Może i by wszystko było dobrze. Byłam w domu i spałam na kanapie, ale prócz tego nie miałam nic na sobie, a Niall leżący pode mną wyglądał identycznie (no może nie xD). Najbardziej zaniepokoiło mnie to że byliśmy przykryci przez kogoś kocem, kogoś lub pewnych ktośów którzy przyszli kilka godzin po nas.
Szybko zeszłam z Blondyna i owinełam się kocem, następnie go obudziłam.
-Niall! Wstawaj!
Otworzył oczy, rozejrzał się po pokoju i przeciągnął.
-Czas na śniadanie?
-Mógłbys mi wytłumaczyć jak się tutaj znaleźliśmy, byłeś przecież trzeźwy.
-No tak, normalnie, a jak?
-Nie chodzi mi o dom, tylko dlaczego leżałam tu kompletnie naga?
-A to już nie moja wina, sama chciałaś!
-Nie wiedziałam co gadam! A teraz jeśli pozwolisz, pójdę się ubrać i ty lepiej też chodź.
-Czekaj, musisz coś jeszcze wiedzieć.
Zawróciłam.
-Co?Chyba nic głupiego nie zrobiłam?
-Nie chodzi o to. Tylko o to co wczoraj się stało, jakby to ci powiedzieć...
-Niall.
-Dobra, nie miałem wczoraj prezerwatywy.
-Co? Czemu ... przecież ... ugh!
-Ale bierzesz te tabletki nic się nie stało.
Przemyślałam jego słowa i też tak mi się zaczęło wydawać. Nic się NIE mogło stać.
-Jakby co ty będziesz rodzić dziecko!- zażartowałam i skierowałam się do góry.
Właśnie na dół schodzili Lou i Harry. Nic nie powiedzieli, ale cicho chichotali pod nosem. Prawdopodobnie bym tak samo zaraagowała. Ja szłam owinięta w koc, a Niall za mną nago i wcale się tym nie przejmował.
Miałam już zapytać gdzie są nasze ubrania, ale chyba nie chciałam tego wiedzieć.
Ja weszłam do swojego pokoju, a Niall szedł dalej, gdyż jego pokój znajdował się na samym końcu korytarza.
Nawet nie otwierałam szafy,by coś na siebie założyć, coś innego niż koc. Prosto weszłam pod prysznic. Chciałam by gorąca woda zmyła upokarzające wspomnienie.
Dopiero po 30 minutach, wyszłam okryta ręcznikiem, do pokoju.
Najpierw podeszłam do szafy, by ułożyć strój na dzisiaj.
Położyłam wszystko na łóżku i wtedy coś przyciagnęło moją uwagę.
Światło wpadające do pokoju, odbijało się od szklanej powierzchni kubka, który leżał na komodzie. Obok niego stało dość pokaźne pudełko ciastek i obok list.
W ostatnim czasie dostawałam bardzo dużo listów, tak jakby nie było można zadzwonić.
Ten był ważniejszy od pozostałych.
Z wierzchu wcale się nie wyróżniał, jednak to jego wnętrze było 'ciekawsze'.
"Sz.P Olivia Faidley
Od dłuższego czasu chcieliśmy się z Panią skontaktować, jednak trudno było o Pani numer komórkowy. Wszystkiego nie jesteśmy wyłumaczyć w liście, jedyne co tym sposobem chcemy przekazać, to chęć spotkania. Jeśli będzie ono możliwe, to proszę zadzwonić na nr 156342768357.
MLM(zmyślone)"
MSM było wytwórnią płytową znaną prawie w całej Anglii, a całość mieściła się jedynie w Londynie.
Czemu zdecydowali się napisać do mnie i spotkać się? W tej chwili nie umiem na to odpowiedzieć, bo też nic sensownego nie przychodzi mi do głowy.
A czym był spowodowany ten gwałtowny przełom w moim życiu, tego też nie wiedział, ale to na pewno nie był przypadek.
Jednak nic się nie stanie jeśli zaryzykuję.
Nadal nie ubrana, zadzwoniłam po Sam, gdyż bardzo chciała być na mojej, pierwszej sesji. Następny telefon wykonałam do MLM i umówiłam się na 4.PM.
Zdziwiło mnie że nie będę musiała iść do żadnego biura etc. tylko spotkanie odbędzie się z jednym z pracowników w Londyńskiej restauracji.
Zaczęłam się przygotowywać, gdyż sesję miałam na 12.30 na zbliżała się 11.00.
Pierwszy raz od dłuższego czasu nie wyprostowałam włosów, tylko zostawiłam naturalne fale.
Z makijażu, pomalowałam jedynie usta ciemnoróżowym błyszczykiem.
Usłyszłam dzwonek do drzwi, co oznaczało że przyszła już Samantha.
Zaczęłam się ubierać, po kilku minutach już schodziłam na dół w pełni gotowa i jeszcze bardziej zdenerwowana.
Weszłam jeszcze do kuchni po wodę i schowałam ją do torebki, gdzie ledwo się zmieściła i poszłam przywitać się z Sam.
Nie chciałam zostawać dłużej w domu, bo nadal Harry i Lou ironicznie na mnie patrzeli, a że nie było nikogo więcej, musiałam sama czuć się skrępowana.
Miałyśmy jeszcze całe pół godziny. Weszłyśmy po drodze do KFC i wzięłyśmy na wynos Cruchery.
Tym razem nie miałam żadnego problemu z trafieniem do agencji
Może i byłam tam tylko raz, ale bardzo dobrze wszystko zapamiętałam.
Dzisiaj już nie spotkałam tamtej Blondynki która pokazała mi drogę i czułam jak od innych modelek wieje chłodem.
Mimo to poddałam się stylizacji, gdy pierwsze dwie modelki już pozowały.
Nigdy nie lubiałam stylu Chanel, kojarzyło mi się z czymś przestarzałym, ale nigdy nie umiałam wypowiedzieć na głoś rzeczy która kogoś obrazi, zawsze tłumiłam to w sobie.
Tak więc ostatnie poprawki, ostatni uśmiech rzucony w stronę Sami i grobowa twarz.
Zero uśmiechu tylko wyginanie się we wszystkie strony do obiektywu.
Nie wiem co mnie bardziej zdzwiło. To że moja sesja trwała godzinę, czy to że tak szybko to zleciało.
Z wszytskich zdjęć wybierane było jedno, jedyne, najładniejsze. I ja miałam w tym pomóc.
Przebrałam się w mój wcześniejszy strój i poszłam oglądać zdjęcia.
Pomagała mi w tym Sam i fotograf.
Tu się źle uśmiecham, tu wyszłam jak zombie tam jak kaczka. Może i zdjęcie które wybrałam nie było idealne ale najlepsze z wszystkich.
Poczekałam kolejne 15 minut na moją odbitkę zdjęcia i wreszcie opuściłam świat wiecznych anorektyczek.
Z Sam rozstałam się pod budynkiem, ona poszła spotkać się z (nowym) chłopakiem, którego jeszcze nie miałam okazji poznać. Natomiast ja skierowałam się ku najbliższej kawiarnii na lunch. Miałam całą godzinę, dlatego wolno jadłam swoją szarlotkę i popijałam ją latte. 10 minut przed 4, wyjęłam jeszcze raz adres spotkania i nic mi nie przychodziło do głowy, gdyż pod tym adresem nigdy nie byłam.
Podeszłam więc do kelnera, z prośbą o pomoc w odnalezieniu tego miejsca.
-Przepraszam, gdzie jest ta restauracja?-podałam karteczkę.
Facet spojrzał się na mnie jak na wariatkę, albo przynajmniej jakbym sobie z niego żartowała.
Podniósł wysoko brwi.
-Znajdujemy się w niej- odpowiedział z ironią w głosie i odszedł.
Spojrzałam jeszcze raz na skrawek papieru i zaśmiałam się w duchu. Nic dziwnego że tak zareagował, skoro wyszłam na kogoś, kto nie wie nawet tego gdzie chodzi.
Wróciłam na swoje stare miejsce i zaczęłam się przyglądać osobom wchodzącym i wychodzącym. Nie wiedziałam nawet kogo szukam, ale miałam nadzieję że tą osobę rozpoznam.
Po minięciu jakiś 5 minut, do środka weszłam bardzo wysoka dziewczyna. Blondynka sprawiała wrażenia, jakbym ją już znała, ale nic nie przychodziło mi do głowy.
Spuściłam wzrok, by znów nie wyjść na idiotkę.
Jednak owa dziewczyna miała inny zamiar. Odsunęła krzesełko obok mnie i usiadła, zdejmując przy tym kurtkę.
-Przepraszam, tu jest zajęte- trochę się speszyłam, bo nie lubiałam być w takiej sytuacji.
-A miał ktoś przyjść prócz mnie ? - uśmiechnęła się szeroko.
-Ty pracujesz w MLM ? - była za młoda według mnie.
-Nie ja, moja mama, która dzisiaj nie mogła przyjść, ale za chwilę wszystko ci wytłumaczę. Może na początek, jestem Melanie.
-Olivia - podałam rękę.
-Możesz mi zdradzić sekret? Czemu miałam się spotkać z twoją mamą ? - dodałam.
-Tak dokładnie to nie opisała mi wszystkiego, ale któryś z pracowników MLM, był na Jamajce, tak? I słyszał ciebie w klubie karaoke.
-Fajny zbieg okoliczności.
-A co do tematu, to nie ty wczoraj zostałaś nową twarzą Chanel?
W tym momencie przypomniałam sobie skąd ją kojarze. Była tą pomocną dziewczyną.
-Tak.
-Może powiem ci wszystko co mam powiedzieć by nie zająć zbyt dużo czasu. Skoro przyszłaś to możliwe że cię interesuje współpraca z MLM. Miałaś się spotkać z moją matką, bo ona może być twoją przyszłą menadżerką. Dobra wiadomość jest taka, że twój kontrakt jest już gotowy i możliwe że go jutro podpiszesz. A zła jest taka, że za 2 godziny masz śpiewać w klubie karaoke, tak znowu. Ponieważ będzie tak krytyk muzyczny i kilkoro z pracowników MLM. Ocenią twój śpiew bo nie są do końca przekonani, a jeśli krytyk będzie bił brawo, to masz kontrakt.
-2 godziny ?
-Z tej długiej opowieści, tylko to cię ruszyło? - zrobiła udawaną, obrażoną minę, którą dobrze znałam od Harolda.
-Mniej więcej wszystko rozumiem, prócz tego że ja przecież nie umiem śpiewać!
-Nie wiem, nie słyszałam, ale dzisiaj też przyjdę.
-Jak chcesz, ale jak ci uszy odpadną to nie moja wina.
-Zaryzykuję.
-To o której mam przyjść i gdzie?
Podała mi małą ,zieloną karteczkę z godziną i adresem. Spojrzałam na zegarek, zostało mi tylko 1,5 godziny.
-Ok, to spotkamy się na miejscu, a teraz leć się przygotować.
Pożegnałam się z Melanie i szybko pobiegłam, na ile pozwalały mi buty, na parking.
Wsiadłam do samochodu i ruszyłam najszybciej jak potrafiłam. W drodze zadzwoniłam do Sam. Chciałam żeby też się tam pojawiłam, nawet tylko po to by mieć wsparcie. Miała dziwny głos, jakby coś ukrywała, ale na razie nie miałam na to czasu.
Próbowałam sobie przypomnieć jaką piosenkę którą znam, ale nic nie znałam.
Szybko znalazłam się pod domem. Wręcz podbiegłam do drzwi i wpadłam do domu.
Miałam nadzieję że zastanę chłopaków w salonie. Byli tam.
-Jak się zaczyna Last First Kiss?
-Co? - zdziwili się.
-Jak?!
-Baby I,
I wanna know[...] - odpowiedział mi Liam.
W głowie już utworzyła mi się dalsza część.
-A po co ci to? - zapytał Malik.
-Nie mam teraz czasu.
Wbiegłam po schodach pod nosem nucąc piosenkę. Oni jednak nie dawali za wygraną i weszli za mną.
Nie zwracałam na nich uwagi, tylko przerzucałam ubrania w szafie.
-Nie pali się! - zaśmiał się Harry.
-Właśnie że tak.
-Ej to nie fear!
-Nie powiem wam bo będziecie się śmiać - po wybraniu stroju zaczęłam prostować włosy.
-Wcale nie - zaparł się Lou.
-W wielkim skrócie, mam być za godzinę w klubie karaoke który nie wiem gdzie się znajduje.
-Bo?
-Bo muszę zagłuszyć jakiegoś krytyka muzycznego moim głosem.
Ryknęli śmiechem.
-Mieliście się nie śmiać! Nie lubię was.
-My też idziemy, więc nie jedź bez nas. Bezcenne widowisko.
Wszyscy wyszli, został tylko Niall.
-A mnie wytłumaczysz?
Zaczęłam się ubierać.
-Możliwe że będę mogła podpisać kontrakt z MLM, ale muszę przkonać do siebie tego krytyka.
-Czemu o tym nie wiem.
-Ja też nie wiedziałam, do dzisiaj.
-Ja też jadę.
Wywróciłam oczami i poprawiłam makijaż.
Blondyn wyszedł, chciałam iść za nim, ale mój wzrok przyciągnęło pudełko na łóżko. Już otwarte pudełko, obok niego leżała torebka, jak można było się domyślić - Channel.
Zeszłam na dół, gdzie jak zwykle chłopaki na mnie czekali.
Dołączyłam do nich.
Ja jechała samochodem Nialler'a z Liam'em i Zayn'em. Louis i Harry jechali autem Hazzy.
Przez to wszystko nawet nie miałam czasu na nerwy, może nawet lepiej.
Wszystko działo się tak szybko.
Najpierw jechałam, a potem szybko znalazłam się już w klubie.
Chłopaki i Samantha zajęli miejsca, zobaczyłam też obok Sam jakiegoś chłopaka. Mieli złączone ręce, co oznaczało że to jest jej Dylan.
Niall życzył mi powodzenia i dołączył do reszty. A mnie odnalazła Mel.
-I jak stresik?
-Trochę.
-Nie martw się, będzie dobrze. Najpierw musisz iść do tamtego faceta i powiedzieć mu tytuł piosenki.
Pokiwałam głową i to też zrobiła. Nie wiem kiedy to się stało, ale zapowiedział mnie i już stałam na scenie ściskając nerwowo mikrofon.
Z miejsc pomachał do mnie Niall moją torebką którą dałam mu do trzymania.
Melanie stała obok wysokiej kobiety z blond postrzępioną fryzurką. Były podobne, więc zorientowałam się że to może być moja moja przyszła menadżerka.
Zaczęły lecieć pierwsze nuty. Bałam się że się pomylę.
Baby I,
I wanna know,
What you think,
When you're alone,
Is it me? Yeah,
Are you thinking of me? Yeah,
Oh,
We've been friends,
Now for a while,
Wanna know, that when you smile,
Is it me? Yeah,
Are you thinking of me? Yeah,
Oh, Oh [...]
Po skończeniu piosenki, próbowałam wychwycić wzrokiem tego krytyka, ale nie wiedziałam jak wyglądał. Nie zdąrzyłam się zorientować bo szybko zeszłam ze sceny.
Doleciała do mnie Sam i zaczęła mnie ściskać, a ja jeszcze oszołomiona nie wiedziałam o czym do mnie mówi. Potem przeszłam w ręce Niall'a ale ten już mnie nie puścił do reszty wieczora.
Razem z chłopakami podeszłam do Melanie i przedstawiłam ją im. Zdzwiło mnie że była wyższa nawet od Niall'a. Około centymetra niższa niż Harry.
Była bardzo szczęśliwa. Z jej chaotycznej wypowiedzi zrozumiałam tylko tyle że krytykowi się podobało i nie zaliczył zgona na miejscu.
Mało co się w tym wszystkim nie pogubiłam. Mel bardzo się śpieszyła. Powiedziała tylko tyle że jutro rano ktoś po mnie przyjedzie. Nic więcej i zniknęła.
Również chciałam zniknąć. Chłopaki nie mieli nic przeciwko. Tylko Sam i Dylan zostali w klubie a my wróciliśmy do domu.
Za dużo atrakcji było dla mnie jak na jeden dzień. Wzięłam szybki prysznic, zdjęłam tonę makijażu przy tym i poszłam spać. Już nawet nie patrzyłam która godzina i nie protestowałam gdy Niall położył się obok mnie. Tak, wracamy do starych przyzwyczajeń.
--------------------
1) Sorki za błędy!
Umiem tylko pisać same wypociny. Takie wiecie, poszłam, zrobiłam etc. :D
Ale teraz dochodzę do wniosku że albo to przez ciągnącą się w nieskończoność zimę albo przez to że zawsze piszę w nocy (najlepsza wena). Jutro mam 4 sprawdziany, a jest 2 w nocy, więc brawo dla mnie. Najwyżej zamiast pisać będę spać. :))
I mój TT :D Napiszcie do mnie to follow back. A ja idę się uczyć. No comment.! tylko comment rozdział :3
https://twitter.com/eliotxxolivia