIECIOM(chorym na głowe) :))
Jeśli nie wiecie która to ja , to ta bez okularów  :D

sobota, 9 marca 2013

Chpter 28.:):*



[...]
Pod koniec drogi , gdy moje przemyślenia doszczętnie zostały zmiażdżone przez jeszcze trzeźwo myślący mózg , zwolniłam tępo.
Gdy weszłam do domu , moją uwagę przykuły stojące walizki.
-Coś długo cię nie było - żąchnął się Harry i dopiero wtedy go zauważyłam .
-Tak - miałam za dużo w głowie , by wyszukać jakąś inną odpowiedź.
Usiadłam na brzegu łóżka i zaczęłam bawić się palcami. Loczek moment przyglądał się mi , ale chwilę potem usiadł obok.
-Wracasz do Anglii- było to raczej stwierdzenie niż pytanie .
Pokiwałam głową.
Kątem oka, zauważyłam że się uśmiechnął. Polepał mnie po kolanie i wstał, od razu w lepszym nastroju.
-Mamy samolot za półtorej godziny, więc radzę ci się pośpieszyć.
-Czemu tak wcześnie?
-Wcześnie? I tak w Londynie  będziemy dopiero po 7.PM.
Znów tylko pokiwałam głową .
Skoro miałam tylko jakąś godzinę , zaczęłam się pakować. Jednak nie było tego dużo. Gdy tu przyjechaliśmy nie widziałam sensu by na trzy dni się rozpakowywać, dlatego wszystko zostawiłam w walizce.
Wzięłam szybki prysznic, dlatego że miałam spędzić następne 5 godzin w samolocie. Przebrałam się w cieplejsze rzeczy niż by Jamajka wymagała.
Niedługo po tym jak już się uszykowałam, Harry oznajmił że musimy wychodzić. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na domek, wzięłam walizkę, torebkę z przewieszoną przez nią marynarką i wyszłam.
Tym razem już nie szliśmy wzdłuż plaży jak na początku, przed domkiem stała taksówka.
Załadowaliśmy do niej nasze bagaże i ruszyliśmy.
Na moje nieszczęście o wszystko szło tak szybko. Nie zdąrzyłam się obejrzeć, a wsiadałam do samolotu.
Przez cały lot z Harry'm prawie wcale nie rozmawiałam. Wiedział że bardzo się stresuje, nawet gdy myślał że o tym nie wiem, spoglądał na mnie kątem oka, ale mylił się, wszystko widziałam.
-Nie martw się, wszystko się ułoży - odezwał się gdy samolot miał za kilka minut wylądować.
-Łatwo ci to mówić, bo co mam wejść do domu i rzucić mu się na szyję ?
-No nie tak od razu,ale gdy będziesz go widzieć codziennie, to ci przejdzie.
-Nie powiedziałam, że wracam do was, tylko do Londynu.
-Nie rozumiem.
-Dzisiaj pójdę do Sam, a jutro zacznę rozglądać się za jakimś domem.
-Chyba żartujesz.
-Nie Harry. Myślisz że teraz będę zachowywać się tak , jakby nic się nie stało.
-Ale nawet nie wiesz co się stało, pozwól mi wytłumaczyć.
-Gdybym chciała wyjaśnień, już dawno bym je znała.
-Czyli weźmiesz swoje ubrania i znikniesz już na zawsze?- przybrał chłodniejszy wyraz twarzy.
Nie odezwałam się. Nie byłam pewna co teraz będzie. Z samego początku myślałam że wrócę do rodziców, ale oni o tym wszystkim nie mieli pojęcia i jednak chce żeby tak zostało.
Powrót do NY też nie wchodzić w grę, nie czułam się tam dobrze, czyli jednak jestem jedna z tych osób które nie umieją normalnie funkcjonować w obcym państwie.
Zostało mi jedynie, kupić jakiś mały domek w Londynie i tak jak to powiedział Harry, żyć jakbym ich wcale nie spotkała.
Właśnie w tym momencie zaczęłam żałować że przerwałam naukę.
Byłam pewna, że szkoła mi tylko zawadzała, a wcale tak nie było, właśnie teraz gdy powinnam mieć jakieś kwalifikacje, pozostałam z niczym.
Kilka munut później już odpinałam pasy. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i wyszłam na chłodne powietrze(typowe dla Londynu).
Pierwszy raz od dłuższego czasu ucieszyłam się że coś zrobiłam dobrze, nawet tak banalną rzecz jak zabranie marynarki.
Założyłam ją szybko i razem z innymi pasażerami udałąm się do budynku po walizkę.
Nie byłam pewna czy Harry jest na mnie obrażony, czy też nie bo wcale się nie odzywał. Moim zdaniem powinien uszanować moją decyzję, bo i nawet gdybym mieszkała sama nie umiałabym nie zadzwonić do niego czy Zayn'a albo Liam'a.
Wychodząc z środka, zauważyłam lub mi się tylko wydawało że dwie dziewczyny rzuciły mi pełne żalu spojrzenia, nie wiedziałam też dlaczego.
Wsiedliśmy do już drugiej tego dnia taksówki i ruszyliśmy do domu?.
Tak samo jak wcześniej, gdy chciałam by czas płynął wolniej, ten jak na złość pędził coraz szybciej.
Bardzo się bałam, już nie tego co robię po wejściu do domu, ale raczej tego, że gdy tylko zobaczę go od razu mu wybaczę i zostanę.
Ale już postanowiłam i nic tego nie zmieni.
Cały dzień był taki, jakby wszyscy działali na przyśpieszonych obrotach, a tylko ja pozostałam w tyle.
Przed wejściem do domu, schowałam okulary do torebki.
Weszłam zaraz za Hazzą. Tylko gdy drzwi się za mną zatrzasnęły poczułam gulę w gardle. Ten zapach, wszystko co się tak dobrze kojarzyło i te głosy.
-Liam! Ktoś przyszedł- wydarł się Louis, nawet po tak długim czasie pamiętałam ich głosy.
-Może Olivia przyszła ! - zażartował Zayn.
-Spieprzaj - w głosie Blondyna czuć było urażenie, nadal czekał.
Wreszcie w końcu korytarza zobaczyliśmy Liam'a.
-Olivia-mruknął tak jakby do siebie, ale pewnie słyszeli go pozostali.
-Kurwa! Mówiłem że to nie jest śmieszne- wydarł się Niall.
Liam nawet tego nie wytłumaczył, podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił.W pewnym momencie myślałam że za chwilę się rozpłaczę. Uroniłam dopiero kilka łez gdy zobaczyłam że Liam płacze.
Spuściłam głowę. Nie miałam pojęcia, że swoim odejściem zraniłam tyle osób.
-Liam! Kto przyszedł? - krzyknął zniecierpliwiony Lou.
-Chodź sam zobaczysz - odpowiedział przez łzy.
-Nie chce mi się, Zayn ty idź.
Usłyszałam odgłos, jakby go uderzył i jak ktoś idzie przez sąsiedni pokój.
Wreszcie wyłonił się Zayn, szeroko się uśmiechnął.
-Louis! Chodź szybko.
Jak reszta Lou pojawił się w hallu. Razem z Malik'iem podeszli do mnie i tak jak Liam , przytulili mnie.
Na razie nie wiedziałam co powiedzieć.
Kilka rzeczy wydarzyło się w tym samym czasie.
-Niall ! - zawołał Harry .
Posłałam mu pełne dezaprobaty spojrzenie, ale on i reszta chłopaków zniknęli za drzwiami kuchni.
Zrobiło mi sie strasznie gorąco, słysząc jak idzie, w pewnym momencie myślałam że za chwilę ucieknę.
Wreszcie się wyjawił . Na mój widok stanął jak wryty , przez co mogłam mu się lepiej przyjrzeć.
Jego włosy sterczały w każdą stronę , pod oczami widniały fioletowe sińce , a w oczach już nie było tych wesołych iskierek co zawsze.
Wyglądał jak człowiek płonący na stosie.
-Olivia...-szepnął i podbiegł do mnie.
Tak jak reszta chciał mnie przytulić, ale wystawiłam rękę, tak by trzymał się od mnie z daleka.
-Nie przyjechałam do ciebie, tylko po moje rzeczy- sprostowałam chłodno i ruszyłam do góry po schodach.
Wiedziałam że szedł za mną, ale dużo mnie kosztowało żeby tak grać.
Tak na prawdę jakaś moja część chciała się odwrócić i wtulić się w niego jak kiedyś, ale druga część wygrała, nawet nie drgnęłam.
Weszłam do mojego pokoju, wszystko stało tu tak samo jak to zostawiłam.
-Proszę nie kończ tak tego.
-Już dawno ty to skończyłeś.
Z dna szafy wyjęłam wszystkie moje walizki . Ale nawet nie zdąrzyłam ich otworzyć.
Poczułam na moich rękach jego dłonie i stanowczo mnie odwrócił w jego stronę.
W jego oczach widać było desperację.
-Daj mi wytłumaczyć, to  nie było tak jak myślisz.
-Nie ważne.
-Ważne , proszę nie zostawiaj mnie. To nie może sie tak skończyć.
-Przykro mi.
-Proszę daj mi minutę.
-Minutę.
Wyjął szybko telefon ze spodni i załadował jakiś filmik, nie miałam pojęcia o co mu chodzi, ale skoro tak chciał wykorzystać swoją minutę...
-To nie było tak jak ty myślisz, zobacz.
Puścił mi nagranie. Było bardzo chaotyczne, szybko odnalazłam Niall'a. Szedł obok Demi, a za nimi kilku ochroniarzy. W pewnej chwili złapała go za rękę, ale on elokwentnie sie wymigał i rozplątał ich ręce. Na tym video sie skończyło.
-Widzisz, prasa wykorzystała tylko ten moment.
-Wiedzieli co wykorzystać.
-O co jeszcze chodzi, nic nie zrobiłem.
-I tak sądze że trzeba to zakończyć.
-Co? Czemu, przecież nic...
-Nie chodzi mi już o to głupie nagranie, żyjemy w dwóch innych światach. Masz za chwilę trasę, a ja będę jak cień chodzić wszędzie za wami.
-Ale Perrie lub Danielle to nie przeszkadza.
-One mają własne życie, są ciągle zajęte. Nie tak jak ja.
-Wcześniej ci to nie przeszkadzało.
-Wreszcie przejrzałam na oczy. Minęła już minuta, chciałabym się spakować.
-Błagam cię, zostań ze mną. Nie mogę żyć bez ciebie, ja nadal ciebie kocham.
-Myślisz, że o to mi chodzi. Że już cie nie kocham. Gdyby tak było, wzięłabym szybko moje rzeczy i wyszła stąd nie zwarzając na ciebie.
-Proszę...
Sama nie wiedziałam co sie ze mną dzieje. Gdy po jego policzkach popłynęły łzy, ugięły się pode mną kolana, nie mogłam znieść tego że to przeze mnie.
Już nie myśląc tak chłodno jak wcześniej, kciukiem wytarłam strużki.
Trochę się do niego przybliżyłam.
-Niall, nie mogę.
-Możesz, proszę tylko o jedną szansę.
Miałam mu odpowiedzieć, gdy coś za drzwiami się poruszyło.
-Zgódź się- szepnął Zayn.
-Zamknij się debilu-włączył się Harry.
Nie zdąrzyłam podejść do nich, a wszyscy wpadli do pokoju.
-To przez przypadek, przechodziliśmy tylko-zaczął tłumaczy ich Lou.
-Nie ważne, słuchaj Olivia. Nie wiem na jakim ty świecie żyjesz, ale moim zdaniem powinnaś dać mu jeszcze jedną szansę.Wiem że to są wasze sprawy, ale on bez ciebie jest nie do zniesienia, może i do ołtarza razem nie pójdziecie, ale zostań jeszcze z nim trochę. To tyle, my wyjdziemy.-skończył swoją 'mowę' Liam.
Tylko gdy wyszli podeszłam do Blondyna.
-Ostatnia?- zapytałam go.
W jego oczach pojawiła się nadzieja.
-Ostatnia.
Zrobiłam teraz coś czego brakowało mi przez ostatni czas. Kierowały mną tylko bodźce, nic więcej. Znów poczułam jego zapach, ciepło, wtuliłam się tak jak kiedyś.
-Przepraszam-szepnęłam, a on tylko pogłaskał mnie po włosach.
Czego się najmniej spodziewałam, właśnie się stało.
Chłopaki , którzy mieli wyjść, teraz wbiegli do pokoju i zrobili grupowego 'niedźwiadka'.
Po kilku minutach wreszcie przestali mnie przytulać.
-A tak w ogóle to co się stało z twoimi włosami? - zapytał Zayn.
-Ładniej mi teraz, nie?
-Nieeee - odpowiedzieli w tym samym momencie, a Niall znów się zaśmiał.
-Dobra, jutro wrócę do starych, nic się nie znacie.
-Ok, to by sobie tu róbcie co CHCECIE , a my idziemy.
-Jedyne czego chce to wygodne łóżko.
Wszyscy wyszli, pozostawiąc mnie znów z Blondynem.
Powieki mi się już same zamykały.
-Dobranoc-podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek.
Rozejrzałam się po pokoju, nie miałam pojęcia skąd znalazła się tu moja walizka, którą zostawiłam w korytarzu.
Nawet już jej nie otwierałam , weszłam tylko pod prysznic.
W samej bieliźnie poszłam do łóżka, jednak zanim się położyłam, moją uwagę przykuło małe różowe pudełeczko. Ciekawa, otworzyłam je.
W środku był pierścionek i naszyjnik, które dostałam od Niall'a. Jednak w środku było coś jeszcze- bransoletka. Miała przyczepione tylko kilka charmsów-dwie literki 'N,O', dwa serduszka, kluczyk i kłódkę.
Wszystko pozakładałam tak jak to nosiłam wcześniej.
Po tym jak odłożyłam pudełeczko na stolik nocny, szybko znużył mnie sen.

--------------

Tak! Nareszcie coś napisałam i brak weny mnie opuścił. I jak wam się podoba ?
Przeczytałam kilka razy wasze wszystkie komentarze do tego czy Olivia ma wrócić do Niall'a i jednogłośnie było że TAK , więc proszę bardzo.
To chyba tyle, wracam do wybierania dalszej szkoły , co to ma być że już w marcu mam wiedzieć gdzie idę,pff.
PS:Dziękuję za tylko komentarzy i liczę na tyle samo pod tym rozdziałem :DD
A jeśli się postaracie o 10 komentarzy do środy , dodam nowy w ten sam dzień , czyli śr :))

piątek, 1 marca 2013

Chapter 27 :))


Tego ranka , tak samo jak wczoraj Harry'ego już nie było w domku .
Tym razem już nie szukałam go paranoicznie .
Miałam ostatnie godzinie na podjęcie decyzji , czy wracam do Anglii czy nie . Postanowiłam że się przejdę by zebrać myśli . Wzięłam ubrania i szybko się ubrałam nawet wcześniej nie malując się .
Wychodząc z domu , w drzwiach wpadłam na Loczka .
-Wybierasz się gdzieś ? - zapytał .
-Przywiozłeś mnie tu , żebym się namyśliła , jak dotąd jeszcze nie miałam czasu , więc za kilka godzin przyjdę .
-A co ja będę w tym czasie robił ?
-Zrób coś pożytecznego i się spakuj .
-A potem ?
-Poczytaj książkę ! Nie wiem.
-Haha dobre .
-To może babeczkę na drogę ?
W tym samym momencie otworzył różowe pudełko , które cały czas trzymał . W pierwszej chwili myślałam że są nie prawdziwe , z plastiku czy coś , a gdy wzięłam jedną do ręki okazały się nadzwyczaj miękkie.
Podniosłam kciuk do góry , dając mu do zrozumienia że już idę i właśnie tak zrobiłam .
W drodze do centrum zjadłam to wspaniałe ciastko i pożałowałam że nie wzięłam więcej.
Tak na prawdę nie wiedziałam gdzie mam iść , nie znałam tego miejsca i tutaj też nikogo nie znałam . Poszłam na pobliską plażę , która wydawała mi się najlepszym i najcichszym miejscem na to co planowałam zrobić .
Sama nie wiedziałam co mam zrobić . Z jednej strony , daleko , daleko w głębi serca nadal tęskniłam za Niall'em , za jego dotykiem  , bliskością .
A z drugiej strony bardzo zabolało mnie to co zrobił i co więcej nawet nie widział nic w tym złego .
Siedząc tak czas mijał , a ja tylko przypatrywałam się osobom spacerującym w tą stronę i z powrotem .
Nie wiem czy to tylko podświadomość czy na prawdę cichy głos w mojej głowie , ale po jakimś czasie podjęłam decyzję , już ostateczną .
Pobiegłam szybko z powrotem do naszej chatki , wiedziałam teraz czego chcę . Biegłam nie zważając na ludzi którzy krzywo się na mnie patrzyli , biegłam ile sił miałam w nogach , ale sama w tym sensu nie widziałam . Przecież Harry nie wyjedzie beze mnie i wcale nie musiałam się tak śpieszyć .
Wiedziałam wreszcie jaki jest mój cel , biegłam by go przyśpieszyć i zobaczyć co z tego wyniknie ....


______________________

Macie taki urywek bo ja jestem całkowicie padnięta . Dzisiejszy w-f był straszny ( strasznie fajny ) ale tak się nabiegałam że szok . Potem jeszcze na trening ( chodzę na box :)) i tu tak samo , nwm co oni dzisiaj .
Ale jest dobrze , bo w następnym tyg tylko pon i wt , a potem rekolekcje :D
I jeszcze dzisiaj były u nas dwie szkoły i namącili mi i sama teraz już nie wiem gdzie dalej iść !!!
Ok , zostawiam was sam na sam z okienkiem na komentarz :))